fot. Intermarché-Wanty

Laurenz Rex wygrywa 56. edycję Le Samyn. Belg z Intermarché – Wanty, dla którego to pierwsza zawodowa wygrana w karierze, minimalnie wyprzedził António Morgado, a podium uzupełnił Jenthe Biermans.

Le Samyn to zdaniem wielu najbardziej flandryjski z walońskich klasyków. Widać to na trasie, którą można by podzielić na 2 części – pierwszą, stosunkowo płaską, oraz drugą, na którą składały się 4 rundy po 26 kilometrów każda. Na nich na kolarzy czekało kolejno Rue de Vert Pignon – wąska dróżka o długości 1600 metrów i stosunkowo dobrej nawierzchni, Côte de la Roquette – 500-metrowy sektor prowadzący pod górę o średnim nachyleniu 4%, płaskie i bardzo nierówne bruki na Chemin de Wiheries, Côte des Nonettes, którego finałowy fragment (300 m) wyłożony jest nierówną kostką brukową oraz ostatni najbardziej wymagający ze wszystkich sektor bruku w postaci kilkusetmetrowego Rue de Belle Vue – to wąska uliczka, która ku uciesze kibiców zachowana jest od lat w dramatycznym stanie. W tym roku dramaturgii dołożyły jeszcze deszcze, które uczyniły sporą część tej kostki nieprzejezdną. Po jej zakończeniu, do mety, ulokowanej na lekkim wzniesieniu, pozostawały zaledwie 2 kilometry.

Tuż po starcie w Quaregnon do przodu wyrwało się 5 kolarzy, a byli to Miguel Ángel Fernández (Equipo Kern Pharma), Martijn Budding (TDT – Unibet Cycling Team), Enrico Dhaeye (Philippe Wagner/Bazin), Stijn Daemen (VolkerWessels Cycling Team) oraz Kévin Avoine (Van Rysel – Roubaix). Piątka zyskała około 4 minut przewagi i spokojnie przemierzała kolejne kilometry, a z tyłu kontrolę nad peletonem objęli głównie kolarze Lotto Dstny.

Już na lokalnych rundach na przeskok do odjazdu zdecydowali się Tim Marsman (Metec – SOLARWATT p/b Mantel) i Jelle Johannink (TDT – Unibet Cycling Team). Po chwili w ich ślady spróbowali pójść inni zawodnicy, ale peleton znacząco się ożywił i kasował kolejne kontrataki. Następne skoki tylko zmniejszały różnice między odjazdem a peletonem i finalnie na 50 kilometrów przed meta po ucieczce nie było już ani śladu.

Stawka niezwykle się rozciągnęła, a na czele przewijały się koszulki większości zespołów biorących udział w 56. Le Samyn. Choć działo się wiele to ciężko mówić by niosło to jakieś skutki – większość kolarzy szybko odpuszczała widząc, że na ich kole cały czas pozostaje spora grupa.

Odjechać udało się wreszcie Jonasowi Rickaertowi (Alpecin-Deceuninck). Po kilkunastu kilometrach do Belga przeskoczyli Thomas Gachignard (TotalEnergies) i Pavel Bittner (Team dsm-firmenich PostNL), acz trójka ta cały czas utrzymywała niespełna pół minuty przewagi nad peletonem, z którym z powodu defektu kontakt stracił Arnaud De Lie (Lotto Dstny). Belg próbując gonić grupę zaliczył upadek, który praktycznie wyeliminował go z walki o zwycięstwo.

Na rundę przed końcem z czołówki odpadł Jonas Rickaert, za to minął go Huub Artz (Intermarché – Wanty) próbujący dogonić pozostających z przodu Czecha i Francuza. Holendrowi się to jednak nie udało i został dogoniony przez dużą grupę, w której na 15 kilometrów przed metą w sporej kraksie ucierpieli m.in. bardzo aktywnie jadący kolarze TDT – Unibet Cycling Team, Madis Mihkels (Intermarché – Wanty) czy Matteo Moschetti (Q36.5 Pro Cycling Team).

12 kilometrów przed metą defekt zatrzymał Pavla Bittnera, a po chwili skapitulował także Thomas Gachignard. Szybko na poprawkę zdecydował się Laurence Pithie (Groupama-FDJ), ale tym razem grupa nie zamierzała już nikogo odpuszczać, a wiele ekip zdawało się szykować do ostatnich sektorów bruku i potencjalnego finiszu na ulicach Dour.

Na ostatnich kilometrach przed peleton wyskoczyli jeszcze Pier-André Coté (Israel Premier Tech Academy) i Fabio Christen (Q36.5 Pro Cycling Team), ale i ich akcja się nie powiodła. Tak minął ostatni sektor bruku, po którym Uno-X Mobility wyszło na czoło i zaczęło szykować się do sprinterskiego pojedynku na wyniszczenie – górka prowadząca na metę w poprzednich latach potrafiła zaskoczyć niejednego sprintera.

Norweska ekipa uspokoiła tempo, a to nie pasowało wszystkim w stawce, więc po chwili za sprawą mocnego zaciągu Alpecin-Deceuninck znów zapanował chaos. Najlepiej rozprowadzili się finalnie kolarze Arkéa – B&B Hotels, ale tuż przed kreską minęli ich rywale. Nieco przedwcześnie świętujący Laurenz Rex (Intermarché – Wanty) i António Morgado (UAE Team Emirates) wpadli na kreskę niemal jednocześnie i konieczny był fotofinisz, który wskazał na Belga, dla którego to pierwsze zawodowe zwycięstwo w karierze. Podium uzupełnił Jenthe Biermans (Arkéa – B&B Hotels).

Wyniki 56. Le Samyn:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułUAE Tour 2024: Dyrektor sportowy UAE Team Emirates tłumaczy problemy swoich kolarzy
Następny artykułJuż w środę Polki i Polacy powalczą o triumfy w Chorwacji
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments