fot. La Vuelta

Primoż Roglić stracił dziś czerwoną koszulkę na rzecz Richarda Carapaza. Przed wtorkową czasówką traci do niego 10 sekund w klasyfikacji generalnej.

Oznacza to powrót do sytuacji sprzed dwóch dni. Na poprzednich etapach prezentował się bardzo dobrze, dzięki czemu w piątek wskoczył na pozycję lidera. Niestety dla słoweńskich kibiców, dziś miał chwilę słabości.

To była zbyt trudna wspinaczka dla sprintera (śmiech)

– mówił o podjeździe pod Angliru, nawiązując prawdopodobnie do swojego występu sprzed dwóch dni, kiedy wygrał etap po finiszu z dość dużej grupki.

Jeden z najsłynniejszych i najtrudniejszych hiszpańskich podjazdów przerósł Słoweńca. Choć długo trzymał się w czołówce, to na ostatnich kilometrach widać było, że ma spore problemy. Co prawda walczył z całych sił, ale ostatecznie nie był w stanie obronić się przed atakami Richarda Carapaza, który teraz jest liderem i ma nad nim 10-sekundową przewagę. To wciąż nieduża różnica, więc nic dziwnego, że kolarz Jumbo-Visma nie traci nadziei.

Nie miałem najlepszego dnia, ale ostatecznie nie mogę być niezadowolony z wyniku. Wciąż jestem wysoko w „generalce” i bardzo się z tego cieszę. Jasne, wolałbym nic nie stracić do reszty, ale trzeba się z tym pogodzić

– mówił kolarz Jumbo-Visma, który, podobnie jak podczas Tour de France, może liczyć na świetnych pomocników, którzy długo jechali na czele głównej grupy. Natomiast w końcówce bardzo dobrą pracę wykonał Sepp Kuss – zdaniem niektórych to właśnie Amerykanin, a nie Hugh Carthy był dziś najsilniejszy. Słoweniec jest podobnego zdania:

Zespół był bardzo mocny. Chłopcy bardzo mi zaimponowali. Wszyscy byli świetni – szczególnie Sepp. Muszę go przeprosić, ponieważ gdyby nie ja, z pewnością miałby spore szanse na zwycięstwo etapowe. To jest już jednak historia. Teraz trzeba dobrze wykorzystać dzień przerwy, a później skupić się na wtorkowej czasówce. W trzecim tygodniu wszystko jest jeszcze możliwe

– mówi i trudno się z nim nie zgodzić. Co prawda miał dziś już swoją drugą chwilę słabości (pierwszą miał na 6. etapie), ale na innych etapach równie często odjeżdżał reszcie rywali, zyskując do nich cenne sekundy. Poza tym na wtorkowej czasówce powinien nadrobić sporo czasu nad pozostałymi kandydatami do zwycięstwa. Dlatego wciąż to właśnie jego należy traktować jako głównego faworyta tegorocznej Vuelty.

Poprzedni artykułHugh Carthy: „Trudno opisać to uczucie słowami”
Następny artykułOficjalna trasa Tour de France 2021!
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments