Fot. LeTour

Czas odkryć karty! Jesteśmy po oficjalnej prezentacji trasy przyszłorocznej edycji Tour de France. Zgodnie z przewidywaniami, o zwycięstwo powinni walczyć najbardziej wszechstronni kolarze w peletonie.

Plotki w dużej mierze się potwierdziły. Tour de France 2021 kompletnie nie będzie odpowiadało zawodnikom rodem z Francji, którzy w ostatnim czasie specjalizowali się głównie w jeździe pod górę. Do łask wrócą z kolei zawodnicy wszechstronni, którzy nie boją się wysokich i trudnych gór oraz długich etapów jazdy indywidualnej na czas, której w wyścigu będzie prawie 60 kilometrów. Po dobrych kilku latach testów, organizatorzy postanowili wrócić więc do starego systemu, otwierając wyścig przed wszystkimi zawodnikami w stawce.

Zanim przejdziemy do szczegółów dotyczących trasy, warto wspomnieć o niezwykle istotnej zmianie regulaminowej. Podobnie jak w poprzednich latach, na szczytach poszczególnych gór (w sumie na 6 podjazdach) organizatorzy postanowili rozdać dodatkowe bonifikaty do klasyfikacji generalnej. Tym razem jednak na „premiach bonusowych” będzie można zgarnąć kolejno 10, 6 i 4 sekundy, co w sumie daje możliwość zgarnięcia aż minuty (!) bonifikat, nie wygrywając żadnego etapu.

W sumie organizatorzy przygotowali dla zawodników 8 etapów płaskich, 5 pagórkowatych, 2 jazdy indywidualne na czas oraz 6 etapów górskich, z czego 3 zakończą się, co warto podkreślić, na bardzo trudnych podjazdach.

Przechodząc do samej trasy, zgodnie z zapowiedziami, wszystko rozpocznie się w Brescie, skąd kolarze wyruszą, zgodnie z plotkami, do Landerneau, gdzie do głosu dojdą specjaliści od wyścigów klasycznych. Końcówka będzie bowiem naprawdę trudna.

Drugiego dnia peleton zmierzy się za to z trudnym etapem zakończonym na Mur de Bretagne, które zostanie pokonane dwukrotnie. Za pierwszym przejazdem do wzięcia będą tam cenne sekundy bonifikat. W tym miejscu też rozegrany zostanie La Course by Le Tour, czyli jednodniowe Tour de France kobiet. Potwierdzono jednak, że już w 2022 roku kobiecy peleton otrzyma pełnoprawny wyścig etapowy.

Kolejny ważny etap zostanie rozegrany piątego dnia rywalizacji. Zgodnie z przewidywaniami, kolarze staną do samotnej walki z zegarem między Change i Laval. Etap będzie liczył 27 kilometrów, co powinno już pozwolić na stworzenie różnic pośród faworytów do wygrania całego wyścigu.

Co więcej, dzień później, kolarze zmierzą się z trudnym etapem między Tours i Chateauroux, który zgodnie z informacjami podawanymi przez Christiana Prudhomme, został poprowadzony z myślą o bardzo silnych, bocznych wiatrach.

Na etapie nr 7 peleton zmierzy się z najdłuższym odcinkiem wyścigu, liczącym 248 kilometrów. Pagórkowaty odcinek z Vierzon do Le Creusot z pewnością będzie odpowiadał uciekinierom, lecz niewykluczone, że kolarze stratni po czasówce spróbują zyskać cenne sekundy bonifikaty na trudnym podjeździe pod Signal d’Uchon w masywie Morvan, gdzie nachylenie miejscami dochodzić będzie do 18%. Co więcej, górka zostanie umiejscowiona około 20 kilometrów przed kreską.

Ósmy dzień rywalizacji stanie pod znakiem pierwszego trudnego odcinka w Alpach. Względem wcześniejszych plotek, odcinek z Oyonnax do Le Grand Bornard będzie jeszcze trudniejszy w końcówce. Oprócz legendarnego duetu Col de Romme i Col de la Colombiere (gdzie do zgarnięcia będą boniikaty), zawodnicy zmierzą się z trudnym Cote de Mont-Saxonnex, co pozwala na próbę odrobienia pierwszych strat po etapie jazdy na czas.

Dzień później, na zakończenie rywalizacji w pierwszym tygodniu wyścigu, kolarze zmierzą się z bardzo trudnym etapem w samym sercu Alp. Na 145 kilometrach trasy do pokonania będzie 5 podjazdów – Cote de Domancy (z późniejszym odcinkiem do Megeve, znanym z tegorocznego Criterium du Dauphine), Col des Saisies, Col du Pre, Cormet de Roselend oraz Tignes, gdzie peleton pojawi się, by wynagrodzić lokalnej społeczności skrócenie 19. etapu TdF 2019.

Drugi tydzień rywalizacji otworzy łatwy etap z Albertville do Valence. Dzień później jednak do głosu znów dojdą najmocniejsi górale. Organizatorzy przygotowali im bowiem prawie 200 kilometrowy odcinek z Sourgues do Malucene, na którym aż dwukrotnie będzie trzeba wspiąć się na Mont Ventoux. Mimo mety ustalonej po zjeździe, rywalizacja może być naprawdę interesująca, tym bardziej, że na szczycie „Góry Wiatrów” umiejscowiono kolejną premię bonusową.

Kolejne trudne etapy będą czekać na kolarzy na zakończenie drugiego tygodnia. W sobotę, na odcinku nr 14, do głosu powinni dojść uciekinierzy, lecz peleton z pewnością będzie musiał mieć się na baczności. Ostatni podjazd pod Col de Saint-Louis został bowiem umiejscowiony na 17 kilometrów przed kreską, a dodatkowym smaczkiem ponownie będą cenne sekundy do wzięcia na szczycie.

Drugi tydzień zakończy się z kolei trudnym, górskim etapem do Andory, choć kolarze wcale nie zakończą ścigania na podjeździe. Nie zmienia to faktu, że cały odcinek będzie niezwykle trudny. W szczególności wyróżnić należy ostatnie 2 góry. Choć same liczny Port de Envalira nie robią wielkiego wrażenia, należy pamiętać o wysokości, jaką osiągną zawodnicy. Górę można więc z czystym sercem porównać do Passo Pordoi. W samej końcówce z kolei zawodnikom przyjdzie podjechać pod Col de Beixails, wzniesienie bardzo dobrze znane z hiszpańskiej Vuelty. Tam też do wzięcia będą ostatnie bonifikaty.

Jeśli chodzi o trzeci tydzień rywalizacji, praktycznie cały czas będzie na czym zawiesić oko. Już na 16 etapie do głosu dojść powinni zawodnicy dobrze czujący się w górach. Na odcinku z Pas de la Case do Saint-Gaudens umiejscowione zostały bowiem 3 doskonale wszystkim znane podjazdy – Col de Port, Col de la Core i Col de Portet-d’Aspet.

Dzień później kolarze zmierzą się z wybitnie trudnym etapem w Pirenejach. 178 kilometrów z Muret na Col de Portet to długi długi odcinek płaski i 3 legendarne, bardzo trudne góry. Mowa tu o Col de Peyresourde, Col de Val Louron-Azet oraz wspomniane już Col de Portet, gdzie kończył się królewski etap Le Touru 2018. Niewykluczone, że to tutaj wyścig się rozstrzygnie.

Jakby tego było mało, dzień później ponownie do głosu dojdą górale. Tym razem jednak będzie krócej i nieco bardziej dynamicznie. Odcinek z Pau do Luz-Ardiden liczyć będzie zaledwie 130 kilometrów. Przed finałową, trudną wspinaczką do znanej stacji narciarskiej na kolarzy czekać będzie jednak jeszcze legendarne Col du Tourmalet. Tam też ostatnią szansę otrzymają znakomici górale, którzy będą musieli jednak pamiętać jeszcze o etapie nr 20.

Zdjęcie

Przedostatni dzień rywalizacji, poprzedzający tradycyjne ściganie w Paryżu, stanie pod znakiem drugiej w wyścigu indywidualnej jazdy na czas. Na etapie z Libourne do Saint-Emilion do pokonania będzie 31 płaskich kilometrów, gdzie dobrzy czasowcy będą mieli bardzo dobrą okazję na odrobienie części strat poniesionych w górach. Niewykluczone, że właśnie na tym etapie poznamy zwycięzcę przyszłorocznej Wielkiej Pętli.

 

Poprzedni artykułPrimoż Roglić: „Gdyby nie ja, Sepp mógłby dziś wygrać etap”
Następny artykułDomenico Pozzovivo przeszedł operację z powodu zagrożenia gangreną
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments