fot. Milano-Sanremo

Mathieu van der Poel najlepszy na trasie Mediolan-San Remo. O jego zwycięstwie przesądził atak tuż przed szczytem Poggio.

Zaczęło się od trzęsienia ziemi, a później napięcie już tylko… no dobrze, hasło kojarzone z Alfredem Hitchcockiem dość trudno zestawić z Mediolan-San Remo. Tę trasę znają przecież wszyscy kibice – blisko 300 kilometrów, z których jakieś 90% peleton przejeżdża bardzo spokojnie (co nie znaczy, że wolno) – bez większych zrywów, które i tak byłyby całkowicie bezcelowe. Pierwsze poważniejsze próby odsiania słabszych albo po prostu wszystkich kolarzy pojawiają się zwykle na Cipressie (5,6 km – 4,1%) i Poggio (3,6 km – 3,8%).

Trasa

Trzęsienie ziemi i malejące napięcie

Mało tu więc miejsca na fajerwerki, na hitchhockowskie rosnące napięcie, ale… tym razem trzęsienie ziemi na samym początku faktycznie się pojawiło. Dosłownie na samym początku, bo jeszcze przed kilometrem zero, tuż po starcie honorowym, wywrócił się wielki faworyt wyścigu – Tadej Pogacar. Na szczęście skończyło się na strachu – i to tylko samego Słoweńca, bo raczej nie kibiców, którzy nie mieli okazji zobaczyć jego upadku – realizator nieco zaspał i nie pokazał go w czasie rzeczywistym. Gdy kamery pokazały kolarza tuż przed startem ostrym, jedynym śladem po kraksie były brązowe plamy na jego stroju.

Napięcie wzrosło więc tylko na moment – później już tylko stopniowo malało, a my bardziej niż na jadących w stronę San Remo kolarzy mogliśmy skupić się na pięknych włoskich krajobrazach. Peleton jechał niespiesznie – w pierwszej fazie o niemal 2 km/h wolniej niż rok i dwa lata temu – a tuż przed nim dziewięcioosobowa ucieczka, w której składzie znaleźli się: Alexandr Riabushenko (Astana), Mirco Maestri, Samuele Rivi (obaj EOLO-Kometa), Alessandro Tonelli, Samuele Zoccarato (obaj Green Project-Bardiani), Negasi Haylu Abreha (Q36.5), Alexandre Balmer i Jan Maas (Jayco-AlUla) i Alois Charrin (Tudor).

Grupka wyłoniła się na już na 281 kilometrów przed metą i choć jej przewaga ani przez moment nie wynosiła choćby 4 minut, to i tak udało się jej utrzymać z przodu aż do podnóża Cipressy. W grupie, która ich dogoniła byli, poza Markiem Cavendishem – zwycięzcą z 2009 roku, dla którego wyzwaniem nie do pokonania okazało się Capo Berta, niemal wszyscy faworyci.

Rzecz jasna nie dla wszystkich pierwsze 270 km okazało się całkowicie bezproblemowe – pomijając już Pogacara –  krótko po zjeździe z Passo del Turchino w kraksie ucierpieli Julian Alaphilippe i Jasper Philipsen, a pomiędzy Capo Cervo, a Capo Berta wywrotkę zaliczył Alex Aranburu. Z kolei nam serca zabiły mocniej, gdy tuż przed Cipressą po zderzeniu z Janem Tratnikiem upadł Michał Kwiatkowski. Niestety, akurat tym ostatnim nie udało się dojechać do głównej grupy. Było już na to zwyczajnie zbyt późno – nawet mimo tego, że „Kwiato” błyskawicznie wrócił na rower i zaczął swoją gonitwę.

Cipressa

– W zeszłym roku Tadej próbował coś zrobić na Poggio, ale teraz skupi się na Cipressie. On musi coś tam zrobić. Przypuszczam, że on i jego zespół spróbują długiej akcji w sobotę na Cipressie, aby zmęczyć Mathieu van der Poela i Wouta van Aerta. 

– taki scenariusz przewidywał przed wyścigiem Vincenzo Nibali – zwycięzca Primavery z 2018. Nieco się pomylił. Wprawdzie rzeczywiście, przez jakiś czas tempo z przodu narzucali kolarze UAE Team, tyle że o żadnej rzezi nie mogło być mowy, o ataku Pogacara nie wspominając. Wystarczyło na tyle, by z tyłu zostawić Arnauda De Lie i brutalnie przerwać polskie nadzieje na cud, jakim byłoby dojechanie do czołówki Michała Kwiatkowskiego.

Poggio

Peleton do Sanremo wprowadził mistrz Francji – Florian Senechal, który jednak odpuścił chwilę przed rozpoczęciem podjazdu pod Poggio. U podnóża ostatniej wspinaczki rządy przejęli z kolei pracujący na Mateja Mohorica kolarze Bahrain Victorious. Na pierwszym kilometrze najważniejszego fragmentu trasy kolarze UAE Team byli kompletnie niewidoczni. Do czasu…

W pewnym momencie na znaczące przyspieszenie, gdzieś z trzeciego, czwartego rzędu zdecydował się bowiem Tim Wellens, z Tadejem Pogacarem na kole. W wyniku akcji Słoweńca peleton zamienił się w jeden wielki wąż, który w pewnym momencie stracił swój ogon. Wszystko dlatego, że Matteo Trentin – kolejny kolarz UAE, puścił koło Wouta Van Aerta i z przodu zostało już tylko ośmiu kolarzy. Natomiast gdy zaatakował Tadej Pogacar, liczba ta spadła do czterech. Za plecami Słoweńca utrzymali się jedynie Mathieu van der Poel, Filippo Ganna i Wout Van Aert. Dwukrotny zwycięzca Tour de France chciał dojechać do szczytu sam, ale ostatecznie sztuka ta udała się nie jemu, a wnukowi Raymonda Poulidora – zwycięzcy z 1961.

Skoro zaatakował Van der Poel, to naturalne jest to, że gonić musiał go Van Aert. To właśnie Belg, który jeszcze pod koniec Poggio miał wyraźny kryzys, przez niemal cały zjazd z Poggio nadawał tempo goniącej trójce. Gdy kolarze wjechali w płaski teren, przewaga Holendra wynosiła około 6 sekund, Ganna, Van Aert i Pogacar starali się współpracować, ale w końcu musieli się poddać. Van der Poel samotnie dojechał do mety, po raz trzeci w karierze wygrywając wyścig zaliczany do monumentów, a reszta mogła bić się już jedynie o drugie miejsce. Ostatecznie wygrał ją, po długim finiszu Filippo Ganna, a trzeci był Wout Van Aert.

Klasyfikacja końcowa Mediolan-San Remo 2023:

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułVictor Campenaerts wyeliminowany z kampanii klasyków
Następny artykułZmiany w zasadach przyznawania dzikich kart na wielkie toury potwierdzone
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
UKS Krupiński Suszec
UKS Krupiński Suszec

A jednak warto jeździć przełaje.

UKS Krupiński Suszec
UKS Krupiński Suszec

A jednak warto jeździć przełaje.

Łukasz
Łukasz

Jednak Michał jest tylko pomocnikiem

Łukasz
Łukasz

Smutek

wentyl
wentyl

Głód i mizeria. Kwiato już nawet na pomocnika jest za słaby.