fot. UAE Team Emirates

Choć mijają kolejne tygodnie, Fabio Aru wciąż nie wie, w jakim zespole będzie występował w przyszłym sezonie. Wiadomo już natomiast, że na pewno nie wróci on do Astany.

Zwycięzca Vuelta a Espana z 2015 roku jeszcze niedawno zapewniał, że do końca listopada ogłosi swój nowy zespół. Niestety, choć dziś rozpoczął się grudzień, wciąż nie wiemy, w gdzie będzie jeździł w przyszłym roku Włoch, który gorączkowo poszukuje nowego pracodawcy. Jedną z ekip, której oferował swoje usługi była Astana – zespół, w którym wypłynął na szerokie wody i po odejściu z którego, jego kariera zaczęła się sypać.

Sam z nim rozmawiałem. Było miło – nasza znajomość zawsze opierała się na wzajemnym szacunku. Powiedział mi, że w UAE Team zdobył mnóstwo doświadczenia, że popełnił wiele błędów i chciałby znów cieszyć się rodzinną atmosferą panującą w naszym zespole

– mówił dziennikarzom Velo-Club.net Dmitryi Fofonov – menedżer zespołu z Kazachstanu.

Tyle że zainteresowanie ze strony Włocha było jednostronne – dziś w Astana-Premier Tech brakuje miejsca dla takich kolarzy jak on.

Niestety nie mogliśmy spełnić jego prośby, ponieważ odkąd on i Vincenzo Nibali opuścili nasze szeregi, prowadzona przez nas polityka bardzo się zmieniła. Dziś skupiamy się głównie na wprowadzaniu młodych talentów, które kiedyś wyrosną na gwiazdy, tak jak było to w przypadku Fabio i Miguela Angela Lopeza, którzy rozpoczynając przygodę z naszym zespołem byli nieopierzonymi młodzianami, a my zrobiliśmy z nich gwiazdy

– dodawał.

Pytany o nazwiska młodych kolarzy, po których obiecuje sobie najwięcej, wymienił Harolda Tejadę i Aleksandra Własowa. To właśnie oni mają stanowić o sile zespołu, natomiast Aru musi szukać sobie szczęścia gdzie indziej, choćby w Qhubeka-Assus lub Vini Zabu, z którymi łączy go większość kolarskich mediów.

 

Poprzedni artykułFausto Masnada: „Pomagając Joao byłem dumny i szczęśliwy.
Następny artykułMłodzieżowy mistrz Kolumbii nowym zawodnikiem EF Pro Cycling
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments