Kiedy w marcu peleton przemierza kolejne kilometry Francji, można być prawie pewnym, że w drugą niedzielę miesiąca najlepsi zawodnicy w peletonie powalczą na zboczach Col d’Eze. Dziś postaramy się nieco więcej powiedzieć własnie o przełęczy znajdującej się nieopodal Nicei.

Paryż – Nicea to jeden z najstarszych wyścigów etapowych w kolarskim świecie. W 2020 roku wyścig skończył już 87 lat, a jego pierwszym zwycięzcą był Alphonse Schepers. Przez kolejne lata marka „wyścigu ku słońcu” tylko zyskiwała na wartości, a sama impreza stała się jedną z najważniejszych w kalendarzu. Organizatorzy zostali więc zmuszeni do aktywnego poszukiwania kolejnych trudności. W 1969 roku, po raz pierwszy kolarze zmierzyli się z indywidualną jazdą na czas, zakończoną na szczycie Col d’Eze. Od tej pory historia zaczęła pisać się sama.

Ściganie w ramach „wyścigu ku słońcu” nie było jednak pierwowzorem do wykorzystania Col d’Eze na kolarskich trasach. W 1953 roku, w okolicach Nicei zakotwiczył bowiem wyścig Tour de France (był to etap z Marsylii do Monako). Jako pierwszy na szczyt wdrapał się wówczas Joseph Mirando, który linię mety w księstwie przekroczył jako czwarty. Później wzniesienie wróciło na trasę Wielkiej Pętli w 2009 roku, kiedy to pierwszy linię górskiej premii przekroczył Tony Martin.

O sile przełęczy górującej nad Lazurowym Wybrzeżem stanowi jednak historia Paryż – Nicea. Od wspomnianego 1969 roku i triumfu Eddy’ego Merckxa w jeździe indywidualnej na czas, góra nie była obecna na trasie etapówki jedynie piętnastokrotnie, w tym w roku 2020.

O zwycięzcach etapów lub premii górskich na Col d’Eze moglibyśmy rozpisywać się całymi dniami i nocami. Wygrywali tu bowiem tak wielcy kolarze jak wspomniany już Eddy Merckx, Raymond Poulidor, Joop Zoetemelk, Stephen Roche, Richie Porte czy Bradley Wiggins. Absolutnym królem wzniesienia jest jednak Sean Kelly, który okazywał się tam najlepszy aż pięciokrotnie.

Co dalej z Col d’Eze? Jeśli tylko Tour de France dojdzie do skutku, legendarny podjazd wróci na trasy najważniejszych wyścigów na świecie. Pytanie tylko, czy tegoroczna Wielka Pętla ma szansę wystartować z Nicei.

Poprzedni artykułBez Adriatica Ionica Race w 2020 roku
Następny artykułViviani:” Miesiąc w domu na trenażerze może doprowadzić do szału”
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments