fot. Karpacki Wyścig Kurierów

Patrick Lefevere znany jest z tego, że w rozmowach z mediami regularnie grywa w otwarte karty. Ostatnio na przykład dał do zrozumienia, że jest zainteresowany Timem Merlierem.

Tej wiosny Belg odniósł aż trzy zwycięstwa – jedno na etapie Tirreno-Adriatico, a dwa pozostałe w Brugge-De Panne oraz Danilith Nokere Koerse. Wrażenie robi zwłaszcza jego dorobek w północnych klasykach, zwłaszcza gdy doda się do niego 3. miejsce w Bredene Koksijde. Tak naprawdę można byłoby obdzielić nim całą drużynę Quick-Step Alpha Vinyl.

I nie ma w tym choćby drobnej przesady – w końcu kolarze tej formacji zdołali tej wiosny odnieść tylko jedno zwycięstwo w tego typu wyścigach. Nic dziwnego, że Lefevere’owi taki stan rzeczy nie odpowiada – w końcu przyzwyczaił się do zdecydowanie bardziej udanych wiosen w wykonaniu swoich kolarzy.

Nasze występy we flandryjskich klasykach z pewnością będą miały wpływ na nasze decyzje kadrowe, nawet jeśli umowy kończą się tylko kilku zawodnikom. Poza tym… bardzo chciałbym mieć w składzie belgijskiego sprintera. Wiem, że Timowi Merlierowi kończy się kontrakt…

– powiedział w rozmowie z The Last Hour, de facto przyznając się w ten sposób do zainteresowania 29-letnim kolarzem.

Takie postawienie sprawy musi niepokoić obecnych sprinterów „Watahy” – Fabio Jakobsena i Marka Cavendisha – dwóch kolarzy, których akurat za słabe wyniki można winić najmniej, ponieważ w tym sezonie odnieśli już łącznie 9 zwycięstw (3 Jakobsena i 6 Cavendisha). Przyjście Merliera mogłoby sprawić, że któryś z samców alfa będzie musiał opuścić watahę.

Wydaje się, że Lefevere’owi najłatwiej będzie zrezygnować z Cavendisha, który ma już 36 lat, a za kilka miesięcy kończy mu się kontrakt. Jeśli ekipa faktycznie nie wiązałaby przyszłości z Brytyjczykiem, temu jeszcze trudniej byłoby załapać się do składu na tegorocznym Tour de France (na razie zdecydowanym faworytem jest Jakobsen). A to mogłoby oznaczać, że jego ostatnia szansa na pobicie rekordu Eddy’ego Merckxa została zaprzepaszczona kilka miesięcy temu na Polach Elizejskich…

Poprzedni artykułJames Piccoli: „Zrobiłem wszystko, na co było mnie stać”
Następny artykułTour of the Alps 2022: Miguel Ángel López wygrywa po ataku w końcówce
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments