Kolejny grupowy sprint w Tour de France 2020 zakończył się zwycięstwem Caleba Ewana. Australijczyk udowodnił tym samym, że jest obecnie najszybszym zawodnikiem w stawce.
Etap nr 11 tegorocznej Wielkiej Pętli od samego początku był przeznaczony sprinterom. Nie jest więc wielką niespodzianką, że to właśnie najszybsi zawodnicy w stawce walczyli dziś o etapowy triumf. Najlepszy z nich okazał się Caleb Ewan, który sięgnął po drugi triumf w wyścigu, jednocześnie udowadniając, że obecnie na płaskich finiszach nie ma na niego mocnych.
Mimo, że nie ma z nami dwóch zawodników, wciąż pozostajemy maksymalnie zmobilizowani. Przez cały dzień wszystko szło dobrze, więc wiedzieliśmy, że mogę powalczyć o etapowy triumf. Wszyscy pojechaliśmy więc na 110%, a to zaowocowało wygraną. Na ostatnim kilometrze nieco się pogubiłem, dlatego też spadłem o kilka pozycji. To jednak pozwoliło mi oszczędzić nogi i skupić się na samym sprincie. Oczywiście znów musiałem nieco zaryzykować, lecz przyniosło to odpowiedni skutek. Jeśli chodzi o małą ucieczkę na ostatnich kilometrach, nie obawialiśmy się jej, gdyż wszystko było pod kontrolą, tym bardziej, że w krótkim sezonie musimy wykorzystywać każdą okazję do walki o etapowe zwycięstwo
– powiedział na mecie wciąż młody Australijczyk.
Niewykluczone, że następny raz sprinterów w czołówce zobaczymy dopiero na etapie nr 21, kończącym się w Paryżu. Wszystko zależy jednak od tempa na pagórkowatych etapach, z których pierwszy już jutro.