fot. Alpecin-Fenix

Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix) wygrał 76. edycję wyścigu Dwars door Vlaanderen. Jest to jego drugie zwycięstwo w karierze w tym wyścigu. 

Odliczanie do drugiego monumentu w sezonie, czyli Ronde van Vlaanderen zaczęło się na poważnie. Przypomina nam o tym wyścig Dwars door Vlaanderen, rozgrywany tradycyjnie w środę poprzedzającą „Flandrię”.

Organizatorzy eksperymentują trochę z trasą, dodając lub odejmując podjazdy albo też przesuwając je. I tak tegoroczna edycja liczyła łącznie 184 kilometry. Kolarze wystartowali z Roselare i finiszowali na przedmieściach Waregem. Pierwszych pięćdziesiąt kilometrów to płaski, dojazdowy odcinek do wzniesień i odcinków bruku. W sumie zaplanowano trzynaście podjazdów, choć zabrakło na przykład kultowego Taaienbergu, który znajdował się w menu w ubiegłym roku. Tak czy siak trudności nie brakowało: 70 i 63 kilometry przed metą nastąpiła prawdopodobnie najtrudniejsza kombinacja Berg ten Houte-Kanarieberg. Następnie wciąż pozostawało do pokonania kilka bergów i brukowanych sektorów, a także 15-kilometrowa finałowa runda z podjazdem Holstraat.

 

 

Ucieczkę dni stworzyło pięciu zawodników: Nils Politt (BORA-hansgrohe), Johan Jacobs (Movistar), Kelland O’Brien (BikeExchange-Jayco), Aaron Verwilst (Sport Vlaanderen-Baloise) oraz Mathijs Paasschens (Bingoal Pauwels Sauces WB).

Uciekinierzy jechali względnie spokojnie przez pierwsze 100 kilometrów, nieco mniej znaczące dla ostatecznych losów wyścigu. Ich maksymalna przewaga wynosiła około sześciu minut.

174 kilometry przed metą, czyli na samym początku wyścigu wydarzyła się kraksa, z powodu której musiało wycofać się trzech dobrych zawodników: Alex Kirsch (Trek-Segafredo), Lukas Pöstlberger (BORA-hansgrohe) oraz Mikkel Bjerg (UAE Team Emirates).

Gdy do mety pozostało mniej niż 100 kilometrów wydarzyły się dwie kolejne, klasyczne dla belgijskich wyścigów, kraksy. A potem jeszcze kolejna, w wyniku której najmocniej ucierpiał Frederik Frison z drużynny Lotto-Soudal, który jeszcze siedząc na asfalcie uskarżał się na obojczyk.

Kontratak z peletonu powstał około 70 kilometrów przed metą. Chwilę wcześniej próbował przyspieszać Zdenek Stybar, ale Czechowi nie udało się zmontować żadnej akcji. Zamiast tego odjechała silna sześcioosobowa grupa w następującym składzie: Thomas Pidcock, Ben Turner (INEOS Grenadiers), Tiesj Benoot (Jumbo-Visma), Victor Campenaerts (Lotto-Soudal), Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix) oraz Stefan Kung (Groupama-FDJ). Dla drużyny Quick-Step Alpha Vinyl z pewnością niedobre było to, że w kluczowej akcji nie znalazł się żaden ich reprezentant.

Kilka kilometrów później próbę dojechania do czołówki podjął Tadej Pogačar, ale był to daremny wysiłek, nawet jak na możliwości Słoweńca.

48 kilometrów przed metą kontratakująca szóstka doścignęła ucieczkę dnia. W tym momencie przewaga tych połączonych grupek, czyli de facto jedenastu kolarzy, wynosiła tylko około pół minuty. Był to ważny moment wyścigu, ponieważ kolarze zbliżali się do kluczowego fragmentu trasy ze wzniesieniami i odcinkami bruku.

Pierwsza selekcja czołówki nastąpiła na podjeździe Ladeuze (1,2 km; 5,2%) Wówczas odpadli Jacobs, Paasschens oraz Verwilst. Za plecami liderów wyścigu znajdowała się trójka w składzie z Pogačarem, Janem Tratnikiem (Bahrain-Victorious) oraz Valentinem Madouas (Groupama-FDJ). W miarę upływu kilometrów utrzymywała się dość stała różnica czasowa – około 50-40 sekund.

Na Nokerebergu nie wydarzyło się nic znaczącego dla czołówki. Mocno podjechał ten berg Mathieu van der Poel, ale nic więcej. Za szczytem na czoło wysunął się Campenaerts, ale aktualny rekordzista świata w jeździe godzinnej nie zrobił jakiejś większej różnicy. To nie był jednak koniec podejmowania prób przez Belga, który mocno skoncentrował się w tym roku na wyścigach klasycznych i – co ciekawe – nie startował jeszcze w tym sezonie w żadnym wyścigu etapowym.

Campenaerts swoim drugim atakiem 8 kilometrów przed metą zdecydowanie rozpoczął zabawę na poważnie. Zmusił do pogoni wielu kolarzy, ale jednocześnie sam ponownie nie odjechał. 2 kilometry przed metą na czoło wyścigu wysunęli się van der Poel i Benoot. Dwójkowy finisz praktycznie od razu odpuścił Benoot, zatem zwycięzcą wyścigu po raz drugi w karierze został Mathieu van der Poela. Jest to jego pierwsze zwycięstwo w wyścigu klasycznym w sezonie 2022.

Po trzecie miejsce z grupki finiszował Tom Pidcock.

Wyniki:

Poprzedni artykułDwars door Vlaanderen kobiet 2022: Chiara Consonni najszybsza
Następny artykułDecathlon zawiesza działalność w Rosji
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Tajfun
Tajfun

Ale on jest kozak, bez bólu pleców nie ma równych. Van Aert już może zaczął wymyślać wymówki na kolejne wyścigi jak się spotkają.