O tegorocznej edycji Mediolan-San Remo wypowiedział się jego triumfator z 2018 roku, jedna z największych gwiazd włoskiego kolarstwa w XXI wieku, czyli Vincenzo Nibali. 38-latek przewiduje, że będziemy w sobotę świadkami wspaniałego widowiska.
Doświadczony Włoch udzielił wywiadu dla rodzimego La Gazzetta dello Sport. W nim wysnuł ciekawą tezę, według której emocje podczas Mediolan-San Remo rozpoczną się dużo szybciej niż zazwyczaj. Już rok temu byliśmy świadkami prawdziwej rzezi na Cipressie, a teraz zdaniem emerytowanego kolarza już tam możemy być świadkami kluczowych ataków.
W zeszłym roku Tadej próbował coś zrobić na Poggio, ale teraz skupi się na Cipressie. On musi coś tam zrobić. Przypuszczam, że on i jego zespół spróbują długiej akcji w sobotę na Cipressie, aby zmęczyć Mathieu van der Poela i Wouta van Aerta. Holender i Belg to dwaj główni rywale Pogačara, który w mojej opinii jest faworytem
— mówił Vincenzo Nibali.
Włoch jasno wskazuje, że wiele ekip będzie żywo zainteresowanych oczekiwaniem na sprinterską potyczkę, a jednocześnie niektórzy szybcy kolarze są w stanie przetrwać Poggio w pierwszej grupie. Tadej Pogačar nie może sobie tymczasem pozwolić na czekanie na finisz.
Mathieu van der Poel będzie liderem w Alpecin-Deceuninck, ale oni mogą też celować w Jaspera Philipsena i jego sprint. W Jumbo-Visma spodziewam się, że w pełni pojadą na Wouta van Aerta. On jest w stanie przyspieszyć na najtrudniejszym, 600-metrowym odcinku Poggio, ale może też poczekać na sprint
— analizował 38-letni triumfator Mediolan-San Remo 2018.
O tym czy przemyślenia Vincenzo Nibalego dowiemy się w sobotę – na kolarzy czekają wówczas 294km z Abbiategrasso do San Remo, gdzie meta została tradycyjnie ulokowana na Via Roma.