fot. Jumbo-Visma

Christophe Laporte (Jumbo-Visma) zwyciężył po dwójkowym odjeździe w tegorocznej edycji belgijskiego klasyku Gandawa-Wevelgem, podium uzupełnili: jego klubowy kolega Wout van Aert (Jumbo-Visma) oraz po sprincie z odjazdu na końcowych kilometrach Sep Vanmarcke (Israel – Premier Tech)

Prestiżowy klasyk w północnej Belgii startował z miejscowości Ypres i po 261 kilometrach finiszował w Wevelgem. Kolarzom towarzyszyły bardzo wymagające warunki pogodowe, temperatura oscylowała w okolicach 8 stopni Celsjusza oraz przez znaczną większość rywalizacji padał deszcz. Trasa jest stosunkowo płaska, przewyższenie całej imprezy wynosi 1375 metrów a ze szczytu ostatniego podjazdu do linii mety w Wevelgem dystans to 35 kilometrów.

Po starcie, co charakterystyczne dla jednodniowych wyścigów, obserwowaliśmy wiele prób odjazdów, ostatecznie czternastoosobowy odjazd dnia uformował się dopiero po 90 kilometrach zmagań, a w skład ucieczki wchodzili: Mike Teunissen (Intermarché – Circus – Wanty), Greg Van Avermaet (AG2R Citroën Team), Yevgeniy Fedorov (Astana Qazaqstan Team), Jelle Wallays (Cofidis), Lewis Askey (Groupama – FDJ), Johan Jacobs (Movistar Team), Jenthe Biermans (Team Arkéa Samsic), Elmar Reinders (Team Jayco AlUla), Milan Fretin, Aaron Van Poucke (obaj Team Flanders – Baloise), Luca Van Boven, Guillaume Van Keirsbulck (obaj Bingoal WB), Colin Joyce (Human Powered Health) i Sandy Dujardin (TotalEnergies). Ich przewaga maksymalnie wynosiła 4 minuty, lecz stopniowo była niwelowana wraz z upływem kolejnych kilometrów.

Zimna i deszczowa pogoda mocno dawała się we znaki zawodnikom, byliśmy świadkami jeszcze większej ilości kraks, niż zazwyczaj ma to miejsce podczas wiosennych klasyków. Upadki odnotowali między innymi: Filippo Ganna, Michał Kwiatkowski (INEOS Grenadiers), Łukasz Wiśniowski (EF Education-EasyPost), Sam Bennett (BORA – hansgrohe), wszyscy z wyżej wymienionych zmuszeni byli wycofać się z dzisiejszej imprezy. Pośród kolarzy zaliczanych do szerokiego grona faworytów ucierpieli, lecz kontynuowali rywalizacje, tacy zawodnicy jak zeszłoroczny triumfator Biniam Girmay (Intermarché – Circus – Wanty), Jake Stewart (Groupama – FDJ) czy Jonathan Milan (Bahrain – Victorious).

80 kilometrów przed metą po pokonaniu wzniesienia Kemmelberg (1500 m; 6,5%) od łatwiejszej strony, z peletonu oderwało się 4 zawodników: Ben Turner (INEOS Grenadiers), Nathan Van Hooydonck (Jumbo-Visma), Florian Vermeersch (Lotto Dstny) i Matej Mohorič (Bahrain – Victorious), po krótkiej chwili dołączyli do nich Søren Kragh Andersen (Alpecin-Deceuninck), Christophe Laporte (Jumbo-Visma), Anthony Turgis (TotalEnergies), Erik Nordsæter Resell (Uno-X Pro Cycling Team) oraz Mads Pedersen (Trek – Segafredo). Tak silna grupa dogoniła część ze słabnących uciekinierów, ale nadal 30 sekund przed nimi znajdowało się pozostałych dwunastu ambitnych harcowników, 75 kilometrów przed „kreską” uszczuplony peleton tracił do czołowej grupy 50 sekund, a do niebezpiecznej kontry 20 sekund. Kilka chwil później dość zaskakujący ruch przeprowadził mistrz Europy Fabio Jakobsen (Soudal – Quick Step), który samotnie spróbował przeskoku. Holender wisiał pomiędzy peletonem a grupą Pedersena przez wiele kilometrów aż powrócił do zasadniczej grupy, 63 km przed metą kontrująca akcja dogoniła ucieczkę dnia, z której samotnie do przodu ruszył Guillaume Van Keirsbulck (Bingoal WB), Belg został szybko dogoniony, a przewaga czołówki nad peletonem wzrosła do minuty.

W fatalnym momencie defekt zanotował Florian Vermeersch (Lotto Dstny), jadący z przodu Belg zmuszony był wymienić swój rower na maszynę neutralną, przez te problemy wrócił on do peletonu. Na jego szczęście współpraca z przodu zupełnie przestała się układać i na 55 kilometrów przed metą obie grupy ponownie się połączyły. W momencie przegrupowania, tuż przed kolejnymi „bergami”, zaatakował Francuz Anthony Turgis (TotalEnergies), jednak jego akcja również nie trwała zbyt długo, na Kemmelbergu, tym razem pokonywanym od trudniejszej strony (700 m; 10,9%), zabójcze tempo narzucił Wout van Aert (Jumbo-Visma), a na jego kole pozostał tylko jego klubowy kolega – Christophe Laporte. Za ich plecami nastąpiła chwile zawahania, kto ma zabrać się do pogoni za tak silnym duetem, co umożliwiło im delikatne powiększenie swojej przewagi.

35 kilometrów przed metą ich zapas nad pogonią wynosił już ponad minutę, na podjeździe nieco mocniejszy był van Aert, ale zaczekał on na swojego francuskiego kolegę by dalej, na płaskim terenie, kontynuować dwójkową jazdę w kierunku mety. Z każdą kolejną minutą zwycięstwo Belga i Francuza stawało się coraz pewniejsze, kolarze znajdujący się za nimi wyglądali na pogodzonych z rywalizacją o lokatę na najniższym stopniu podium. W końcówce na rondzie przewrócił się Matej Mohorič, czym wykluczył się z walki o 3. miejsce. Duet z Jumbo-Visma dojechał na metę ponad 2 minuty przed resztą rywali, po ustaleniach ekipy triumfatorem Gandawa-Wevelgem został Christophe Laporte, drugie miejsce zajął ewidentnie mocniejszy – Wout van Aert. Podium po sprincie z odjazdu na końcowych kilometrach uzupełnił Sep Vanmarcke (Israel – Premier Tech).

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułGandawa-Wevelgem 2023: Michał Kwiatkowski bez złamań po kraksie
Następny artykułGandawa-Wevelgem kobiet 2023: Marlen Reusser atakuje tuż po kraksie i wygrywa
Student III roku prawa Uniwersytety Łódzkiego. Były kandydat na kolarza z przeszłością w kategoriach juniorskich, obecnie kolarz - amator, pasjonujący się kolarskimi zmaganiami na wszystkich poziomach, od juniorów po World Tour.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments