fot. Jaroslav Svoboda – JSPhoto / Tour of the Alps

Po raz pierwszy w historii Tour of the Alps, lider nie zmienił się na przestrzeni całego wyścigu. W Alpbach zieloną koszulkę założył Tao Geoghegan Hart i – wykorzystując znakomitą dyspozycję i bardzo mocny zespół – bezpiecznie dowiózł ją do mety w Brunecku.

Ekipa INEOS Grenadiers nie miała sobie równych w wyścigu Tour of the Alps – w austriackiej części zmagań Tao Geoghegan Hart wywalczył sobie prowadzenie w klasyfikacji generalnej, które utrzymał we Włoszech. Jazda drużyny – spokojna, nieco wyrachowana – momentami przypominała Team Sky za najlepszych lat.

– To pokazuje doświadczenie i siłę drużyny, że była w stanie pozwolić na odjazd idealnej ucieczki, później na zjeździe jeden z kolarzy, którego w niej nie chcieliśmy, do niej przeskoczył. Z tego powodu musieliśmy ją dogonić, a potem znów stworzyliśmy perfekcyjną dla nas sytuację

– mówił Tao Geoghegan Hart podczas konferencji prasowej po wczorajszym etapie, zakończonym dojazdem ucieczki do mety.

– Odczuwam dużą satysfakcję z tak kontrolowanego zwycięstwa, bez żadnych momentów słabości, stresu czy innych problemów. Czujemy się dobrze, jesteśmy zdrowi – trochę bałem się tego, jak będzie wyglądała regeneracja po pięciu tak trudnych dniach, ale jeśli wszystko będzie dobrze po 72 godzinach, to będę bardzo szczęśliwy

– dodał Brytyjczyk.

Po zakończeniu Tour of the Alps, oczy Tao Geoghegana Harta zwracają się ku Giro d’Italia. Brytyjczyk triumfował we włoskim Wielkim Tourze w 2020 roku – prezentując w tym roku bardzo dobrą dyspozycję, pokazał on, że teraz również będzie chciał włączyć się w walkę o zwycięstwo, choć w poprzednich dniach zaznaczał, że to nie on będzie faworytem La Corsa Rosa. W „różowym wyścigu” wystartują bowiem rewelacyjni Remco Evenepoel i Primož Roglič – Tao Geoghegan Hart zapewnił jednak, że brytyjska drużyna będzie celowała w triumf w Giro d’Italia.

– Pojawiamy się na wyścigach po to, by wygrywać. Takie są wymagania od dużych zespołów. W Giro nie będzie tylko dwóch drużyn, które przyjadą tam zwyciężyć

– powiedział.

– Myślę, że cały czas się rozwijam, ale poziom całej dyscypliny się podnosi. Czuję, że stale się uczę i jestem lepszy we wszystkim, co robimy, jako zawodowcy. Wykorzystuję też doświadczenie – to mój dziesiąty sezon, w którym ścigam się w profesjonalnych wyścigach. W tym roku jestem bardzo zadowolony z regularności – miałem pecha z relegacją w Walencji. Uważam, że mogłem wygrać tam klasyfikację generalną. Później miałem małą kontuzję w Andaluzji, ale i tak poradziłem sobie tam dobrze, Tirreno to kolejny solidny wynik, a tu, w Tour of the Alps, okazałem się najlepszy. W przeszłości trudno było mi osiągnąć taki poziom regularności, więc to duży krok naprzód

– dodał zwycięzca tegorocznej Tour of the Alps.

Dla Brytyjczyka alpejska rywalizacja jest wyjątkowa – to tutaj, w 2019 roku, odniósł swoje pierwsze dwa zawodowe zwycięstwa. W klasyfikacji generalnej triumfował wtedy jego zespołowy kolega – Pavel Sivakov – który tym razem pełnił rolę pomocnika. To właśnie dzięki pracy drużyny, Tao Geoghegan Hart mógł cieszyć się spokojem i bez większych problemów obronić zieloną koszulkę lidera.

– To był wspaniały wyścig (w 2019 roku), ze świetnymi hotelami, bez długich transferów, z fajną trasą. Teraz wyglądało to tak samo – chociaż mało kto zwraca na to uwagę, kolarze to doceniają

– podsumował Tao Geoghegan Hart.

Z Tour of the Alps, Kacper Krawczyk

Wszystkie artykuły o włosko-austriackim wyścigu, w tym nasze rozmowy z kolarzami, można przeczytać –> tutaj.

Poprzedni artykułOdpowiedni ubiór, ustawienie w peletonie, rozgrzewka… – jak kolarze radzą sobie ze startem pod górę? [wypowiedzi]
Następny artykułBłysk Johannesa Kulseta w pierwszym zawodowym wyścigu: „Nie czuję nóg, ale jestem bardzo szczęśliwy”
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments