fot. Team Sky

W biografii Gerainta Thomasa The Tour According to G (wciąż nieprzetłumaczonej na język polski) znajdujemy dwa opisy dotyczące zasad higieny, których drużyna Sky/Ineos przestrzegała, gdy świat nie znał jeszcze słowa „koronawirus”, a które my zaczęliśmy stosować dopiero w czasach pandemii.

Książka The Tour According to G przenosi nas za dalekie kulisy zwycięstwa Gerainta Thomasa w Tour de France 2018. Walijczyk opisuje między innymi to, co myślał, gdy atakował na Alpe d’Huez albo to, jak musiał walczyć o hotelowy pokój z klimatyzacją, ponieważ ten był przewidziany tylko dla czterokrotnego zwycięzcy Wielkiej Pętli Chrisa Froome’a.

Ponadto Thomas zdradza, z jakim pietyzmem dbano o higienę zawodników, aby – jak mówił nam w ostatnim wywiadzie Michał Gołaś – możliwie najbardziej zminimalizować liczbę dni, które kolarz mógłby stracić na choroby. Zasady, które opisuje popularny „G” w Polsce stały się powszechne dopiero w czasie epidemii koronawirusa. Podczas czytania książki nie da się ukryć autorefleksji w rodzaju: „Kurczę, oni tę świadomość mieli już wcześniej”.

– Kiedy masz żółtą koszulkę, wszystko się zmienia. Stoisz na podium, z którego spoglądasz na kibiców, kamery, barierki i rowery, a potem za pomocą zamka błyskawicznego znajdującego się na plecach ubierają cię w tę koszulkę w niczym najbardziej pożądany kaftan bezpieczeństwa. Ściskasz dłoń z każdym lokalnym dygnitarzem, posiadającym wystarczająco duży prestiż, aby wystąpić przed wszystkimi czy wejść za kulisy. Następnie, gdy tamci tego nie widzą, soigneur spryskuje twoje dłonie żelem antybakteryjnym – tak, aby mieć pewność, że wraz z gratulacjami i dobrymi życzeniami nie przekazali ci kaszlu czy kataru, który może zrujnować idealną dyspozycję fizyczną, którą właśnie posiadasz

– czytamy w książce.

O ile podczas uroczystych dekoracji na podium nie da się uniknąć podawania dłoni, to już w trakcie kontaktów z kibicami czy innymi „obcymi” – tak. Czytając takie fragementy biografii pierwszego walijskiego zwycięzcy Tour de France, uświadamiamy sobie, że troska o higienę w drużynie sir Dave’a Brailsforda nie ogranicza się tylko do odkażania rąk przed posiłkiem.

– Mieliśmy nie podawać rąk nieznajomym. Zamiast tego przybijaliśmy żółwika, a następnie natychmiast sięgaliśmy po żel dezynfekujący do rąk – oczywiście wtedy, kiedy wypada to zrobić. Soigneurs wchodzą nawet do naszych hotelowych pokoi zanim my się tam pojawimy i odkurzają telewizory, a piloty przecierają specjalnymi ściereczkami nasączonymi alkoholem

– tłumaczy Thomas.

Traf chciał, że przeczytałam tę książkę podczas krajowej kwarantanny. Nie mogłam się zatem nie podzielić z Państwem tymi cytatami.

Bądźmy zdrowi.

Poprzedni artykuł(Nie)zapomniane wyścigi: Züri-Metzgete
Następny artykułVincenzo Nibali: „To będzie Tour de France z niespodziankami”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments