Jak podaje Het Laatste Nieuws, Tadej Pogacar będzie musiał sobie poradzić bez Tima Wellensa na trasie tegorocznego Tour de France.

Niestety, Belg wciąż zmaga się ze skutkami kraksy, w której wziął udział podczas Ronde van Vlaanderen. W wyniku zdarzenia ucierpieli również Julian Alaphilippe, Ben Turner i Wout Van Aert, ale to kontuzja Wellensa wyglądała na najpoważniejszą.

Diagnoza, przeprowadzona po wyścigu wykazała, że skończyło się na złamanym obojczyku. Niestety, choć kolarz UAE już w kwietniu poinformował, że powoli może wracać do treningów, to później pojawiły się komplikacje, które pokrzyżowały mu plany. W efekcie do ścigania wrócił dopiero w ubiegłym tygodniu, podczas Tour of Slovenia.

Niestety nie pokazał tam formy, która predestynowałaby go do startu w Tour de France. W związku z tym, jak podaje HLN, jego start w Wielkiej Pętli jest właściwie wykluczony – nawet mimo faktu, że niedawno przebywał na obozie wysokościowym w Sierra Nevada razem z Tadejem Pogacarem. Tym samym Słoweniec, który sam dopiero wraca do zdrowia po upadku z Liege-Bastogne-Liege, traci cennego pomocnika, który mógłby okazać się nieoceniony podczas rywalizacji z bardzo mocnym ostatnio Jonasem Vingegaardem.

 

 

Poprzedni artykułFilip Gruszczyński: „Najlepiej by było trafić do jakiejś drużyny development”
Następny artykułTrzeci z rzędu brąz – Marta Jaskulska ponownie 3. w Mistrzostwach Polski [wywiad]
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Stefan
Stefan

O kurczę, szkoda. Był mocny w pierwszej części sezonu.