Kolarstwo to bardzo trudna dyscyplina. Z jednej strony trzeba bowiem przelać hektolitry potu trenując, z drugiej zaś na wyścigu mieć mnóstwo szczęścia by ten wysiłek nie został zaprzepaszczony pechowym wypadkiem. Są w peletonie kolarze, których takowy od lat omija – oni zawsze docierają do mety.
Już za kilka dni miną 4 lata od ostatniego DNF (z ang. did not finish – nie ukończył) Guillaume’a Martina. Francuz ma obecnie serię 311 dni wyścigowych bez zejścia z trasy, od nieukończonego Trofeo Laigueglia z 2018 roku przejechał m.in. 6 wielkich tourów. To obecnie najdłuższa seria w zawodowym peletonie i trzeba przyznać jedno – 28-latek ma jakiś niezwykły dar do omijania wypadków.
Drugim zawodnikiem w tej statystyce jest Esteban Chaves. Sympatyczny Kolumbijczyk przejechał przeszło 100 dni mniej od Francuza, acz seria 209 startów bez DNFa też robi wrażenie. Ostatni raz mety nie przeciął w marcu 2018 roku – wówczas nie ukończył ostatniego etapu Volta Ciclista a Catalunya.
Niestety pisząc ten artykuł natknąłem się na bardzo smutny akcent – najdłuższą serię jeśli chodzi o czas, a nie dni wyścigowe, ma bowiem Amy Pieters. 200 startów ze szczęśliwym docieraniem do mety, ostatni DNF w marcu 2017 roku – Holenderka miała genialną passę w wyścigach, niestety przytrafił się ten jeden, pechowy trening. Niestety 30-latka wciąż nie odzyskała przytomności, choć mijają miesiące od tego zdarzenia…
W czołówce rankingu znajdziemy jeszcze m.in. Seppa Kussa, Mike’a Teunissena, Cyrila Barthe czy Michaela Storera. Do pełnego rankingu, który dostępny jest na stronie Procyclingstats, należy jednak podejść z pewną rezerwą – nie obejmuje on bowiem pozostałych sposobów nie dotarcia do mety – DNSów (ang. did not start – nie wystartował), OTLi (ang. over time limit – poza limitem czasu) czy DSQ (ang. disqualified – zdyskwalifikowany).