fot. Volta a Catalunya

Słoweniec z drużyny Jumbo-Visma wygrał nie tylko piąty etap wyścigu Volta a Catalunya, ale także dużą przewagę mentalną nad rywalami. Po pasjonującym i zaciętym pojedynku z Remco Evenepoelem był najszybszy na górskim dwójkowym finiszu. 

Trasa piątego etapu katalońskiego wyścigu zwiastowała kolejną batalię między Remco Evenepoelem (Soudal – Quick-Step) oraz Primožem Rogličem (Jumbo-Visma) i miała być decydująca dla losów klasyfikacji generalnej. Przed startem odcinka Słoweniec i Belg mieli taki sam czas.

Organizatorzy zaplanowali dziś trzy oznaczone podjazdy – Alt de Bod (7,6 km, 3,4%), Coll de Som (4 km, 4,1%) oraz, wyglądający przy poprzednich dwóch na kolosa, Lo Port (8,4 km, 8,8%), gdzie ulokowana została meta piątego etapu. Podjazd ten wrócił na trasę Wyścigu dookoła Katalonii po raz pierwszy od 2017 roku.

Rywalizacja o znalezienie się w ucieczce dnia była dziś bardzo zacięta, jednak wszystkie próby ataków były błyskawicznie kasowane. U podnóża wspinaczki pod Alt de Bod, na przyspieszenie zdecydował się Tsgabu Grmay (Team Jayco AlUla), do którego po chwili dołączyli Ethan Hayter (INEOS Grenadiers) i Guillaume Martin (Cofidis), który jako pierwszy zameldował się na szczycie górskiej premii. Tymczasem inicjatywę w peletonie przejęła ekipa lidera klasyfikacji generalnej – Jumbo-Visma.

Bardzo mocno pracował w ucieczce Grmay, który później zostawił Martin oraz Haytera. Nie był to jednak koniec kształtowania się ucieczki dnia, ponieważ kolarze hiszpańskich drużyn drugiej dywizji również mieli ochotę jechać w czołówce wyścigu. Wyścig był w tym momencie otwarty – mniej więcej 100 kilometrów przed metą do Grmaya ponownie dojechał Martin, lider klasyfikacji górskiej, a także: Julen Amezqueta (Caja Rural-Seguros RGA), José Félix Parra (Equipo Kern Pharma), Pablo Castrillo (Equipo Kern Pharma), Héctor Carretero (Equipo Kern Pharma) oraz Ibai Azurmendi (Euskaltel – Euskadi).

50 kilometrów przed metą prowadząca szóstka miała około 3 minut przewagi nad peletonem, do którego nieco wcześniej do wrócił Guillaume Martin, który zrealizował swój cel zebrania punktów na górskich premiach.

Między podjazdami Col de Som a finałowym Lo Port nastąpił dość spokojny moment w wyścigu. Kolarze znaleźli nawet czas na miłe pogawędki, którą ucięli sobie między innymi Egan Bernal i Geraint Thomas oraz Primož Roglič i Rafał Majka. Uciekinierzy utrzymywali swoją przewagę mniej więcej na takim samym poziomie. Na czele peletonu pracowała drużyna Soudal-Quick Step.

Harcownicy dojechali do lotnej premii w miejscowości Roquetes, którą wygrał Hector Carretero. W międzyczasie pośród kolarzy Quick Stepu wmieszali się zawodnicy drużyny INEOS Grenadiers. Pomimo że w jej składzie znajdują się między innymi Geraint Thomas i Egan Bernal, to jak dotychczas trudno było zauważyć, że jedzie w tym wyścigu. Warto jednak pamiętać, że dla Kolumbijczyka ściganie w Katalonii jest pierwszym w sezonie 2023, a Walijczyk wrócił do startów po kontuzji.

Po lotnej premii w czubie peletonu zaczęło robić się gorąco. Na dojeździe do finałowej wspinaczki wiele drużyn zainteresowanych walką o etapowe zwycięstwo zaczęło ustawiać swoje pociągi. Na szosie zrobiło się ciaśniej, co odczuł Fausto Masnada, który zjechał na pobocze, ale na szczęście bez żadnych konekwencji.

U podnóża Lo Port uciekinierzy mieli mniej niż minutę przewagi nad główną grupą. Podjazd najmocniej rozpoczął Tsgabu Grmay, który od początku dnia wyglądał bardzo dobrze. Tymczasem w peletonie mocne tempo zaczęła narzucać drużyna Remco Evenepoela, a więc odbywała się selekcja od tyłu. Jednym z pierwszych kolarzy, którzy zaczęli odpadać był wspomniany wcześniej Geraint Thomas, ewidentnie niemający jeszcze odpowiedniego rytmu wyścigowego. 7 kilometrów przed szczytem zostawać zaczął również Bernal.

6700 metrów przed metą nastąpił ostateczny koniec ucieczki dnia, ponieważ zneutralizowany został kolarz z Etiopii. Uczestniczyć w nadawaniu tempa na podjeździe próbowała chociażby drużyna Bahrain-Victorious, ale inicjatywa zdecydowanie należała do podopiecznych Patricka Lefevere’a.

4,6 km przed metą jako pierwszy zaatakował Evenepoel, za którym momentalnie pojechał Roglič i dojechał również Marc Soler. Po około 2 kilometrach do prowadzącej trójki dołączył jeszcze João Almeida. Wcześniej zostawić rywali próbował Evenepoel, ale świetnie reagował Roglič. 1,5 kilometra przed szczytem prowadząca czwórka miała około 20 sekund przewagi nad grupą goniącą, w której jechali między innymi Ciccone, Landa i Uran.

Soler wykonał pracę dla Almeidy, który teoretycznie mógł być najszybszy z całej trójki na finiszu. Portugalczyk próbował przyspieszać, ale to Roglič i Evenepoel są zdecydowanie najmocniejszymi kolarzami w tegorocznej edycji Volta a Catalunya. Mistrz świata miał nadzieję zostawić Rogliča kolejnym mocnym przyspieszeniem, ale Słoweniec był dzisiaj znakomicie dysponowany. Kasował wszystkie ataki swojego największego rywala i ostatecznie, po bardzo zaciętym pojedynku, uniósł ręce w geście triumfu na mecie.

Evenepoel stracił do niego sześć sekund, co wraz z bonifikatą na mecie daje liderowi Jumbo-Visma 10-sekundowe prowadzenie w klasyfikacji generalnej.

Warto również odnotować szóstego na mecie Lenny’ego Martineza z drużyny Groupama-FDJ. W ten sposób 19-letni wychowanek Marca Madiot zgłasza swój akces do kariery kolarskiej na wysokim poziomie.

Wyniki 5. etapu:

Results powered by FirstCycling.com

 

Poprzedni artykułBez presji – zapowiedź E3 Saxo Classic 2023
Następny artykułVolta a Catalunya 2023: Zmiana trasy sobotniego etapu
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Marcraft
Marcraft

Remco wróci mocniejszy. Po prostu zabrakło mu doświadczenia w tym wyścigu.