Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck) został zwycięzcą prestiżowego sprintu na Polach Elizejskich, który zwieńczył 109. edycję wyścigu Tour de France. Tym samym 24-letni Belg potwierdził przypuszczenia, że spośród szybkich zawodników to właśnie on przebrnął przez górskie odcinki w najlepszym zdrowiu.
Zakończona w niedzielę edycja Wielkiej Pętli nie była przyjazna najszybszym kolarzom zawodowego peletonu: ich łupem padły tylko cztery etapy imprezy. Dwa z nich wygrał właśnie Philipsen, co wystarczyło, by okrzyknąć go najlepszym sprinterem tegorocznego Touru.
To spełnienie moich marzeń,
– powiedział po zakończeniu 21. etapu 109. edycji Tour de France Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck).
Ostatni kilometr [etapu] był dla mnie idealny. Dylan Groenewegen zmuszony był rozpocząć sprint wcześnie, a ja mogłem zostać na jego kole i przyspieszyć w dogodnym dla mnie momencie. To wisienka na torcie, jakim był nasz Tour de France. Jestem dumny z moich kolegów z drużyny i pracy, jaką wspólnie wykonaliśmy.
Warto przypomnieć, że udział w poprzedniej Wielkiej Pętli nie przyniósł młodemu Belgowi powodzenia, a na 4. etapie tegorocznej edycji nie uniknął on małego upokorzenia, świętując zwycięstwo za plecami Wouta van Aerta (Jumbo-Visma).
Na początku wyścigu nie uniknąłem pewnych rozczarowań, ale zakończenie go z dwoma zwycięstwami etapowymi, w tym na Polach Elizejskich – które jest Świętym Graalem dla każdego sprintera – to wspaniałe osiągnięcie,
– zakończył kolarz drużyny Alpecin-Deceuninck.