Wytypowanie etapowego zwycięzcy z 32-osobowego odjazdu dnia nie jest łatwą sztuką. Kiedy jednak tak licznej grupie udało się odskoczyć podczas czwartkowego odcinka 77. edycji wyścigu Vuelta a España, wzrok momentalnie przyciągały dwa nazwiska: Richard Carapaz (INEOS Grenadiers) i Jay Vine (Alpecin-Deceuninck).

Ostatecznie to pierwszy z wymienionych świętował na Peñas Blancas swój pierwszy etapowy sukces w hiszpańskim wielkim tourze. Dla Ekwadorczyka miał on słodko-gorzki smak po tym, jak aktualna dyspozycja nie pozwoliła mu rywalizować o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej wyścigu.

Prawdę mówiąc jestem w tej szczęśliwy, ponieważ przystąpiliśmy do tego wyścigu z konkretnymi celami, a okoliczności nam nie sprzyjały. Musieliśmy zmienić priorytety i skoncentrować się na etapowych zwycięstwach, i jestem bardzo zadowolony [że się udało],

– powiedział po zakończeniu 12. etapu 77. edycji Vuelta a España Richard Carapaz (INEOS Grenadiers).

Trudna końcówka finałowego wzniesienia nie pozostawiła wątpliwości, że zawodnik INEOS Grenadiers był najlepiej dysponowanym kolarzem czwartkowego odjazdu. Mimo tego kolejny raz wykorzystał on swój spryt, pozwalając wykonać większość pracy innym.

Kolarze Bory wykonywali większość pracy, więc czekałem do ostatniej chwili. Wiedziałem, że ostatnie 1,8 kilometra było bardzo ciężkie, a jednocześnie regularne. Czułem też, że pozostało mi dość sił na tylko jeden atak, więc musiałem zrobić z niego jak najlepszy użytek,

– relacjonował 29-letni Ekwadorczyk.

Wzruszony swoim osiągnięciem Carapaz przyznał też, że nie zamierza poprzestawać na jednym etapowym zwycięstwie.

Muszę się tym cieszyć. Po kraksie, jaką odniosłem w domu wiedziałem, że nie rozpoczynam Vuelty w najwyższej formie. Po etapach w Holandii przenieśliśmy się do Hiszpanii i od razu wjechaliśmy w góry, co było dla mnie trudne. Przestawiłem się mentalnie na walkę o etapowe zwycięstwo. Wierzyłem, że jestem w stanie tego dokonać we Vuelcie. W minionych latach bywałem drugi, trzeci… To dla mnie pierwszy raz, jestem tym bardzo poruszony. Przed nami jeszcze wiele odcinków, by dalej próbować. Musimy jak najlepiej wykorzystać poziom, na którym obecnie się znajdujemy.

Mniej zadowolony ze swojego czwartkowego występu był aktualny król gór tegorocznej Vuelty, Jay Vine (Alpecin-Deceuninck). Odczyty z pomiaru mocy się zgadzały, a jednak w końcówce do najlepszych zawodników licznego odjazdu zabrakło Australijczykowi całkiem sporo.

Nie wiem, co tam się wydarzyło. Przez cały dzień generowałem ponadprzeciętnie dobre waty, a na koniec zabrakło mi nogi. Tak się czasem dzieje. Zużyłem mnóstwo energii, a na koniec nie zdobyłem nawet żadnych punktów do klasyfikacji górskiej.

Chylę czoła przed moją drużyną, która wykonała dziś swoją pracę perfekcyjnie. Gdyby to była gra komputerowa, wszystko byłoby rozegrane idealnie aż do 5 kilometrów przed metą, ale to nie jest gra komputerowa. Niestety czegoś mi dzisiaj zabrakło i nie mogę o to winić nikogo poza sobą samym,

– podsumował Jay Vine (Alpecin-Deceuninck).

Po rozegraniu dwunastu etapów, liderem klasyfikacji generalnej 77. edycji wyścigu Vuelta a España jest Remco Evenepoel (Quick-Step Alpha Vinyl). Jego przewaga nad drugim Primozem Roglicem (Jumbo-Visma) i trzecim Enrikiem Masem (Movistar) wynosi odpowiednio 2:41 i 3:03.

Poprzedni artykułRemco Evenepoel: „Rower ucierpiał mocniej ode mnie”
Następny artykułWout van Aert w Jumbo-Visma aż 2026 roku?
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments