Peleton kobiet
fot. UCI

Igrzyska Olimpijskie w Tokio dały nam wiele emocji w wyścigach ze startu wspólnego. Jednym z czynników, który na to wpływał zdaniem wielu, był brak łączności radiowej. Dlaczego uważam inaczej niż większość internautów, że takowa byłaby jednak przydatna?

Poniższy tekst powstał pod wpływem emocji jakie pojawiły się we mnie czytając komentarze pod m.in. naszymi artykułami na temat wczorajszego wyścigu Pań. Dyskusji na temat sensowności łączności radiowej było już wiele, niemniej uważam, że taka dodatkowa cegiełka bardzo się przyda.

Czym jest radio w kolarstwie?
W największym skrócie jest to sprzęt umożliwiający łączność między wozem technicznym a zawodnikami. Występuje obecnie we wszystkich wyścigach World Tour, Pro Series oraz w imprezach kategorii .1 (acz tu z tego co usłyszałem zespoły same muszą zaopatrzyć się w sprzęt i nie jest to wcale normą, że to robią). Z łączności wyłączone są wyścigi najniższego szczebla oraz imprezy reprezentacyjne, m.in. właśnie trwające igrzyska olimpijskie.

Łączność radiowa =/= radio wyścigu
Połączenie między kolarzami a wozami technicznymi to jedno, ale jest jeszcze drugi temat, jakim jest radio wyścigu. W tym sędzia (sędziowie) zawodów przekazują do pojazdów w kolumnie, kolegów na mecie itd. proste komunikaty typu „ucieczka kolarze nr 1, 16, 21, 37”. To bywa jednak czasem tak niedokładne i zakłócone, że nie raz możemy na filmach z zaplecza wyścigu zobaczyć sytuacje, w których jeden z mechaników ogląda sobie stream z wyścigu albo śledzi gdzieś indziej w sieci przebieg wyścigu, bo tak jest po prostu skuteczniej (choć z sporym opóźnieniem).

Dlaczego łączność jest taka niedokładna?
Pamiętajmy, że mówimy tu o niemłodej technologii bardzo podatnej na zakłócenia, gdzie dziesiątki (setki) poruszających się odbiorników muszą się zgrać na odpowiednich falach, a wszystko ma być możliwie mało uciążliwe. Zawodnik nie zabierze przecież na plecy anteny. W związku z tym (może kogoś zaskoczę) dyrektorzy sportowi raczej nie opowiadają długich historii na słuchawki swoich zawodników, a raczej podrzucają komendy typu „zjedz”, „uciekł XY”, „minuta” i inne krótkie, umówione komendy licząc na to, że dotrą one do kolarza w sposób zrozumiały.

Dlaczego uważam, że łączność jest potrzebna?
Do meritum – radio nie jest święte, nie jest niezbędne do przeprowadzenia zawodów, ba, może go brakować tak jak na IO, ale musi być wtedy jedno czego wczoraj zabrakło – SOLIDNA polityka informacyjna ze strony organizatora i sędziów. Nie lubię Holenderek, to fakt, niemniej to ile wczoraj przeczytałem obelg na ich temat było dla mnie zatrważające. Tak, nie doliczyły się uciekających rywalek, ułożyły sobie wyścig by dopaść do grupy (Anny i Omer), która ich zdaniem na bazie otrzymanych informacji była jedyną je wyprzedzającą. Katastrofalny błąd, ale nie pierwszy i zapewne nie ostatni w tym sporcie.

W kwietniu tego roku, gdy na mecie 1. etapu Belgrade Banjaluka świętował nieświadomy drugiego miejsca Patryk Stosz, który podobnie jak Holenderki nie doliczył się, że ucieka jeszcze jeden kolarz komentarze były zgoła inne. „Następnym razem się uda”, „zdarza się najlepszym”, „nie poddawaj się Patryk”. Skąd w kibicach takie zupełnie różne postawy? Swoją drogą przykładów sytuacji gdy peleton „gubił” jakiegoś rywala mógłbym mnożyć godzinami.

Idąc do celu – łączność radiowa to zdjęcie pewnego stresu i obowiązku z skupionego w 100% na jeździe zawodnika. Holenderki przyznały, że do pewnego momentu jeździły bardzo często do wozu pytać o sytuacje na trasie, ale później było już to niemożliwe, a niestety sędziowie nie pomagali. To moim zdaniem lekkie wypaczenie widowiska gdy zawodnik chce po prostu zostać uczciwie poinformowany o przebiegu wyścigu, a brakuje choćby jednej tablicy z różnicami…

Inne rozwiązania w mojej głowie
Fakt, kolarstwo bywa bardziej szalone, nieprzewidywalne i widowiskowe gdy zabierze się zawodnikom coś, co jest dla nich codziennością. Czy istnieją dobre argumenty za odebraniem łączności na stałe? Oczywiście. Ja po prostu osobiście nie zgadzam się z tym, że można w pełni ufać organizatorowi i sędziom, że ci zawsze wykonają swoją pracę w pełni rzetelnie, że nie zawiedzie sprzęt, że kolarze będą usatysfakcjonowani jakością informacji od nich. Wolę gdy ewentualny zawód za złą łączność mają zawodnicy i ich DSi do siebie wzajemnie niż strony trzeciej.

Imprezy mistrzowskie bez radia? Niech to sobie trwa. Co prawda zawodnicy w wielu wypadkach jadą jedyny w roku albo i dłuższym przedziale czasowym wyścig z danymi kolegami klubowymi (reprezentacyjnymi), więc komunikacja między nimi jest już utrudniona, ale dobrze, uznajmy to za część trudności zawodów. Dzięki takim historiom jak wczoraj o kolarstwie przynajmniej usłyszała spora część świata. Pytanie czy taka promocja była mojemu ukochanemu sportowi potrzebna…

I tak na koniec coś być może oczywistego – tekst jest moją prywatną opinią, której prosiłbym nie łączyć z całą redakcją Naszosie.pl. W miarę możliwości upraszałbym też by w komentarzach nastąpiła próba dyskusji na argumenty i własne opinie, a z takowymi chętnie wejdę w polemikę. Nie, wyzywanie Holenderek od głupich (i jeszcze gorszych) nie jest merytoryczne.

Poprzedni artykułTokio 2020: Richard Carapaz skrytykował ekwadorskie władze
Następny artykułTour de Pologne 2021: Michał Kwiatkowski we wstępnym składzie drużyny INEOS Grenadiers
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
15 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Dżejkop
Dżejkop

Uważam, że na obelgi Holenderki zbierały bardzo długo zadzieraniem nosa i patrzeniem z góry na przeciwniczki. Jedyne co ja powiem – „Dobrze im tak!”

Mrv
Mrv

Ja naleze chyba do romantykow kolarstwa ale wyposazylbym zawodnikow w radia tylko do odbioru komunikatow sedziow ew wzywania pomocy. Robi sie z tego kolarstwa nudziarstwo. Najsilniejsz sdruzyna pedaluje po to by kilometr przed meta dopasc uciekiniera. Nudy jak flaki z olejem. Szczerze powiedziawszy wolalbym przypadkowych zwyciezcow niz matematycznych zwyciezcow

zbig Machander
zbig Machander

zgadzam się co do jednego z autorem „nie lubię holenderek” ja zresztą do tego holendrów ..😃

zbig Machander
zbig Machander

co do spraw bezpieczeństwa ,istotnych komunikatów organizatorów jestem za,natomiast „sterowanie ” kolarzami ? no chyba ,że sami chcą być „robokopami”..😃

Piotr
Piotr

Uważam że jeżeli kraj się zakfalifikował na IO to powinien w sportach drużynowych wystawiać taką samą ilość zawodników. W wioślarstwie, siatkówce … nie ma tak że kraj jest w rankingu wyżej to wystawia więcej zawodników 🙂 Wtedy nie było by sytuacji że z jednego kraju jedzie jedna zawidniczka/zawodnik. Co do radia … uważam że zawodnicy nie powinni mieć radia. Marszandzi mogą podać że jest ucieczka, ale też nie podawał bym przewagi. Jest ucieczka i albo jesteś mocna/cny i gonisz, albo … A takie ustawianie, odpuszczanie, kalkulacja, stymulacja (zostań, goń …)

Ttffh
Ttffh

Widać że pan Jakub Jarosz nie jeździ na szosie a jeśli nawet przypadkiem to nie ścigał się i nie wie na czym polega ta zabawa. Radio powoduje, że praktycznie każda ucieczka jest doścignięta na kilka km przed metą jeśli tylko taki jest interes peletonu. Mielibyśmy znacznie więcej ciekawych końcowek bez wyliczeń na kalkulatorkach odpowiednich średnich pozwalających dochodzić ucieczki. Troszkę podkolorowałem ale taki ogólny sens.

