fot. UAE Team Emirates

Cykl „Subiektywnym okiem” miał być zbiorem tekstów podsumowujących miniony tydzień. Dziś jednak będzie co nieco i o tym wcześniejszym, bowiem uważam, że warto wrócić do poprzedniego tekstu i odzewu, jaki się pod nim pojawił. Nie znaczy to jednak, że będzie tylko o tym, w końcu za nami m.in. Amstel Gold Race!

Czy wycofuję się z zeszłotygodniowych słów i przedstawionych opinii? Zdecydowanie nie. Czy można je było wyartykułować w nieco inny sposób? Z pewnością tak, acz jak to zwykle bywa – dowiedziałem się o tym już po publikacji tekstu. Prywatnie jestem osobą używającą dość mocnych słów, dość wyrazistą i nie wstydzącą się tego co we mnie siedzi, niezależnie od tego jakie to czasem niesie konsekwencje. Taki styl chciałem przelać na autorski cykl, acz faktem jest, że niektóre słowa chyba lepiej jak pozostaną jednak jedynie w prywatnych rozmowach i przyszłościowo nie będą trafiały do publicznej debaty. Z tego miejsca zwyczajnie przepraszam, mleko się rozlało, a poprzedni felieton poszedł miejscami o krok za daleko. Cóż, każdy popełnia błędy – nie myli się w końcu tylko ten, co nie robi nic.

Echa zeszłotygodniowej dyskusji, czyli kultura dysputy

Dziękuję za masę komentarzy – ich liczba przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Miło było zobaczyć pozytywne reakcje (prawie 90% na Facebooku to lajki czy serduszka) i komentarze, fajnie też było zestawić się z stanowiącymi większość opiniami, które były mniej lub bardziej przeciwstawne do moich. Te jednocześnie wzmocniły we mnie chęć do napisania tekstu o pewnej kulturze dyskusji, a przede wszystkim „błędach”, które stale się w nich przewijają:

  1. Opinia jest jak… – każdy ma własną. Czy tego chcemy, czy też nie, żyjemy na świecie, w którym nigdy nie osiągniemy 100% zgodności między każdą z unikalnych jednostek. Poza sferą czystych faktów i statystyk (choć i tymi można przecież manipulować dla swoich korzyści) obracamy się zatem wśród mniej lub bardziej wyrazistych i zgodnych z nami opinii, do których każdy ma prawo. Warto o tym pamiętać nim napisze się rzeczy w stylu „mój pogląd jest lepszy niż twój” czy też jeszcze gorsze „moja opinia jest słuszna i obiektywna” – zamiast tego lepiej stosować „nie zgadzam się z Tobą, bo…”, „Mylisz się. Moim zdaniem. albowiem [argumenty / dowody / własne przemyślenia]”.
  2. Brak konsensusu to nic złego! Rozwijając pierwszy punkt – nie zawsze dyskusja zakończy się tym, że druga strona przyzna nam rację. Pod ostatnim wpisem spotkałem się z wieloma odwrotnymi głosami i wybaczcie mi Państwo, ale moich opinii nie zmieniliście, co nie zmienia faktu, że starałem się z szacunkiem podchodzić do każdego z rozmówców. Pamiętajmy – wyzywając drugą stronę od głupich, debili, idiotów itd. prędzej ją spolaryzujecie i zamkniecie niż osiągnięcie swój efekt. Po co się kłócić?
  3. Nie uprawiałeś kolarstwa? Masz XX lat? Co Ty wiesz o sporcie/życiu. Chyba nic mnie tak nie rozkłada na łopatki jak używanie jak mantry tych argumentów. Czy doświadczenie jest cenną rzeczą? Oczywiście. Czy jednak jest ono niezbędne? Otóż nie. Świat jest pełen ekspertów, którzy swoją wiedzę zdobywali wyłącznie za sprawą teorii. Czy trzeba być krawcem by powiedzieć, że spodnie są dziurawe? Czy trzeba mieć prawo jazdy by zauważyć, że ktoś przekracza prędkość? Czy trzeba strzelić bramkę w finale Ligii Mistrzów by móc ją przeanalizować? Przykładów mógłbym pisać milion – od tych trywialnych po naprawdę skrajne i głupie. Faktem jest jednak, że cała masa komentatorów, dziennikarzy itd. to teoretycy, których nie ma co z góry deprecjonować z racji braku doświadczenia.
  4. Znajmy znaczenie słów, których używamy. Co mam na myśli? Regularnie pod różnymi tekstami pojawiają się komentarze pokroju „clickbait”. Pragnę w tym miejscu napisać jedno – w Naszosie.pl jest standard, którego brakuje mi w mediach. Używamy w tytułach nazw wyścigów, nazwisk kolarzy, miejsc i innych faktów. Praktycznie nigdy nie spotkacie się z zwrotami typu „zobacz jak”, „pilne” i podobnymi, a także tekstami, w których treść jest inna od tego, co można było się spodziewać. To generuje z pewnością mniejszą liczbę wejść na stronie, niemniej taki standard tu panuje i jestem z niego dumny. Poza tym…
Nigdy nie piszę mając za główny cel klikalność, zasięgi itp.

Jestem idealistą, a w idealnym świecie dobra treść obroni się sama. Oczywiście fajnie, gdy widać efekty własnej pracy, jara mnie gdy zobaczę, że udało mi się dostarczyć świetną treść dla dużej grupy odbiorców, dać im to czego oczekiwali, pobudzić dyskusję, wywołać emocje. Chciałbym jednak podkreślić, że to wszystko jest skutkiem postawania artykułów, a nie ich przyczyną – że tak sobie lekko nawiążę do tego, do czego zawsze nawołuję w temacie przepisów i kar.

Przez mój okres pracy w Naszosie.pl (a wcześniej publikowania w innych miejscach) zarobiłem na kliknięciach… 0 złotych i 0 groszy. Mam nadzieję, że nie ujawnię tu jakiejś wielkiej tajemnicy, ale wypłatę otrzymuję za stworzone treści, nie ich odbiór. Tylko moja moralność i chęć bycia „tym dobrym” sprawia, że do masy tekstów wkładam dużo serca, poświęcam czas na wyszukiwanie trafnych źródeł, przeglądam sieć w poszukiwaniu ciekawych tematów…

Tak płynnie chciałbym przejść, niejako w odpowiedzi na wiele zarzutów, do autoreklamy własnych kompetencji. Na ten moment z kolarstwem spędzam tysiące godzin rocznie. Na każdy tekst, który przeczytacie, przypadają pewnie z 3-4, jakie muszę przeczytać szukając tematów czy sprawdzając ich autentyczność. Oglądam setki godzin transmisji, staram się regularnie wybierać na wyścigi, by móc obcować z tym sportem i na żywo – w ostatnim czasie miałem okazję jechać i rozmawiać w jednym wozie z dyrektorem wyścigu czy dyrektorami sportowymi vel trenerami, Orlen Wyścig Narodów obejrzałem z perspektywy wozu neutralnego.

Staram się rozwijać by praca przynosiła mi jak najwięcej satysfakcji, a Państwu dobrej jakości materiały. Czy zawsze będą idealne? Z pewnością nie, ale w tym miejscu chciałbym zakończyć temat zeszłotygodniowego felietonu i rzeczy, o których po nim rozmawiałem, pisałem czy po prostu myślałem.

Ten grubszy (po prawej), podczas jednego z wyjazdów, który mam nadzieję podniósł jego kompetencje. fot. Grzegorz Trzpil
Tadej Pogačar – gdzie jest limit jego możliwości?

Jedni zawodnicy szykują cały rok formę pod konkretny cel sezonu. Inni za sprawą swojej wąskiej specjalizacji zaznaczają w kalendarzu jedynie kilka imprez czy etapów, gdzie mają największe szanse na odniesienie sukcesu. Gdzieś między nimi jeździ jednak Tadej Pogačar, który zdaje się nie mieć ograniczeń i walczyć o kolejne triumfy wszędzie tam, gdzie tylko się pojawi.

Słoweniec doskonale zna swoje mocne strony, jest w stanie zdecydowanymi atakami urwać rywali, a to nie tylko daje mu zwycięstwa, ale i czyni wyścigi wspaniałymi widowiskami już na długo przed metą. W niedzielę jego akcja zaczęła się na 83km, a na kresce zameldował się z największą przewagą nad drugim kolarzem od 1997 roku – choć w końcówce nie musiał już przecież naciskać za mocno na pedały. Tu rodzi się jedno pytanie…

Czy Tadej wygra cały Tryptyk Ardeński? Z jednej strony bardzo bym tego chciał – bo to tylko może go napędzać do wyznaczania sobie coraz to nowych celów, z drugiej jednak strony oby to się nie stało, bo wówczas będziemy mogli być spokojni o to, że jeszcze wróci na te wyścigi z ogromną motywacją. Moim zdaniem trudniejsze wyzwanie stoi przed Słoweńcem w środę – Walońskiej Strzały jeszcze w końcu nigdy nie wygrał, a najwyżej w swoich trzech startach był 9. Liège – Bastogne – Liège z kolei ma na koncie, choć tam pojawi się godny rywal w postaci Remco Evenepoela. O jedno jestem zatem spokojny – będzie ciekawie.

fot. UAE Team Emirates – Tadej Pogačar wygrywający Liège – Bastogne – Liège w 2021 roku
Uśmiechnięty Thibaut Pinot

Są kolarze, obok których nie sposób przejść obojętnie. Jednym z nich dla mnie jest Thibaut Pinot. 32-letni Francuz jest autorem jednej z najdziwniejszych karier ostatnich lat. Już jako 24-latek stanął na podium Tour de France, ma w swoim dorobku także triumf w monumencie – wygrał Il Lombardię w 2018 roku. Łącznie Thibaut nazbierał 33 zwycięstwa… i uchodzi za kolarza niezwykle niespełnionego. Ukąszenie przez osę, kontuzja kolana, wielki kryzys – ile to było historii, gdzie Francuz był o krok od wielkiego sukcesu, a jego efektowna jazda kończyła się niczym?

Po Critérium du Dauphiné 2020, które kolarz Groupamy-FDJ ukończył na 2. miejscu zobaczyliśmy coś, co można by wręcz nazwać upadkiem gwiazdy. Prawie 3 lata bez zwycięstwa, wypowiedzi, które sugerowały ogromne wypalenie Francuza, łzy i gesty bezsilności. Wreszcie na początku tego sezonu pojawił się prosty komunikat – to ostatni rok zawodowej kariery dla Thibaut.

I co? I chyba nadeszła ta właściwa ulga. 32-latek ściga się jak za dawnych lat, choć noga już niekoniecznie jest tak dobra. Po 2. miejscach w Tour du Jura i Tour du Doubs nie jest zły, a z uśmiechem odgraża się, że jeszcze przyjdą zwycięstwa. Ja mu wierzę i ich życzę! Oby to było piękne zwieńczenie jego przygody ze sportem.

fot. Équipe Cycliste Groupama-FDJ

Dziś pewnie pola do dyskusji jest nieco mniej, bo i kolarstwa w felietonie pojawiło się stosunkowo niewiele, niemniej klasycznie muszę o to zapytać – zgadzacie się z moimi opiniami? Macie zupełnie odmienne odczucia? Zapraszam do dyskusji, a ja w wolnym czasie spróbuję wejść w polemikę z każdym komentarzem, który do takowej w jakiś sposób zaprosi. Do usłyszenia (przeczytania?) za tydzień – pomówimy sobie zapewne o Walońskiej Strzale, Liège-Bastogne-Liège czy Tour of the Alps, a kto wie, co innego przyniesie nam zaskakujący świat kolarstwa?

Wcześniej w cyklu:
10.04. 2023 – Subiektywnym okiem #8: Chyba jestem w awangardzie do świata
03.04.2023 – Subiektywnym okiem #7: Flandryjska piękność
27.03.2023 – Subiektywnym okiem #6: Belgia > reszta świata
20.03.2023 – Subiektywnym okiem #5: Za mocni?
Wszystkie teksty z cyklu „Subiektywnym okiem”

PS Tekst wyszedł dość sztywny, więc na rozluźnienie coś określanego tym samym przymiotnikiem przez Mańka, czyli jego film sprzed kilku lat na temat finałowego podjazdu Walońskiej Strzały. 😉

Poprzedni artykułJuan Sebastián Molano na dłużej w UAE Team Emirates
Następny artykułTour of the Alps 2023: Jack Haig i Felix Gall pokazali dobre nogi [wypowiedzi]
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
17 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Jan
Jan

Nasz dzielny „felietonista” się nie poddaje… brawo za upór. Prawdziwy felietonista musi mieć jednak szeroką wiedzę, wielowątkowe postrzeganie świata i lekkie pióro… Może za 20 lat coś z tego będzie

Jan
Jan

Skoro portal naszosie zaprasza do dyskusji to dlaczego tak często nie zamieszcza komentarzy? Zabawa w cenzorkę i zaproszenie do dyskusji… Ogarnijcie tam tych cenzorów jeżeli chcecie być traktowani jak partner do dyskusji

Adam
Adam

Zgadzam się, że Liège-Bastogne-Liège jest w teorii bardziej dopasowany do Tadeja, niż Walońska Strzała, jednak o ile w tym pierwszym Remco powinien być równym przeciwnikiem, to zastanawiam się czy w Walońskiej Strzale startuje ktoś mogący zagrozić Pogacarowi. Benoit Cosnefroy? Sergio Higuita? Teuns (bez formy)? Są mocni ale bez najlepszych puncherów (Roglic, Alaphilippe) myślę, że to dobry moment dla Pogacara jeżeli chce wygrać.

Lukas
Lukas

@Jan
Za to prawdziwy internetowy komentator nie musi mieć żadnej wiedzy, wystarczy odpowiednia dawka złośliwości i jadu.

Papsi
Papsi

Thibaut po prostu ma wyluzkę teraz i dlatego tak dobrze się ściga

Jan
Jan

@Lukas
W dawnych dobrych czasach papierowych gazet sportowych mieliśmy wybitnych felietonistów… Od tego się zaczynało lekturę gazety czy tygodnika. Ale co ty możesz o tym wiedzieć?

Ernest
Ernest

Ty, Jan, żyj i daj żyć innym. Felietonista jest nienajgorszy, a pewnie się jeszcze rozwinie. Czemu go tak punktujesz? Dziewczynę Ci odbił?

Łukasz
Łukasz

Panie Jakubie po cichu liczyłem, że odniesienie się Pan do kontrowersji związanych z pomocą samochodu Pogowi w kluczowym momencie piwnego wyścigu. To fakt choc w mojej opinii nie wypaczył wyniku tego wyścigu. Brakuje mi również opinii na temat Kasi Niewiadomej i kolejnego rezultatu, który można opisać sentencją: tak blisko a tak daleko.
W ten weekend obejrzałem relację z wyścigu serii NCL. Czy kolarstwo szosowe potrzebuje rewolucji? Jak ocenia Pan potencjał zmian wprowadzonych w NCL takich jak punktacja po każdym okrążeniu, mieszane zespoły czy zmiany o rezerwowi?

Prawie Trzepak
Prawie Trzepak

Końcowy film 🙂
„dość sztywny” ciekawe co Panie na to ….

Domel
Domel

To co najbardziej irytuje i przeszkadza w czytaniu twoich felietonów to forma pytań, które cały czas sobie zadajesz i na nie odpowiadasz. Robisz to nagminnie i odnosisz zły efekt, bo nie jest to zbyt inteligentny sposób na narzucanie swojej opinii. Jednocześnie tłumaczysz się z tego co napisałeś w poprzednim zdaniu. To nie tak powinno być.
Btw. Armstrong tak robił. I go lubię.
Ciebie też lubię i rób swoje. Mój komentarz odnosił się jedynie to technicznej analizy felietonu. Twoja opinia z którą często się nie zgadzam sprawia, że patrzę pod innym kontem na poruszony temat i zmuszam mózg do myślenia, a i czasem się z tobą zgadzam Jakubie. Trzymam kciuki i będę czytał dalej teksty o twojej i mojej pasji jaką jest kolarstwo. Do przodu!

Kacper
Kacper

Myśle, że gdyby w tegorocznej edycji Walońskiej Strzały Pog miałby z kim walczyć to byłoby dużo ciekawiej ale niestety lista startowa raczej nie zapowiada wielkiej walki…pytanie tylko czy Pog poczeka do ostatniego podjazdu czy ruszy już na Côte de Cherave?

Dawid
Dawid

Może kiedyś wszyscy czytelnicy zrozumieją, że: „Zapraszam do dyskusji” to nie to samo co: Proszę mnie (autora) krytykować i punktować. Póki co gratuluję chęci i wytrwałości.
P.S. Nie jestem kolegą p. Jakuba i też nie we wszystkim się z nim zgadzam 🙂

Dziady
Dziady

Brawo! Mam tylko nadzieje, ze te przeprosiny to nie sa wymuszone przez jakis lesnych dziadkow co nie wiedza co to dobre teksty.

Jan
Jan

@Dawid
Jeżeli ktoś pisze o: „dzieciobijcach” to sam wystawia zadek do bicia