fot. Team Qhubeka NextHash

W przeddzień startu Tour du Rwanda 2022 w serwisie Cycling Watcher ukazał się bardzo obszerny wywiad z Henokiem Mulubrhanem – jednym z największych talentów kolarstwa z Afryki. Erytrejczyk opowiedział o swojej drodze, ambicjach i przeszkodach, które spotkał w dotychczasowej karierze.

Henok Mulubrhan to 22-letni Erytrejczyk, urodzony w Asmarze, stolicy tego kraju. W 2016 roku pojawił się pierwszy raz w wynikach z poważnej kolarskiej imprezy – nie ukończył wówczas wyścigu ze startu wspólnego podczas mistrzostw świata w Doha. Już 2 lata później świat jednak mógł zauważyć, że nie będzie to tylko kolejny chłopak, który przepadnie, a mamy do czynienia z talentem – 18-letni Henok zameldował się w top10 na aż 5 etapach La Tropicale Amissa Bongo.

Dalej poszło już z górki – wygrał etap i klasyfikację górską najważniejszej imprezy dla orlików w Afryce – Tour de l’Espoir, pojawił się na kilku francuskich wyścigach. Rok później do Gabonu (czyli na Amissę) wrócił jeszcze mocniejszy – cały wyścig zakończył na 10. miejscu, chwilę później był 12. w Tour of Rwanda. Z reprezentacją Erytrei trafił na Tour de l’Avenir, które udało mu się ukończyć, acz bez błysku.

W 2020 roku miał już ekipę – zatrudnienie znalazł w NTT Continental Cycling Team. Początek sezonu? Ten co zawsze, czyli progres w Tropicale Amissa Bongo – tym razem 5. lokata w generalce, a następnie 10. pozycja w Tour of Rwanda. Co jednak ważne to fakt, że pierwszy raz na poważnie udało się Henokowi zaprezentować także poza Afryką – był 11. w Giro Ciclistico d’Italia, czyli imprezie znanej szerze jako Giro u23 bądź Baby Giro.

Rok później kolarz młodzieżówki Qhubeki sezon spędził już głównie w Europie. Ponownie świetnie zaprezentował się w najważniejszym włoskim wyścigu dla orlików, co jednak ważniejsze był tuż po nim 6. w seniorskiej imprezie zawodowej – Giro dell’Appennino. Metę tuż za nim przeciął dla przykładu Diego Ulissi, a to chyba dobra referencja dla każdego młodego kolarza. Henok się rozwijał, był istotnym pomocnikiem Biniama Girmaya podczas zeszłorocznych mistrzostw świata, zatem nie mogło dziwić, że otrzymał ofertę kontraktu zawodowego w worldtourowej Qhubece. 21-latek skusił się na tą umowę, a ekipa niestety upadła… W międzyczasie musiał odrzucić szansę z m.in. B&B Hotels, a ostatecznie „wylądował” w kontynentalnym Bike Aid, gdzie niedawno zaczął sezon podczas Tour of Antalya, w którym był 6. w klasyfikacji generalnej.

Nie mogłem się doczekać dołączenia do zespołu WorldTour. W tym czasie miałam też ofertę z B&B Hotels. Wszystko było gotowe, musiałem tylko podpisać, ale bardzo podobało mi się w Qhubece, byłem naprawdę wdzięczny Douglasowi Ryderowi i kierownictwu, nadal jestem. Chciałem zatem zostać w tej ekipie i kontynuować moją kolarską podróż z nimi. Szkoda tylko, że zanim stało się jasne, że wszystko się nie ułoży, zniknęła również szansa z B&B

— opowiadał w wywiadzie dla serwisu Cycling Watcher Henok Mulubrhan.

Tym samym trafił on do rzeczonego już wyżej Bike Aid, gdzie będzie szukał szans, by przypomnieć o sobie światu i zapracować na kontrakt w wyższej dywizji – umowę, na którą z pewnością zasłużył swoim dotychczasowym przebiegiem kariery. Ten sezon zaczął od 6. pozycji w Tour of Antalya, acz jak sam przyznaje, mogło być jeszcze lepiej.

Ogólnie rzecz biorąc, w zeszłym tygodniu radziliśmy sobie bardzo dobrze jako zespół. Trasa nie była zbyt wymagająca, trzy z czterech etapów były prawie całkowicie płaskie i kończyły się sprintem z grupy. Był tylko jeden finisz na szczycie góry, więc naprawdę nie mogłem się go doczekać. Moje nogi były dobre i przez całą wspinaczkę mogłem utrzymać odpowiednią pozycję w grupie. Jednak na ostatnim kilometrze popełniłem mały błąd i zostałem przyblokowany. Nie mogłem już wyprzedzić pierwszych kolarzy i powalczyć o zwycięstwo. Ale jestem zadowolony ze swojej formy i czuję się gotowy na Rwandę

— kontynuował na temat obecnych wydarzeń 22-latek.

O tym jak dobrze przez lata prezentował się na afrykańskich szosach Henok Mulubrhan napisałem już dużo, zatem nie może dziwić, że teraz Erytrejczyk przyjeżdża do Rwandy jako gwiazda i jeden z najpoważniejszych faworytów klasyfikacji generalnej.

To dla mnie naprawdę duży cel. Teren bardziej mi odpowiada niż ten w Antalyi i wcześniej dobrze sobie tam radziłem. Zdecydowanie więc wybieram się po zwycięstwo etapowe, a także klasyfikację generalną. Uważam, że miejsce na podium powinno być w moim zasięgu

— oceniał przed Tour du Rwanda 2022 Henok Mulubrhan.

Zanosiło się na to, że 22-letniego talentu nie zobaczymy już w tego typu imprezach, a jednak los spłatał mu figla, a worldtourowy kontrakt przepadł. Z tej okazji dziennikarz Cycling Watcher mógł zapytać bohatera wywiadu na temat tego jak wygląda zdobywanie umowy dla tak młodego zawodnika. Ten zdradził, że ma już agenta, który robi wszystko, by on sam mógł skupić się wyłącznie na jeździe na rowerze.

Szczerze, nie wiem czy miałem inne oferty niż ta od B&B, to mój menedżer Alex Carera zajmuje się tego rodzaju sprawami. Po prostu koncentrowałem się na jeździe na rowerze. To moja pasja, to moje życie. To znaczy wszystko dla mnie, a także dla mojej rodziny. Ale oczywiście bycie nadal bez zespołu pod koniec grudnia sprawiło, że byłem trochę zdenerwowany, trudno było się skupić i pozostać zmotywowanym. To też frustrujące, czuję, że nam, afrykańskim kolarzom, jest bardzo trudno znaleźć kontrakt. I nie wiem dlaczego tak jest. Być może sponsorzy i zarząd nie są wystarczająco zaznajomieni z afrykańskimi kolarzami i kolarstwem na Czarnym Lądzie. Oczywiście nie muszą nas zatrudniać, gdy nie mamy dobrych nóg. Tyle, że ja w zeszłym roku pokazałem, że trzymam wymagany poziom. Widzę wielu europejskich kolarzy, którzy dostają kontrakt i wiem, że nie są lepsi ode mnie

— opowiadał o trudnym losie kolarza z Afryki nieco rozżalony Henok.

Wydaje się jednak, że świeci coraz jaśniejsze światełko w tunelu dla sportowców z tego kontynentu. Szlaki zostały już przetarte, teraz rozbłyska gwiazda Biniama Ghirmaya, który osiąga bardzo dobre wyniki w Intermarché. To z pewnością może otworzyć oczy niejednego sponsora, menadżera, agenta, by zainwestować w zdolnych chłopaków z Afryki.

Mam nadzieję, że taki kolarz jak Bini bardzo nam pomoże wizerunkowo. Ważne będą również Mistrzostwa Świata w Rwandzie. Mam nadzieję, że ludzie zobaczą, że potrafimy zorganizować wyścig kolarski, że mamy dobre drogi i świetnych zawodników oraz to jak popularne jest kolarstwo w Afryce. Nawiasem mówiąc, nie tylko w Rwandzie, ale także w Erytrei. Dorastałem w naszej stolicy Asmarze i mamy nie mniej niż sześć klubów kolarskich. Sam zacząłem bardzo młodo, mając dziewięć lat. Do 2017 roku mieliśmy też Tour of Erytrea. Mam nadzieję, że wkrótce ta impreza wróci do kalendarza UCI

— kontynuował wątek szans i problemów afrykańskiego kolarstwa Erytrejczyk.

Przed 22-latkiem teraz bardzo ważny sezon. Jeśli w barwach Bike Aid nie zdoła przypomnieć o sobie światu to może podzielić los wielu innych talentów, dla których zabrakło miejsca w poważnym kolarstwie z innych przyczyn niż czysto sportowe. Nie dziwi zatem, że Henok został zapytany o swój kalendarz startów.

Wciąż jest w moim życiu dużo niepewności, nawet nie wiem jeszcze, gdzie będę mieszkać w tym roku. Przez ostatnie dwa lata mieszkałem w Lucce, we Włoszech. Bardzo mi się tam podobało, więc może tam zostanę. Inną opcją jest dom zespołu w Niemczech. Jeśli chodzi o wyścigi to na pewno będę na Mistrzostwach Afryki w Egipcie pod koniec marca, a w kwietniu planujemy pojechać na Tour of Turkey. Potem zobaczymy. Z Bike Aid mam podpisany kontrakt na rok, ale mam też z nimi umowę, że mogę zmienić barwy wcześniej, jeśli nadarzy się okazja. Bike Aid to bardzo profesjonalny zespół, sprzęt i wsparcie są dobre, ale nie mam tutaj szansy ścigać się w wielu „głośnych” wyścigach. Dlatego mój menedżer nadal dba o to, abym przebił się na wyższy poziom. Wciąż moim celem jest World Tour. Nigdy się nie poddam!

— zakończył wywiad Henok Mulubrhan.

Osobiście ogromnie trzymam kciuki za tego młodego Erytrejczyka, mam nadzieję, że zdoła on pokonać przeszkody i zrobić karierę wbrew ograniczeniom wynikającym z pochodzenia. Jeśli zaś tacy zawodnicy jak on zdołają zrobić coś dla losu i szans w zawodowym peletonie dla swoich krajanów to będzie po prostu idealnie.

Poprzedni artykułWorld Cycling Centre Team, czyli UCI walczy o umiędzynarodowienie kolarstwa
Następny artykuł3 lata do mistrzostw świata – zapowiedź Tour du Rwanda 2022
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments