fot. INEOS Grenadiers

Wyścigiem w Herentals Tom Pidcock rozpoczął sezon przełajowy. Brytyjczyk ma jednak w głowie szosę, w tym Tour de France, w którym chce powalczyć o dobry wynik w klasyfikacji generalnej.

Kilka tygodni temu na temat możliwości Toma Pidcocka w klasyfikacji generalnej Tour de France wypowiadał się jego trener, Kurt Bogearts, który stwierdził, że jego podopiecznego stać na miejsce w czołowej piątce. Teraz głos zabrał sam zainteresowany – przepytywany przez belgijską Sporzę Tom Pidcock przyznał, że w przyszłym roku będzie celował w wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de France.

W tym roku Brytyjczyk z INEOS Grenadiers zakończył Wielką Pętlę na 13. pozycji.

– Chcę pokazać, co potrafię w Tour de France. W ubiegłej edycji nie miałem określonego celu i wróciłem z wyścigu z niczym. Teraz chcę całkowicie skupić się na klasyfikacji generalnej

– mówił w rozmowie ze Sporzą, dodając, że nie motywuje go wizja zajęcia miejsca w końcówce czołowej dziesiątki – stać go na więcej.

Na razie Toma Pidcocka możemy oglądać na przełajowych trasach. Wczoraj, startem w X²O Badkamers Trofee, rozpoczął sezon i, mimo przeciętnego początku, ostatecznie zameldował się na drugiej pozycji, przegrywając jedynie z Mathieu van der Poelem.

– Nie mam żadnych oczekiwań, zrobiłem tylko jeden przełajowy trening. Moja dyspozycja fizyczna jest dobra, ale technika…

– przyznał przed startem.

– Jestem zaskoczony i szczęśliwy z powodu drugiego miejsca. To mój najlepszy start sezonu przełajowego

– podsumował po zakończeniu rywalizacji w rozmowie ze Sporzą.

Dziś Tom Pidcock stanie na starcie Pucharu Świata w Namur, gdzie – jak sam przyznaje – czuje się bardzo dobrze. W ostatnich latach kończył wyścigi w belgijskim mieście na podium – rok temu zajął drugie, a wcześniej trzecie miejsce.

Następnie Brytyjczyka czeka intensywny czas startów w ramach Kerstperiode, przełajowego okresu świąteczno-noworocznego. Tom Pidcock drugi raz z rzędu nie zamierza pojawić się jednak w mistrzostwach świata, zaplanowanych na pierwszy weekend lutego w czeskim Taborze.

– Ciężko jest walczyć w mistrzostwach świata, rozgrywanych tak późno, ponieważ chciałbym się do nich przygotować na 100% z szacunku do tej imprezy. To również trudne mentalnie. Wout van Aert przegrał je w ubiegłym roku i mówił, że to odbiło się na jego sezonie szosowym. Chcę cieszyć się okresem świątecznym i przygotować się do szosy

– zakończył.

Poprzedni artykułNaszosowa zapowiedź sezonu 2024: Soudal – Quick Step
Następny artykułZwycięskie otwarcie sezonu Mathieu van der Poela: „Od razu złapałem dobry rytm”
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
reko
reko

taaa, jasne

Albert
Albert

Nie widzę tego ale ok, zobaczymy na trasie.