Najlepsi lekkoatleci otrzymają podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu nie tylko medale, ale i gratyfikację finansową. Z takim rozwiązaniem nie zgadza się prezydent Międzynarodowej Unii Kolarskiej, czyli David Lappartient. Ten wprost mówi, że wypacza to ideę olimpijską i za jego kadencji nie ma szans na takie rozwiązania.
Ciekawą dyskusję wywołała decyzja World Athletics, międzynarodowego związku lekkoatletycznego, o wręczeniu nagród pieniężnych zdobywcom złotych medali. Ci mogą liczyć na 46 tysięcy euro za każdy złoty medal, co łącznie daje na ten cel pulę 2,2 miliona euro. Jest to nagroda dodatkowa, obok ewentualnej gratyfikacji przyznawanej przez krajowy komitet olimpijski.
Ideą olimpijską jest dzielenie się przychodami, aby zapewnić coraz większej liczbie sportowców na całym świecie możliwość uprawiania sportu. Chodzi więc nie o to, żeby dać wszystkie pieniądze czołowym graczom, ale żeby je rozdzielić. Jeśli skupimy się tylko na czołowych sportowcach dysponujących pieniędzmi, wiele możliwości dla innych sportowców zniknie
— twierdził David Lappartient podczas konferencji prasowej zorganizowanej przy okazji rozpoczęcia sztafety z ogniem olimpijskim z Grecji.
Warto tu podkreślić, że gratyfikacja ta nie trafi do zawodników z ramienia Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, a organizacji lekkoatletycznej. Jej szef, Sebastian Coe, po prostu ma nieco inny pogląd na ten temat.
Musimy od czegoś zacząć, aby zapewnić, że część dochodów generowanych przez naszych sportowców na Igrzyskach trafi bezpośrednio do tych, którzy sprawiają, że Igrzyska są światowym widowiskiem. Możemy w ten sposób ułatwić życie sportowcom, być może pozwalając im na dłuższe pozostanie w sporcie i zapewniając im pomoc finansową na zaawansowane treningi
— powiedział Sebastian Coe.
Czy idea olimpijska „Uczestnictwo jest ważniejsze niż zwycięstwo” zostanie wypaczona przez przyznanie nagród finansowych dla najlepszych? Ciężko jednoznacznie powiedzieć. Z pewnością debata publiczna będzie długa, a poszczególne związki będą różnie podchodziły do tego tematu. Jak widać w kolarstwie, póki rządzi David Lappartient, takie rozwiązania z pewnością nie wejdą w życie.