Jak podaje Het Laatste Nieuws, Tadej Pogacar będzie musiał sobie poradzić bez Tima Wellensa na trasie tegorocznego Tour de France.
Niestety, Belg wciąż zmaga się ze skutkami kraksy, w której wziął udział podczas Ronde van Vlaanderen. W wyniku zdarzenia ucierpieli również Julian Alaphilippe, Ben Turner i Wout Van Aert, ale to kontuzja Wellensa wyglądała na najpoważniejszą.
Diagnoza, przeprowadzona po wyścigu wykazała, że skończyło się na złamanym obojczyku. Niestety, choć kolarz UAE już w kwietniu poinformował, że powoli może wracać do treningów, to później pojawiły się komplikacje, które pokrzyżowały mu plany. W efekcie do ścigania wrócił dopiero w ubiegłym tygodniu, podczas Tour of Slovenia.
Niestety nie pokazał tam formy, która predestynowałaby go do startu w Tour de France. W związku z tym, jak podaje HLN, jego start w Wielkiej Pętli jest właściwie wykluczony – nawet mimo faktu, że niedawno przebywał na obozie wysokościowym w Sierra Nevada razem z Tadejem Pogacarem. Tym samym Słoweniec, który sam dopiero wraca do zdrowia po upadku z Liege-Bastogne-Liege, traci cennego pomocnika, który mógłby okazać się nieoceniony podczas rywalizacji z bardzo mocnym ostatnio Jonasem Vingegaardem.
O kurczę, szkoda. Był mocny w pierwszej części sezonu.