fot. Tour de France

Po trzech latach przerwy Michał Kwiatkowski znów triumfuje na trasie Tour de France. W Święto Zburzenia Bastylii Polak okazał się najmocniejszy na Grand Colombier.

Po kilku teoretycznie łatwiejszych etapach (w praktyce bywało różnie), w 13. dniu ścigania kolarze po raz pierwszy w drugim tygodniu mieli do przejechania górski etap. Wprawdzie do przejechania był zaledwie jeden naprawdę poważny podjazd (Col de la Lebe nie zostało nawet sklasyfikowane jako górska premia), to mowa tu o Grand Colombier (17,4 km – 7,1%), a więc podjeździe na którym w przeszłości wygrywali najwięksi. Każdy z ostatnich pięciu kolarzy, którzy na trasie różnych wyścigów wygrywali etap zlokalizowany na tym podjeździe, później wygrywał również klasyfikację generalną.

Profil 13. etapu Tour de France 2023:

Biorąc pod uwagę trudność ostatniego podjazdu, można było się spodziewać, że to właśnie tam zapadnią niemal wszystkie rozstrzygnięcia dotyczące 13. etapu wyścigu. Jednak z polskiej perspektywy równie istotne było to, co wydarzy się na samym początku. Na szczęście tym razem sytuacja potoczyła się po naszej myśli. Walka o zabranie się w odjazd znów była wprawdzie zacięta (choć może nie tak, jak w poprzednich dniach), ale najważniejsze, że tym razem znalazł się w nim Michał Kwiatkowski (INEOS Grenadiers), któremu towarzyszyli m.in. Pierre Latour (TotalEnergies), Georg Zimmermann (Intermarché – Circus – Wanty), Harold Tejada (Astana Qazaqstan Team) czy Maxim Van Gils (Lotto-Dstny).

Otwórz zdjęcie
pełny skład ucieczki, obr. Pro Cycling Stats

Początkowo odjazd starała się kontrolować ekipa Tadeja Pogacara – UAE Team Emirates, która być może do serca wzięła sobie ciekawostkę przytoczoną na wstępie. Jakiekolwiek by motywacje bliskowschodniego zespołu nie były, harcownicy długo nie byli w stanie oderwać się od peletonu na zdecydowanie więcej niż minutę. W końcu udało im się zerwać z krótkiej smyczy, ale stale utrzymująca się praca kolarzy UAE Team Emirates sprawiła, że nie udało im się nie uciec zbyt daleko. Jedyny dziś podjazd rozpoczynali niespełna 3 minuty i 50 sekund przed peletonem.

Wielki powrót

W tamtym momencie szanse na zwycięstwo mieli zatem zarówno uciekinierzy, jak i faworyci klasyfikacji generalnej. Niestety Kwiatkowski dość szybko przestał należeć do tego dość szerokiego towarzystwa – Polak został z tyłu już na samym początku podjazdu i zniknął nam z pola widzenia. Nasza uwaga dość szybko zwróciła się zatem na innych. Najpierw na Quentina Pachera, który zaatakował chwilę po okazaniu słabości przez naszego rodaka, a pźniej na trójkę Shaw-Tejada-Van Gils, która dojechała i szybko zostawiła z tyłu Francuza.

Tylko czekaliśmy na moment, w którym Polaka zobaczymy w peletonie. I owszem, zobaczyliśmy – wyskakującego jak diabeł z pudełka, wyprzedzającego prowadzącą trójkę i samotnie odjeżdżającego w stronę zwycięstwa.

Przewaga Kwiatkowskiego rosła w błyskawicznym tempie. Na 10 kilometrów przed metą jego przewaga wynosiła już 40 sekund nad pozostałymi harcownikami. Spora była także różnica między nim, a grupą faworytów. Świetnie wyglądali kolarze UAE Team, którzy nadawali bardzo mocne tempo – na tyle wysokie, by zgubić Romaina Bardeta. Do Polaka wciąż tracili jednak trzy minuty.

5 kilometrów później Polak mógł być już niemal pewien, że ze strony goniących go harcowników niewiele mu grozi – miał nad nimi minutę przewagi. Gorzej, że główna grupa, prowadzona wówczas przez drugiego z Polaków jadących w wyścigu – Rafała Majki, była coraz bliżej. Wciąż jednak wynosiła ponad dwie minuty, a ani Jonas Vingegaard, ani Tadej Pogacar nie decydowali się na atak.

Gdy w końcu na akcję (zresztą szybko spacyfikowaną) zdecydował się pierwszy z faworytów – Adam Yates, nie było żadnych wątpliwości, że Polakowi zwycięstwa nic już nie odbierze. Jak niemal co roku, 33-letni już kolarz dorzucił więc do swojego dorobku kolejny wielki triumf.

Kolarze walczący w klasyfikacji generalnej jakby tylko czekali na sygnał o tym, że Polak dojechał do mety. Dopiero gdy to się wydarzyło, na atak zdecydował się bowiem Tadej Pogacar. Słoweniec znów odjechał Vingegaardowi, ale jego przewaga po raz kolejny była niewielka. Kreskę przekroczył 4 sekundy przed swoim wielkim rywalem, a gdy dodamy do tego bonifikatę za 3. pozycję, łącznie nadrobił 8 sekund. Zmiany lidera nie było, a to oznacza, że bohater dnia był tylko jeden – Michał Kwiatkowski.

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułMads Pedersen: „Jasper Philipsen właściwie już zdobył koszulkę”
Następny artykułMichał Kwiatkowski: „Zwycięstwo na Grand Colombier jest niesamowitym uczuciem”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
15 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Grzegorz
Grzegorz

Brawo Michał!!!
I to nie jest ostatnie słowo w tym Tourze.

Tajfun
Tajfun

Czapki z głów dla Michała!

Alvaro
Alvaro

K..a nie wierzyłem. Muszę posypać głowę popiołem chyba… BRAWO!!!

Piotrek
Piotrek

Brawo Michał

Marcin
Marcin

Gratulacje!

Szymon
Szymon

Co tu dużo pisać – piękne zwycięstwo !!!!
Tak zamyka się usta „krytykom”.

Papsi
Papsi

MISZCZ!

Salazar
Salazar

Gratulacje, piękny sukces Kwiato
Dziś życzyłem, aby Majka nie miał za wiele sił. A Majka to dobry ziom, szybko zszedł ze zmiany.
Czapki z głów dla obydwu rodaków

Roch
Roch

Brawo Kwiato!

Grzegorz
Grzegorz

Świetna robota Kwiato! Emocje były, momenty były, łezka się w oku zakręciła, choć wcześniej serce waliło tak jakbym sam wyjeżdżał na Grand Colombier. Uwielbiam takie momenty. Kiedy zaatakował Francuz wiedziałem, że to za wcześnie. Niepokojące było to zostanie Michała. Komentatorzy mówili, że może czeka. Tylko na kogo, po co? Potem przez chwilę wydawało mi się, że na jednym z zakrętów widziałem Polaka, dość blisko za trójką jeszcze wówczas goniącą Pachera. Jednak powątpiewanie Baranowskiego i Jarońskiego oraz brak potwierdzenia w przekazie TV, utwierdziły mnie w przekonaniu, że się myliłem. Co się działo później, chyba każdy widział? Kto nie, ma czego żałować. Naprawdę myślałem, że się popłaczę. Kwiato mistrz!

Grzegorz
Grzegorz

I jeszcze jedno. Przyśpieszenie Pogacara w momencie gdy Michał przecinał metę, naprawdę wyglądało jakby ten pierwszy tylko na to czekał.

Golubiev
Golubiev

Wielkie brawa!

Macik
Macik

Jest wielki jasnybpromyk w tym szarym sezonie. Brawo Kwiato!!!

Andrzej
Andrzej

Ależ się dłużyło te 12 ostatnich kilometrów! Michał pięknie ale w praktyce Rafał też trochę mu pomógł. Ciekawe co mówił do Pogaczara przed wyjściem na swoją zmianę?

Krystyn
Krystyn

Brawo !!!