fot. Tour de l'Avenir

Jeśli Tour de France to najważniejszy seniorski wyścig kolarski na świecie to Tour de l’Avenir to najprawdopodobniej najistotniejsza impreza dla kategorii orlików. Oba zmagania odbywają się we Francji, przyciągają największe gwiazdy, a o ich zwycięzcach mówi się dużo i głośno.

Dość nietypowo dla naszego serwisu zapowiedź tym razem ukazała się już po rozegraniu jednego etapu. Uprzedzając opowiadanie o trasie warto jednak wspomnieć, że był to liczący 3900 metrów prolog w formie drużynowej jazdy na czas, z którego różnice nie wchodzą do klasyfikacji generalnej. Służył on jedynie rozdaniu koszulek, a prawdziwa rywalizacja zaczyna się dziś.

Poprzednie edycje
Niegdysiejsze Tour de l’Avenir (czy też przez pewien okres Tour de la Communauté européenne) nie było wyścigiem wyłącznie dla orlików, co sprawiało, że na liście triumfatorów zapisywały się najgłośniejsze nazwiska światowego kolarstwa. Dziś jest nieco inaczej – ten kto wygrywa francuską etapówkę prawdopodobnie takowym się dopiero stanie. Starczy wymienić zwycięzców z lat 2014-18 na potwierdzenie tej tezy, a byli to kolejno Miguel Ángel López, Marc Soler, David Gaudu, Egan Bernal i Tadej Pogačar. Ostatnio na francuskich szosach królowali Norwegowie – dwie ostatnie edycje wygrali Tobias Foss i Tobias Halland Johannessen.

Trasa
Wyścig, jak już wspomniałem, otworzył prolog w formie drużynowej jazdy na czas. Zwyciężyli Holendrzy, którzy przez trasę przemknęli ze średnią przeszło 60km/h, a jako pierwszy koszulkę lidera klasyfikacji generalnej założył dzięki temu Loe Van Belle. Drudzy byli Norwegowie, a na zielono pojedzie dziś Sören Waerenskjold, zaś trzecie miejsce przypadło Brytyjczykom, dzięki czemu koszulkę w grochy założy Samuel Watson.

Prawdziwe ściganie rozpocznie dziś sprinterski etap ze startem i metą w La Roche-sur-Yon. Na kolarzy czeka ledwie nieco ponad 120km, więc zapewne będzie szybko.

Jutro również etap dla najszybszych, acz sam finisz będzie minimalnie nachylony w górę – rozegra się tym samym na nieco niższej prędkości.

Tour de l’Avenir przyzwyczaiło do tego, że każdy kolejny dzień musi być trudniejszy od poprzedniego. Trzeci etap to teoretycznie kolejna szansa dla najszybszych, ale na trasie pojawią się pierwsze pagórki, a ostatnie metry ponownie będą pod pewnym, niemałym nachyleniem.

Trzeci etap miał nieco ponad 1000 metrów przewyższenia, czwarty ma już przeszło 1500. Meta w Chaillac, tak jak w poprzednich dniach, ulokowana została na niewielkiej hopce – widać, że Francuzi wolą stawiać na nieco wolniejsze i bezpieczniejsze finisze, bowiem taka trudność nie powinna przeszkodzić żadnemu ze sprinterów.

Piąty etap to długa drużynowa jazda na czas. Prawie 28km z pewnością przyczyni się do powstania większych różnic w klasyfikacji generalnej u progu przejazdu wyścigu w góry.

Szósty etap rozegrany zostanie tuż przed dniem przerwy i będzie dedykowany puncherom. Dynamika będzie tu kluczowa, a zważywszy na to, że to jedyny odcinek o tego typu profilu to zapewne cała masa kolarzy będzie zainteresowana walką o etapowy triumf.

Po dniu przerwy na kolarzy czeka pierwszy prawdziwie górski etap. Kilka pomniejszych hopek zaprowadzi zawodników do podnóża Col de la Madeleine (15,3km; 8%). Tam dowiemy się kto przyjechał w dobrej formie, a którzy zawodnicy nie będą się liczyli w walce o końcowy sukces.

Kolarze nie zdążą się stęsknić za Col de la Madeleine, bowiem to będzie pokonywane także podczas sobotniego etapu. Tym razem zawodnicy wjadą od innej strony, a podjazd będzie liczył sobie prawie 25km o średnim gradiencie przeszło 6%. Meta? Również podjazd – La Toussuire to 15,5km z nachyleniem na poziomie 7%. Niby niespełna 100km, ale próba prawdziwie mordercza.

Niech nikogo nie zmyli profil ostatniego etapu. Ten jest dość płaski głównie dlatego, że trzeba było zmienić skalę by zmieścić szczyt Col de l’Iseran (12,8km; 7,3%), który znajduje się na 2770 metrach nad poziomem morza. Tour de l’Avenir (czy może bardziej Tour de Col de la Madeleine, które zawita i na tym etapie) w finale będzie jednak nieco rozczarowujące – z dachu wyścigu na kolarzy czeka bowiem prawie 40km zjazdu i dość łatwa meta. Z drugiej strony można się spodziewać, że po poprzednich trudnościach zawodnicy będą na nich jechać pojedynczo, co może mieć swój urok.

Faworyci klasyfikacji generalnej
Wydaje mi się, że wszystko rozegra się między trzema reprezentacjami. Z jednej strony mamy potężnych Francuzów – Lenny’ego Martineza i Romaina Grégoire, z drugiej kolarza, który pokonał ich podczas Giro d’Italia Giovani, czyli Leo Haytera, z trzeciej zaś nie sposób przejść obojętnie obok kadry Belgii – tam powalczą Cian Uijtdebroeks (na co dzień BORA-hansgrohe), Lennert Van Eetvelt (zwycięzca Wyścigu Pokoju 2022) i William Junior Lecerf, a pomagać im będą m.in. szalenie szybki Thibau Nys i Alec Segaert. Taka lista startowa zapowiada genialną rywalizację, a to przecież dopiero jej wierzchołek.

Bardzo dobrze prezentują się także Duńczycy. Jacob Hindsgaul ma za sobą pierwsze seniorskie sukcesy, a przed rokiem Tour de l’Avenir kończył na 8. miejscu. Dobrym góralem jest także aktualny mistrz Europy do lat 23 – Felix Engelhardt (Niemcy), któremu może pomagać do samego końca Hannes Wilksch. Dużo opcji mają Włosi – w ich barwach pojadą m.in. Alessandro Fancellu, Davide Piganzoli czy Alessio Martinelli.

Tytułu bronią Norwegowie, acz Johannes Staune-Mittet to raczej nie jest kolarz tego kalibru, by zapewnić tej reprezentacji aż zwycięstwo. 20-latka stać na wysoką lokatę, podobnie jak Hiszpanów – Alejandro Franco, Igora Arrietę czy Fernando Tercero. Szeroką i mocną kadrę mają także Czesi – dobre wyniki ostatnimi czasy notowali chociażby bracia Karel i Mathias Vacek, Petr Kelemen czy Jakub Ťoupalík.

Wysoko wyścig zakończyć może także Australijczycy – Rudy Porter bądź Matthew Dinham. Warto także zwrócić uwagę na Austriaków – 6. przed rokiem Martina Messnera i Alexandra Hajka, Amerykanina Matthew Riccitello, Irlandczyka Archie Ryana czy Kolumbijczyka Edgara Andresa Pinzona.

Sprinterzy
Pojedynki na pierwszych etapach zapowiadają się nie mniej ciekawie niż te w górach. Dużym faworytem wydaje się być Casper van Uden (Holandia), albowiem cała jego reprezentacja nastawia się właśnie na tego typu etapy. Bardzo ciekawi mnie jak w takich pojedynkach sprawdzi się Thibau Nys (Belgia), czy znów coś dla siebie wyszarpie Sebastian Kolze Changizi (Dania) oraz przede wszystkim jak rozgrywać końcówki będą Norwegowie – szybki jest Stian Fredheim, długie finisze lubi Søren Wærenskjold (zwycięzca 2 etapów przed rokiem), a ataku w końcówce może próbować Per Strand Hagenes.

Wysoko płaskie etapy kończyć mogą także Samuel Watson (Wielka Brytania), Jensen Plowright bądź Blake Quick (Australia), Luke Lamperti (USA), Nicolas David Gomez (Kolubmia) bądź Lukáš Kubiš (Słowacja).

Mój typ
Wygra Leo Hayter, ale jego pojedynek z Cianem Uijtdebroeksem i Lennym Martinezem będzie epicki.

Transmisja
Pierwszych 7 etapów będzie można śledzić wyłącznie online – organizatorzy udostępniają transmisję na swojej stronie, na Youtubie czy Facebooku. Ostatnie 2 odcinki zostaną pokazane także w Eurosporcie – relacje mają liczyć po około 1,5 godziny.

Poprzedni artykułVelo Baltic w Karlinie rozpoczyna się za 10 dni!
Następny artykułVuelta a Espana 2023 rozpocznie się w Barcelonie
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
inez
inez

To od ilu lat Polacy tam nie jeżdżą? Czas na szeroką debatę z udziałem PZKol i Ministerstwa Sportu.
PS
Nie interesują mnie opowieści że ktoś tam coś sobie pisał na ten temat w pamiętniku