fot. Szymon Gruchalski / Tour de Pologne

Fabio Jakobsen udzielił holenderskiemu AD dużego wywiadu, w całości traktującego o jego wypadku. Mówił w nim m.in. o tym, czy zdążył już wybaczyć Dylanowi Groenewegenowi, a także poruszył kwestię barierek.

Holender ze szczegółami opowiedział o tym, co działo się z nim po wypadku, do którego doszło na finiszu w Katowicach:

Stłuczenie mózgu. Pęknięcia w czaszce. Złamany nos. złamane i rozdarte podniebienie. Dziesięć zębów na zewnątrz. Zniknęła część górnej i dolnej szczęki. Rany na mojej twarzy. Moja małżowina została przecięta. Złamany kciuk. Posiniaczone ramię, posiniaczone płuca. Gdy byłem w Polsce, nie byłem jeszcze w stanie nawet mówić.

Do wypadku, jak wszyscy pamiętamy, doszło z powodu zachowania Dylana Groenewegena. Teraz Jakobsen sam przyznaje, że dużą rolę w tym wydarzeniu odegrał zwykły pech.

Dylan zmienił swój tor jazdy i zamknął mi drzwi, kiedy próbowałem go wyprzedzić. Myślę, że wszyscy to widzieli. Gdyby zrobił to trochę wcześniej, mógłbym wyhamować, gdyby zrobił to trochę później, byłbym już przed nim. Niestety wszystko poszło źle. Nie miałem dokąd uciec. Myślę, że jechaliśmy wtedy z 84 km/h. Przy tej prędkości właściwie nie ma czasu na reakcję

przedstawiciel UCI, z którym się zderzyłem. Stał filmując za barierą i właściwie zadziałał jak ludzki amortyzator. Gdyby go tam nie było, uderzyłbym mocno w barierę mety i prawdopodobnie już by mnie nie było

– mówił zawodnik, który jednak wciąż nie potrafi wybaczyć swojemu rodakowi tego zachowania na finiszu.

Nie jestem jeszcze gotów, by przestać go obwiniać za to, co się stało. Przede wszystkim jest mi jednak szkoda. Szkoda siebie, jego, naszych zespołów. Byliśmy najlepszymi holenderskimi sprinterami, jednymi z najlepszych na świecie. Wymienialiśmy się pozycjami – raz ja wygrywałem, raz on. Podczas Giro mieliśmy się spotkać po raz kolejny. Takie pojedynki są solą tego sportu. Właśnie za to nam płacą. I nagle coś takiego dzieje się podczas Tour de Pologne. Naprawdę nie rozumiem, czemu to zrobił

– dodawał.

Wielu sprinterów, w tym Elia Viviani rozumie zachowanie starszego z Holendrów i raczej ciężko się temu dziwić. W końcu w ostatnich latach mieliśmy wiele takich sytuacji na finiszach, które nie miały tragicznego finału. Zdaniem Jakobsena jednak, kara dla Groenewegena jest słuszna i być może doprowadzi do tego, że finisze będą zdecydowanie bezpieczniejsze.

Dziewięć miesięcy to bardzo długo, ale duża część tego czasu to off-season, więc tak naprawdę wychodzi na to, że będzie pauzował miesiąc lub dwa. Pamiętajmy, że on ryzykował ludzkim życiem, finiszując tak niebezpiecznie. Niestety to jest wpisane w naszą jazdę, ale moim zdaniem musimy przestać jeździć jak kamikadze, pędzić na złamanie karku. Miejmy nadzieję, że ta sytuacja będzie precedensem. Dylan wie jak to jest, ponieważ sam został kiedyś zepchnięty na barierki. Zresztą podczas l’Eurometropole sam zamknął drzwi Oliverowi Naesenowi i również nie został ukarany. Sędziowie nie reagując, wysyłają sygnał, że wszystko jest w porządku, jednak z drugiej strony sam powinieneś w takiej sytuacji pomyśleć „Uff, było blisko, ale miałem sporo szczęścia. To się nie może powtórzyć”. Naprawdę, na finiszu nie możemy nagle przestać myśleć. Jesteśmy ludźmi, nie zwierzętami!

– mówił.

Choć Holender już kilka tygodni temu wrócił do lekkich treningów i był już nawet na zgrupowaniu wraz ze swoim zespołem, to przed nim jeszcze wciąż długa droga do tego, by wrócić do ścigania. Sam mówi, że ma nadzieję wrócić w marcu, jednak prawdopodobnie na to by zobaczyć go w którymś z wyścigów, trzeba będzie poczekać do sierpnia. Jego przerwa potrwa więc prawdopodobnie jeszcze rok – czas ten mógłby być krótszy, gdyby nie inne czynniki.

Moja kontuzja została spowodowana także przez wysoką prędkość oraz barierki, które nie złagodziły mojego upadku. Trwające śledztwo powinno wykazać, czy zostały zamontowane odpowiednio. Jeśli zwrócisz na to uwagę, zobaczysz, że wiele różnych typów barierek ma wystające nóżki, a między rzędami barier są przerwy. Unia Kolarska powinna być bardziej uważna na tego typu rzeczy. Niebezpieczne finisze, takie jak ten, powinny zostać zlikwidowane. Ponadto, ja sam będę zwracał uwagę na barierki. Jeśli nie będą wyglądały dobrze, zrezygnuję z udziału w finiszu.

– brzmi zapowiedź Holendra. Miejmy nadzieję, że nie będzie musiał jej realizować, a także, przede wszystkim, że już za kilka miesięcy wróci do optymalnej formy.

Choć oryginalna pełna wersja wywiadu ukazała się w holenderskim AD, to osoby znające język angielski mogą zapoznać się z nią TUTAJ. Zachęcamy do tego, ponieważ poruszono w niej również wiele innych ciekawych wątków.

 

Poprzedni artykułElia Viviani myśli o igrzyskach i którymś z wielkich tourów
Następny artykułKarol Domagalski zostaje w Mazowsze Serce Polski
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments