fot. Alessandro Garofalo/LaPresse / Strade Bianche

Mało jest na świecie zawodniczek, które przez tyle lat, co Katarzyna Niewiadoma, potrafią utrzymywać się w czołówce światowego peletonu. Swoją klasę Polka zaprezentowała na początku marca, zajmując 4. miejsce w „łamiącym serce” Strade Bianche. Teraz wraca do ścigania i rozpoczyna kampanię belgijskich wyścigów z prosto brzmiącym celem – urwać rywalki z koła.

Po zdobyciu tytułu mistrzyni świata w kolarstwie gravelowym, Katarzynę Niewiadomą standardowo czekał odpoczynek, a następnie rozpoczęcie przygotowań do kolejnego sezonu. Te – za sprawą wyborów ekipy Canyon//SRAM Racing – różniły się nieco w porównaniu z poprzednimi latami. Drużyna postawiła na zgrupowanie w Kalifornii, gdzie zawodniczki jeździły głównie na rowerach gravelowych, a polska mistrzyni świata mogła prezentować wywalczoną we Włoszech tęczową koszulkę.

– Przygotowania poszły po naszej myśli, wszystko odbyło się bez problemów. Rozpoczęłam je trochę inaczej, pierwsze tygodnie były trochę bardziej zrelaksowane i tak naprawdę taką ciężką pracę zaczęłam wykonywać dopiero w styczniu i wydaje mi się, że to mi dużo pomogło w pierwszych wyścigach, żeby mieć świeższe nogi i być bardziej zmotywowana

– mówiła Katarzyna Niewiadoma w rozmowie z Naszosie.pl.

– Zwykle pierwsze zgrupowanie w grudniu mamy gdzieś Hiszpanii, tam trenujemy interwały i każda z nas ma swój grafik treningowy, a w ubiegłym roku pojechałyśmy do Kalifornii na zgrupowanie gravelowe, bez żadnego schematu, i wszystko polegało na tym, by spędzić jak najwięcej czasu jeżdżąc na rowerze, odkrywając nowe drogi, nie spinając się za bardzo

– dodała.

Wygląda na to, że taka strategia rzeczywiście zaowocowała dobrymi wynikami w pierwszych wyścigach sezonu. Polka rozpoczęła starty w 2024 roku w taki sam sposób, do którego przyzwyczaiła nas w poprzednich latach – jeżdżąc aktywnie i zajmując miejsca w czołówce.

Sezon zainaugurowała w Walencji, gdzie otarła się o zwycięstwo w Setmana Ciclista Valenciana, ulegając jedynie Marlen Reusser o zaledwie 8 sekund. Jak przyznała Katarzyna Niewiadoma, porażka była spowodowana błędem taktycznym na drugim etapie, gdzie Szwajcarka z Team SD Worx – Protime zdołała samotnie odjechać rywalkom i wypracować przewagę, dzięki której ostatecznie sięgnęła po zwycięstwo.

Później przyszedł start w Omloop Het Nieuwsblad, gdzie kolarka Canyon//SRAM Racing zajęła wysokie, 7. miejsce.

– Wydaje mi się, że wynikowo mogło być lepiej, bo czuję, że w Walencji przegrałyśmy z Marlen przez taką głupią rzecz, którą zrobiłyśmy na drugim etapie. Wygrana była blisko, ale może brakło zgrania ekipy w kluczowym momencie i to sprawiło, że te 8 sekund Marlen była w stanie potem zyskać i dzięki temu wygrała. W Omloop też mi się wydaje, że było popełnionych kilka błędów taktycznych. Ten wyścig dużo nam pomógł przed Strade, żeby każda z dziewczyn była bardziej zdeterminowana i wiedziała, jaka jest jej rola w wyścigu

– opisywała Katarzyna Niewiadoma.

Brutalny i piękny jednocześnie

Nie powinno nikogo dziwić, że do wyścigu po toskańskich „białych drogach” Katarzyna Niewiadoma przystąpiła jako jedna z faworytek. Nie było to spowodowane jedynie dobrymi wynikami w pierwszych startach w sezonie, ale także historią występów w włoskich zmaganiach. Dla Polki był to 10. start w tej imprezie – w poprzednich latach czterokrotnie kończyła ten wyścig na podium, a w pozostałych edycjach tylko raz nie zameldowała się w czołowej dziesiątce, gdy nie ukończyła letniej, „covidowej” edycji Strade Bianche.

Tym razem Katarzyna Niewiadoma ponownie pokazała się z bardzo dobrej strony, a jej przyspieszenia sprawiały problemy jej największym rywalkom – Lotte Kopecky i Demi Vollering.

– Mimo tego, że w Strade Bianche nie osiągnęłyśmy takiego wyniku, na jaki liczyłyśmy, i tak wydaje mi się jednym z lepszych wyścigów, jakie przejechałyśmy drużynowo. Osobiście też wiem, że byłam w lepszym miejscu niż w poprzednich sezonach jeśli chodzi o rozgrywanie końcówki. Zwykle na ostatnim gravelowym podjeździe zawsze trochę traciłam, natomiast w tym roku wydaje mi się, że nikt nie był w stanie zareagować kontratakiem na mój atak. To zawsze wpływa pozytywnie, że byłam dobrze przygotowana

– mówiła Katarzyna Niewiadoma.

– Każdy wyścig jest rozgrywany inaczej, w poprzednich edycjach być może atakowałam wcześniej, bo wiedziałam, że moją przewagą jest to, że po kilku atakach wciąż stać mnie na mocne przyspieszenie. W ostatnich latach Demi czy Lotte zrobiły tak ogromny postęp, że to już nie działa. Czasami przez to wydaje mi się, że czasami, mimo że u mnie w ekipie są mocne dziewczyny, brakuje mi takiej zawodniczki, która w samej końcówce – jak w przypadku duetu Demi-Lotte. Czasem też brakowało mi cierpliwości i chciałam zrobić coś na siłę, z wiekiem i doświadczeniem również wszystko się zmienia, więc miałam trochę inne podejście do tego wyścigu. Strade Bianche jechałam po raz dziesiąty, więc wiem, że wyścig rozgrywa się na ostatnim podjeździe

– dodała Polka.

Wyścig w istocie rozegrał się na finałowej wspinaczce pod Via Santa Caterina i Piazza del Campo, jednak czołową dwójkę, która powalczyła o końcowe zwycięstwo, rozstrzygnął stosunkowo niewinny odcinek trasy, gdzie zaatakowała Lotte Kopecky. Za nią podążyła Elisa Longo Borghini, a Katarzyna Niewiadoma – pilnująca Demi Vollering, czyli zespołową koleżankę Kopecky – została z tyłu. Polka musiała wykonywać całą pracę w pogoni, przez co zwycięstwo uciekło.

Wciąż miała jednak szanse na zajęcie miejsca na podium. Pod Via Santa Caterina wjechała ramię w ramię z Demi Vollering. Już wydawało się, że zdoła przeciąć linię mety na trzeciej pozycji, jednak wtedy wyprzedziła ją Holenderka i marzenia prysły.

– Na pewno tegoroczna edycja była najcięższa, końcówka była mega brutalna i tak naprawdę od samego startu było bardzo ciężko, bez przestojów. Byłam strasznie zmęczona i wiedząc, że odjechała mi wygrana, w głębi serca do ostatnich metrów wierzyłam, że będzie pudło, a nagle Demi prześcignęła mnie na mecie. Wtedy pękło mi serce. Fakt, że byłam mega zmęczona też sprawił, że emocje wzięły górę

– wspominała Polka, dodając, że cały czas chce wracać na toskańskie drogi i walczyć o upragnione zwycięstwo.

– Nie wiem nawet dlaczego, ale ten wyścig ma specjalne miejsce w moim sercu. Uwielbiam ścigać się we Włoszech, po tych pięknych gravelowych drogach w Toskanii. To jest naprawdę wyjątkowe wydarzenie i przeżycie. Może to przez fakt, że tak często udawało mi się skończyć wyścig tak blisko wygrania, a jednak nigdy w nim nie zwyciężyłam – to powodowało, że jednak mój głód cały czas rósł. Mimo tego, że wiele razy przegrałam, to i tak chcę wrócić i jeszcze raz walczyć o wygraną.

Przełamanie strachu przed Vollering

Przez cały wyścig Strade Bianche, Katarzyna Niewiadoma była na tym samym poziomie, co Demi Vollering. O tym, że uległa Holenderce na finiszu, zadecydowały detale, a warto w tym momencie przypomnieć, że brak współpracy ze strony jej rywalki był usprawiedliwiony obecnością Lotte Kopecky z przodu.

W niedawnej przeszłości Katarzynie Niewiadomej udało się już pokonać Demi Vollering na szutrze – miało to miejsce w gravelowych mistrzostwach świata, które swoją drogą również były rozgrywane we Włoszech. Polka odjechała wtedy wszystkim rywalkom i samotnie przecięła linię mety w Veneto.

– Mistrzostwa świata w gravelu pozwoliły mi przełamać taką barierę, którą wcześniej czułam w stosunku do Demi. Zawsze wydawało mi się, że jak zaatakuje, to nie jestem jej w stanie usiąść na kole, więc gdy udało się urwać ją na mistrzostwach świata, dodało mi to pewności siebie

– mówiła Katarzyna Niewiadoma.

– Podczas Strade cały czas sobie o tym myślałam, że mam do niej inne nastawienie – gdy ona jedzie, to od razu reaguję. Mam takie wrażenie, że może kiedyś trochę się jej bałam i wydawało mi się, że jest ponad wszystkimi, tak że może w tym stopniu mistrzostwa świata w kolarstwie gravelowym mi pomogły, że przełamałam ten strach przed Demi

– dodała.

fot. Alessandro Garofalo/LaPresse / Strade Bianche
Zmiana w przygotowaniach

Urwanie rywalek z koła będzie również celem Katarzyny Niewiadomej w kampanii klasyków. By to osiągnąć, Polka z Canyon//SRAM Racing zmieniła swój tok przygotowań do belgijskich wyścigów i zamiast startu w Trofeo Alfredo Binda, Gandawa-Wevelgem czy Dwars door Vlaanderen, wybrała zgrupowanie wysokogórskie na Teide.

– Nie można robić tego samego rok w rok i oczekiwać innych efektów. Od kiedy znam Kasię, wszystko było robione w ten sam sposób, te same wyścigi, to samo przygotowanie. Wraz z zespołem przedyskutowaliśmy ten temat i zdecydowaliśmy o innym podejściu

– mówił Magnus Backstedt, dyrektor sportowy Canyon//SRAM Racing, w rozmowie z Global Cycling Network.

Teraz przed Polką starty w Ronde van Vlaanderen, Amstel Gold Race, Strzale Walońskiej i Liege-Bastogne-Liege. W każdym z tych wyścigów w przeszłości meldowała się w czołówce.

– Nasza drużyna nigdy nie wygrała tego wyścigu, więc właśnie w to celujemy. Chcemy wygrać Flandrię. Byłby to świetny sposób na podziękowanie naszym kibicom i partnerom zespołu

– mówiła Polka w komunikacie przed Ronde van Vlaanderen.

Francuskie cele

Klasyki to tylko jeden z celów Katarzyny Niewiadomej na ten sezon. W swoim programie Polka ma również takie wyścigi, jak La Vuelta Femenina czy Itzulia Women, a także zmagania ze startu wspólnego w paryskich Igrzyskach Olimpijskich oraz zaplanowany na sierpień Tour de France Femmes, w którym dwukrotnie uplasowała się na trzeciej pozycji. W ubiegłym roku zwyciężyła również w klasyfikacji górskiej.

– Te wyścigi są tak blisko siebie, że jeżeli przygotujesz optymalną formę, to jesteś w stanie walczyć i tu, i tu. Wiadomo, że wyścig olimpijski wygląda inaczej niż ściganie pod Alpe d’Huez, natomiast będąc w formie jesteś w stanie zrobić wszystko. Moim celem jest przygotowanie się w jak najlepszym stopniu mentalnie i fizycznie

– mówiła Niewiadoma, która będzie liderką trzyosobowego składu reprezentacji Polski na Igrzyska Olimpijskie.

– Szkoda, bo brakło nam strasznie mało punktów do tego, by mieć cztery miejsca. Mając więcej zawodniczek możesz nie tylko kontrolować wyścig, ale też mieć osoby, które pomagają liderce oszczędzać energię. Na Igrzyskach Olimpijskich są tak dziwne wyścigi… miałam okazję przejechać je dwa razy w Rio i Tokio i były to jedne z najdziwniejszych wyścigów, ponieważ peleton jest mega mały. Pierwsze kilometry są tak wolne i nudne, a wszystko rozgrywa się w samych końcówkach. Igrzyska mają swoje prawa, w kadrze Holandii każda chce wygrać wyścig, więc nie wiem, jak to pogodzą

– dodała.

Kwestia SD Worx

Wszystko wskazuje na to, że w Paryżu najmocniejsze będą Holenderki. W kobiecym peletonie w ostatnim czasie również dominuje kobieca ekipa – Team SD Worx – Protime. Jej zawodniczki raz po raz wygrywają wyścigi najwyższej kategorii, czego znakomitym przykładem jest chociażby wspomniane Strade Bianche, na podium którego stanęły Lotte Kopecky i Demi Vollering. Inne wyścigi regularnie kończą się podobnymi rozstrzygnięciami.

– SD Worx jest w stanie stworzyć wiele korzystnych dla siebie sytuacji. Żeby obecnie wygrać wyścig worldtourowy, to musisz być najsilniejsza. Często jest tak, że kolarki, które wygrywają, są mocne, ale też mają trochę szczęścia, bo znalazły się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, natomiast żeby wygrać wyścig z SD Worx, trzeba być najmocniejszą. Na szczęście mamy takie wyścigi, jak Amstel czy Fleche, gdzie wygrywają najmocniejsze, ale we Flandrii i Liege liczy się więcej taktyki drużynowej

– mówiła Katarzyna Niewiadoma.

– Na pewno jest to irytujące, że moja drużyna, Trek czy FDJ często próbują, ale przez to, że SD Worx ma wiele mocnych dziewczyn, mogą wszystko kontrolować. Przez to nie każda liderka musi podążać za innymi silnymi atakami. Mają przez to komfort, że mogą bardziej odpocząć i być świeższe na końcówkę. Wydaje mi się, że po zeszłym roku cały peleton chce im utrzeć nosa. Nikt teraz nie kibicuje tak mocno SD Worx, co też jest trochę smutne – nie wygrywasz, jest źle, wygrywasz i też jest źle. Ja staram się na nich tak nie skupiać, chcę na pewno wygrać wyścig i nie ma dla mnie różnicy, czy wygram go z Demi, Longo Borghini czy Vos.

Z Katarzyną Niewiadomą rozmawiał Kacper Krawczyk

Poprzedni artykułArnaud Démare musi odpocząć
Następny artykułRonde van Vlaanderen 2024: Ekipa Soudal Quick-Step liczy na dobry wyścig
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Grzegorz
Grzegorz

Kaśka gazu! Powodzenia.

Tuio
Tuio

Gdyby jeszcze ktoś dał. Jej rady jak wykonać sprynt to byłoby super. Połowa okolicznych amatorów robi to znacznie lepiej technicznie. Kasia trzepie rowerem z ramionami, wszystkim czym może o dupa :/