Fot. Lang Team

Jak już wszyscy doskonale wiemy, UCI opublikowało potencjalny kalendarz najważniejszych imprez, które mają odbyć się w 2020 roku. Bardzo dużo mówi się o Tour de Pologne, które według wielu może liczyć na najsilniejszą obsadę w historii.

Chyba wszystkim już brakuje zawodowego ścigania. Niedawno zakończony kwiecień, w którym nie zobaczyliśmy ani jednego wyścigu klasycznego, był wyjątkowo mdły i nudny, mimo że pogoda z dnia na dzień się poprawiała. W ostatnich dniach z ogromną nadzieją zaczęliśmy patrzeć na plany odmrożenia europejskich lig piłkarskich czy żużlowych. Duży plan powrotu opublikowała także Formuła 1, która znalazła się na podobnym zakręcie, co światowy peleton. Tym radośniej więc przyszło nam wczoraj przyjąć oficjalny kalendarz UCI, rozpoczynający się 1 sierpnia.

W sumie, na przestrzeni nieco ponad 3 miesięcy, Międzynarodowa Unia Kolarska postanowiła zmieścić praktycznie wszystkie najważniejsze imprezy, rozgrywane na całym świecie. Swój termin dostał też bowiem Tour of Guangxi.

Dla nas, Polaków, zdecydowanie najważniejszy wydaje się być sam początek rywalizacji. W dniach 5-9 sierpnia odbyć się ma bowiem Tour de Pologne, które otworzy sezon wyścigów etapowych, po prawie półrocznej przerwie. Co więcej, nasz narodowy Tour będzie pierwszym testem przed Tour de France, które ma rozpocząć się 29 sierpnia, praktycznie wchodząc w buty tradycyjnego terminu hiszpańskiej Vuelty. Od początku rozpoczęły się więc dywagacje, czy przypadkiem impreza organizowana przez Lang Team nie okaże się najlepszym przygotowaniem dla gwiazd peletonu do, co by nie mówić, najważniejszej etapówki w kolarskim świecie.

Jako odpowiedź najlepiej przytoczyć legendarny tekst jednej z kreskówek z przełomu wieków – „jeden rabin powie tak, a inny rabin powie nie”. Sytuacja jest bowiem dużo bardziej złożona, niż wszystkim się wydaje. Głównym „rywalem” TdP będzie bowiem Criterium du Dauphine, które ma odbyć się w dniach 12-16 sierpnia. Tym samym ASO z pewnością zrobi wszystko, by gwiazdy światowego peletonu przez półtora miesiąca obecne były we Francji. Warto także dodać, że to w Alpach najlepsi górale będą mieli szansę najlepiej przygotować się do Grande Boucle.

Oczywiście nie oznacza to, że huraoptymizm wielbicieli Tour de Pologne jest zupełnie nieuzasadniony. Nasz narodowy wyścig, według drugiego rabina, także może zanotować wyjątkowo udany rok. Po pierwsze, niewykluczone, że zawodnicy startujący w Tour de France zdecydują się na dwie imprezy przygotowawcze. Nikt przecież nie będzie dokładnie wiedział, w jakiej jest dyspozycji. Po drugie, tak długa przerwa pozwoli naszemu wyścigowi powalczyć o kolejnych kibiców. Każdy będzie potwornie głodny rywalizacji, a nasze polskie szosy staną się na kilka dni główną areną kolarskich zmagań.

Co ważne, bardzo wiele zależy od samych organizatorów TdP, którzy muszą w odpowiedni sposób „przebudować” trasę. Jak wiadomo wyścig będzie krótszy, lecz poszczególne umowy na organizację startu czy mety w określonym mieście nadal mogą być ważne. Kilka dni temu Czesław Lang przyznawał, że odcinki do Katowic i Bielska-Białej są niezagrożone. Co jednak z kolejnymi trzema? Jeśli na starcie mają pojawić się gwiazdy, trzeba je jak najbardziej utrudnić, bo klasykowcy na TdP nie przyjadą…

Dlaczego? Odpowiedź jest wyjątkowo prosta. Na 8 sierpnia zaplanowano bowiem rozegranie pierwszego monumentu – La Primavery. Można więc być pewnym, że tacy kolarze jak Sagan, Gaviria, van Avermaet czy Alaphilippe w Polsce się nie pojawią. Tym samym, poprzez odpowiednie trudności, należy „zaprosić” innych.

Jeśli chodzi o pozostałą część sezonu, zdecydowanie najważniejszy wydaje się być październik (we wrześniu, takie imprezy jak klasyki w Kanadzie czy mistrzostwa świata mają odbyć się bez zmian). Przede wszystkim, w tym zimnym i deszczowym miesiącu odbyć się mają dwa wielkie Toury – Giro d’Italia oraz hiszpańska Vuelta. Pod dużym znakiem zapytania stają więc górskie etapy, szczególnie we Włoszech, gdzie śnieg może już przypominać o zaczynającym się sezonie narciarskim. Co więcej, w tym samym czasie swoje pięć minut dostaną zawodnicy specjalizujący się w wyścigach jednodniowych. Choć belgijskie imprezy, takie jak Flandria czy La Doyenne stosunkowo często są rozgrywane w kiepskiej pogodzie, o tyle deszczowe Paryż – Roubaix, które jest bardzo prawdopodobne, to marzenie niejednego kibica. Doczekamy się!

W całym zamieszaniu należy pamiętać o jeszcze jednej, istotnej kwestii. Zważając na bardzo niestandardowe terminy wyścigów, oraz na mocne zagęszczenie kalendarza, w wielu wyścigach możemy być świadkami bardzo nietypowych wyników. O ile w Tour de France możemy spodziewać się walki tych, którzy mieli rywalizować o najwyższe laury, o tyle w klasykach czy pozostałych Wielkich Tourach możemy być świadkami niemałych niespodzianek. Będą to bowiem bardzo dziwne wyścigi i przygotowanie odpowiedniej formy wcale nie musi być tak oczywiste. Swoją szansę dzięki temu mogą zwietrzyć tacy kolarze jak Tim Wellens, któremu pomagać będzie pogoda, a alergia nie zmniejszy jego wydolności, czy Thomas De Gendt, który praktycznie zawsze potrafi wejść na najwyższe obroty. Dodatkowo, kto wie, może swoją szansę na życiowy sukces zwęszą także Polacy?

Dajcie już ten sierpień i niech się dzieje wola nieba!

Poprzedni artykułAshleigh Moolman: „Solowe zwycięstwo to coś wyjątkowego – nawet w wirtualnym świecie”
Następny artykułWout van Aert: „Myślę, że dla mnie ten kalendarz jest bardzo dobry”
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments