fot. UAE Team Emirates

W swoim debiucie w brukowanym, flandryjskim monumencie, Tadej Pogačar pojechał rewelacyjnie. Swoimi atakami na stromych bergach przerzedzał grupę, przyprawiając o kompleksy niejednego specjalistę od klasyków. W końcówce oderwał się od rywali z Mathieu van der Poelem i ostatecznie, po dwójkowym finiszu… zajął czwarte miejsce.

Zgodnie z przewidywaniami, jedną z głównych ról w dzisiejszym Ronde van Vlaanderen odgrywał Tadej Pogačar. W ostatnich tygodniach Słoweniec raz po raz potwierdzał swoją wszechstronność, więc również na brukach nie można było go lekceważyć. Mimo kraksy w początkowej fazie wyścigu, to właśnie kolarz UAE Team Emirates był autorem największych, rozrywających peleton ataków – pierwszy z nich nastąpił na drugim podjeździe pod Oude Kwaremont. Później Pogačar, wraz z Valentinem Madouas i Mathieu van der Poelem, oderwał się od rywali na Koppenbergu i pognał w stronę jadących na czele Freda Wrighta i Dylana van Baarle.

Trio bez większych problemów dołączyło do liderów. Pięcioosobowa grupka definitywnie rozpadła się na ostatniej wspinaczce pod Oude Kwaremont, gdzie ponownie atomowy atak przypuścił Słoweniec. Tym razem jego atak utrzymał wyłącznie Mathieu van der Poel, który powtórzył to na Paterbergu – tam Tadej Pogačar również narzucił bardzo wysokie tempo.

– Pomysł ataku na Kwaremoncie narodził się w trakcie wczorajszego rekonesansu, kiedy zauważyliśmy, że jest tam sprzyjający wiatr. To jedna z najcięższych i najdłuższych ścianek, przez co było to dobre miejsce, by dać z siebie wszystko. Później spróbowałem odjechać na finałowym przejeździe przez Paterberg, ale, mimo że dałem z siebie 100%, nie byłem w stanie uciec Mathieu – był dzisiaj bardzo mocny

– relacjonował na mecie Tadej Pogačar, cytowany przez biuro prasowe ekipy.

Słoweniec dojechał do mety razem z Mathieu van der Poelem, lecz na krótko po rozpoczęciu sprintu, został zablokowany przez nadjeżdżających z tyłu Van Baarle i Madouasa. Początkowo jego reakcja wskazywała na rozgoryczenie z powodu jazdy rywali, jednak po zakończeniu rywalizacji wyjaśnił, że był po prostu sfrustrowany sytuacją.

– Bezpośrednio po zakończeniu wyścigu byłem bardzo rozczarowany, ponieważ nie dałem rady zafiniszować. Byłem zamknięty, ale dobrze wiem, że w kolarstwie takie rzeczy się zdarzają: czasem masz przed sobą czystą drogę, innym razem nie ma wolnego miejsca. Nie byłem zły na nikogo innego, tylko sfrustrowany, że nie mogłem zafiniszować

– dodał kolarz UAE Team Emirates.

Finalnie Słoweniec uplasował się na czwartej pozycji, co i tak jest niesamowitym wynikiem. Po raz kolejny pokazał, że nie można zaszufladkować jako górala, a biorąc pod uwagę jego dynamiczne ataki i to, jak prezentował się w całym wyścigu, można spodziewać się, że w kolejnych latach również będzie włączał się w walkę o wygraną w Ronde van Vlaanderen.

Pomimo niezbyt kolorowych wspomnień z finiszu, Tadej Pogačar bez zastanowienia odpowiedział na pytanie: czy wróci na Ronde van Vlaanderen? – Prosta odpowiedź, tak!

Słoweńcowi w Ronde van Vlaanderen w szczególności spodobała się jedyna w swoim rodzaju, elektryzująca atmosfera na flandryjskich ściankach.

– To było wspaniałe doświadczenie i niezwykły wyścig. Szczególnie na Oude Kwaremont, wspinaczce, którą bardzo lubię, miałem gęsią skórkę. Zakochałem się w tym wyścigu

– mówił.

Co ciekawe, znaczną część trasy Ronde van Vlaanderen Tadej Pogačar pokonał bez miernika mocy, którego zgubił na skutek wspomnianej wcześniej kraksy. Jak sam dodawał, z tego powodu polegał wyłącznie na łączności radiowej i dyrektorze sportowym, Fabio Baldato. Sytuacja miała jednak swoje plusy:

– Ściganie się bez spoglądania na liczby było chyba nawet lepsze, mniej nerwowe

– zakończył Słoweniec.

Poprzedni artykułWelcome to the jungle – zapowiedź Itzulia Basque Country 2022
Następny artykułLotte Kopecky: „To zwycięstwo nie należy do mnie, ale do całego zespołu”
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Tajfun
Tajfun

Super wypowiedzi, pokazuje to jaka ma klasę i wciąż pokorę do siebie, na początku myslałem, że ma pretensje do rywali… drugi kanibal. Za rok dwa może dominować na każdej płaszczyźnie. W tym sezonie byłoby super jakby zgarnął dwa duże toury.

Ander_her
Ander_her

Nie ma takiej możliwości na dwa toury jak bedzie zadużo wcinał się w jednodniówki przestanie być lubiany