Rex
Rex

Jak nie radio, to TV – przeciętny widz TV oglądający relację mógł sobie policzyć i zapamiętać zawodniczki z ucieczki – nie rozumiem tych tłumaczeń – jeżeli zawodniczki dostawały informacje z wozów, to musiało się to dziać wtedy, gdy znany był skład i ilość zawodniczek w ucieczce, łącznie z ich numerami startowymi – dziwne, że w peletonie nikt nie potrafił policzyć do trzech, a wszystkie umysły zablokowały się wpadając w jakąś zbiorową halucynację, że oto dwie dogonione to już wszystkie trzy uciekające…

ditrax
ditrax

To chyba nie pierwsza impreza tej rangi, w której wyścig odbywa się bez radia,tym bardziej tak mocny i doświadczony zespół jak Holenderki powinien uwzględnić ten fakt i ryzyko z tym związane, zwłaszcza przy odpuszczaniu ucieczki, której Holenderki mogły pewnie zapobiec. Brak łączności to specyficzna cecha tej imprezy, którą wg mnie powinno się uwzględnić w taktyce na dany wyścig i oszacować ryzyko z tym związane, zwłaszcza w przypadku zespołu holenderskiego, który rozdawał karty w peletonie. Dla mnie konsekwencje braku łączności uatrakcyjniły cały wyścigi i zwycięstwo Anny Kiesenhofer w pełni zasłużone.

Aga
Aga

Oczywiście brak radia to powrót do romatycznego kolarstwa, pełnego ryzyka i zaskoczeń. Ale zastanawia mnie czy to nie jest inna dyscyplina – bo jednak kolarze na co dzień jeżdżą w radiem. Jak Iga gra w tenisa, Kubiak w siatkę to dokładnie wiedzą jaką mają sytuację i mogą zaryzykować asa albo grać defensywnie.

Chciałabym zobaczyć wielkie tour bez radia 🙂

Robert Duży
Robert Duży

„…łączność radiowa to zdjęcie pewnego stresu i obowiązku z skupionego w 100% na jeździe zawodnika.”
Zdjęcie głównie myślenia i orientacji. Kręci i liczy waty jak mu każą.

50uper
50uper

jak widać większość uważa że radio niszczy ten sport, ja też, ale informacja dla peletonu powinna być lepsza, na tej olimpiadzie wiele szwankuje

Joanna
Joanna

Ja jestem już „stara” i pamiętam te emocje, kiedy były ucieczki, walka, rywalizacja. A teraz – tylko liczenie, kuntatorstwo, dogonienie na ostatnim kilometrze, wyprowadzanie lidera. Nuda. Przestałam oglądać kolarstwo już z 5 lat temu, bo po co oglądać 5 godzin wyścig, który zawsze przebiega tak samo?!

Tomaszo
Tomaszo

To że wygrała zawodniczka, która uciekała przez prawie cały dystans wyścigu to według mnie bardzo duża promocja kolarstwa. Przynajmniej pozostaje w człowieku wiara, że wygrać każdy może na takiej imprezie jak IO czy Mistrzostwa Świata.
Austryjaczce brak radia w zwycięstwie nie przeszkodził. I tak już na stracie nie wszystkie szanse są wyrównane, bo niektóre kraje mają więcej zawodników czy zawodniczek, a niektóre mniej. Takie radio jeszcze bardziej by te szanse zróżnicowało. A że Holenderkom coś w wyścigu nie wyszło to niech nie narzekają na brak radia, tylko niech poszukają przyczyn porażki gdzie indziej 🙂

XXX
XXX

Gdyby Holenderki były „skupione w 100% na jeździe zawodniczkami”, a nie kombinowały, to byłoby złoto.

Tymek
Tymek

Ja mam inne zdanie. Radio to bardzo potrzebna rzecz. Nie chcę, żeby GT wygrywali przypadkowi zawodnicy, bo peleton nie mógł och dogonić na jednym etapie. KG GT są dla Pogačara, Rogliča, Vingeaarda itp. zawodników, sprinty dla Cavendisha, Ewana, Benneta itp… Jak ktoś ma farta to wygra z ucieczki.
Uwielbiam walkę zawodników z KG, sprinterów, ale jak dojeżdżają ucieczki to zwykle jestem wręcz wściekły.