Za Remco Evenepoelem kolejny trudny dzień. Na Monte Zoncolan młody kolarz mocno ograniczył swoje szanse na podium.
Jeszcze tydzień temu nastroje w Deceuninck-Quick Step mogły być bardzo dobre. Choć wydawało się, że 21-letni Belg po ośmiomiesięcznej przerwie będzie potrzebował czasu na powrót do dawnej dyspozycji, to pierwszy dzień przerwy spędził jako drugi kolarz klasyfikacji generalnej, imponując formą zarówno na rozpoczynającej wyścig czasówce, jak i na trudniejszych etapach.
Niestety drugi pełny tydzień rywalizacji przyniósł mu sporo rozczarowań. Najpierw został z tyłu po słabej jeździe na zjazdach, na etapie z metą na Montalcino, a wczoraj zbyt trudne okazało się dla niego Monte Zoncolan. Belg odpadł z czołówki jako pierwszy spośród kolarzy walczących o wysokie miejsce w „generalce” i choć później robił wszystko, by stracić jak najmniej, to i tak dojechał do mety z półtoraminutową stratą do Egana Bernala.
Belg spadł więc na ósme miejsce w klasyfikacji generalnej i sporo stracił nie tylko do Bernala, Yatesa czy Caruso, ale nawet rozczarowanego po etapie Vlasowa. Do podium traci już ponad dwie minuty, więc nic dziwnego że postanowił nieco zrewidować swoje cele.
O podium będzie mi już bardzo trudno, ale teraz będę walczył o czołową dziesiątkę. Czułem, że nogom brakuje siły. W ciągu dnia temperatura ciągle się zmieniała, a moje ciało nie jest do tego do końca przyzwyczajone. Teraz myślę sobie, że być może na początku Giro, gdy szło mi bardzo dobrze, postawiłem sobie zbyt ambitne cele. Wygląda jednak na to, że w kolejnych miesiącach czeka mnie mnóstwo pracy
– mówił w rozmowie ze SpazioCiclismo.
Choć Evenepoel nie jest zadowolony ze swojej wczorajszej postawy, to jednocześnie trudno powiedzieć, żeby był załamany. Wydaje się, że mimo towarzyszących mu problemów, optymistycznie podchodzi do kolejnych dni.
Strata do Bernala jest bardzo duża, ale to żaden wstyd – on był nie do zatrzymania. Myślę jednak, że w poniedziałek pójdzie mi lepiej – tamte podjazdy powinny sprzyjać mi zdecydowanie bardziej. Jasne, spodziewam się wysokiego tempa, ale wysiłek rozłoży się na więcej kilometrów
– zakończył kolarz, który, jak sam uważa, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w tym wyścigu.
Remco, głowa do góry! Pewnie to jeszcze nie teraz, co nie dziwi tych, którzy kolarstwu kibicują nie od wczoraj. Wprost przeciwnie – chciałbym zobaczyć kogokolwiek po tak ciężkiej kontuzji tak walczącego i tak świetnie dającego sobie radę w najtrudniejszym wyścigu etapowym.
Walcz, trenuj i ucz się, a ten moment w różu, żółci czy czerwieni po 21 etapach przyjdzie. Ja jestem tego pewien.
Remco, głowa do góry! Pierwsza dwudziestka jest w Twoim zasięgu !