fot. Giro d'Italia

Wout Van Aert i Filippo Ganna – od 2020 roku każda czasówka, w której biorą udział ci dwaj kolarze, padała łupem któregoś z nich. Jednak w Tokio obu zabrakło nawet na podium.

Od kilkunastu miesięcy Ganna jest prawdziwym dominatorem, jeśli chodzi o czasówki. Nie zawsze wygrywa. Zdarzało mu się zawodzić choćby podczas Tour de Romandie, mistrzostw Włoch czy Tirreno-Adriatico, ale gdy przychodzi do najważniejszych prób czasowych, jest nie do powstrzymania. Wygrał wszystkie pięć czasówek ulokowanych na trasie dwóch ostatnich edycji Giro d’Italia, a także dzierży tytuł mistrza świata w tej specjalności.

Potrafił sobie radzić zarówno na trasach płaskich jak stół, jak i na tych trochę trudniejszych (14. etap Giro 2020). Teraz jednak profil trasy przerósł ważącego ponad 80 kilogramów Włocha.

Czuję pewien niedosyt, bo do podium zabrakło naprawdę niewiele [między Ganną, a drugim Dumoulinem była zaledwie 5-sekundowa różnica – przyp. red], jednak nie jestem zawiedziony swoją postawą. Dałem z siebie wszystko. Zresztą, gdyby przyjrzeć się trasie, powinienem być poza pierwszą „10”. Tymczasem nieźle radziłem sobie na zjazdach i nie miałem problemów na technicznych odcinkach. Nawet podjazdy pokonywałem bardzo sprawnie! Naprawdę, gdybym mógł pojechać jeszcze raz, wszystko zrobiłbym tak samo. Niczego nie żałuję.

– mówił Tuttobiciweb.

Być może wpływ na jego podejście ma fakt, że jeszcze przed rozpoczęciem igrzysk zapowiedział, iż jego głównym celem będą konkurencje torowe. Natomiast w przypadku Van Aerta zadecydował inny czynnik.

Celowałem w lepszy wynik, ale szybko okazało się, że nie mam dość siły. Na pierwszym okrążeniu wyglądało to dobrze, ale wiedziałem, że nie będę w stanie utrzymać tego tempa do końca. Przestałem odrabiać na płaskim, a na podjeździe prawie łapały mnie skurcze

– przyznawał Het Nieuwsblad.

I rzeczywiście – jeszcze na drugim punkcie pomiaru czasu zajmował 2. miejsce. W połowie dystansu spadł co prawda na 5. lokatę, ale miał minimalną, ledwie dwusekundową stratę do drugiego Toma Dumoulina. Dopiero drugie okrążenie pozbawiło go marzeń o medalu. Spadł na szóste miejsce.

Być może przyczyną słabszego występu Belga w drugiej części trasy było przemęczenie. W końcu jest w trakcie bardzo intensywnego sezonu. Wiosną zaliczył siedem występów w klasykach i jeden w wyścigu tygodniowym (Tirreno-Adriatico), za każdym razem walcząc o zwycięstwo.

Z kolei w ciągu ostatnich kilkunastu dni najpierw wygrał trzy etapy Tour de France, a potem wywalczył drugie miejsce w wyścigu ze startu wspólnego. Teraz natomiast rozpoczyna kilkutygodniową przerwę, którą zgodnie z planem powinien zakończyć dopiero na początku września, startem w Tour of Britain (5-12 września).

Poprzedni artykułClasica San Sebastian 2021: Julian Alaphilippe na czele Deceuninck – Quick-Step
Następny artykułEvenepoel potwierdził, że nie wystartuje w Tour de Pologne
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Adrian
Adrian

Van Aert wygrał 3 etapy Tdf a nie dwa

Michał
Michał

Z kolei w ciągu ostatnich kilkunastu dni najpierw wygrał dwa etapy Tour de France, a potem wywalczył drugie miejsce w wyścigu ze startu wspólnego. Teraz natomiast rozpoczyna kilkutygodniową przerwę, którą zgodnie z planem powinien zakończyć dopiero na początku września, startem w Tour of Britain (5-12 września).

Chyba trzy etapy TdF!