Wygląda na to, że naprawdę długa przygoda Davide Rebellina z kolarstwem już naprawdę dobiega końca. 51-latek pożegna się ze swoją ukochaną dyscypliną już 16 października.
Nie jest to żadna niespodzianka. Już na początku sezonu Włoch zapowiadał, że sezon 2022 będzie ostatnim w jego karierze i choć w przeszłości już wielokrotnie przedłużał swoją przygodę z kolarstwem, to było jasne, że koniec prędzej, czy później musi nadejść.
Większym zaskoczeniem jest konkretna data pożegnania ze ściganiem. Pierwotnie Włoch planował, że jego ostatnim startem będzie Giro del Veneto (12 października), ale zmienił zdanie. Postanowił pozostać w regionie Wenecja Euganejska nieco dłużej i wystartować również w Veneto Classic (16 października).
Biorąc pod uwagę listy startowe obu wyścigów (z czterema ekipami najwyższej dywizji), Rebellinowi nie będzie łatwo o to, by pożegnać się z peletonem dobrym wynikiem. Tym bardziej, że w tym roku nie błyszczał – jego największym tegorocznym osiągnięciem jest 11. miejsce w Adriatica Ionica Race.
Niezależnie od wszystkiego, długowieczność Włocha i tak jest zdumiewająca. Gdy w 2004 roku osiągnął swój najbardziej pamiętny sukces – ustrzelił ardeński tryplet (zwycięstwa w Amstel Gold Race, Strzale Walońskiej i Liege-Bastogne-Liege w jednym sezonie) miał blisko 33 lata. Spośród sześciu kolarzy, którzy w tamtej kampanii stawali obok niego na podium, wszyscy byli młodsi od niego – od blisko dekady, żaden z nich nie jest już kolarzem (ostatni był Daniele Di Luca, który zakończył karierę w 2013). Tymczasem on, choć już w zeszłym roku skończył pięćdziesiątkę, wciąż jeździ. I tak będzie jeszcze przez ponad dwa tygodnie.