fot. Milano-Sanremo

Ponad 4 tys. zawodników, w tym wielu byłych i obecnych kolarzy, przejechało wraz z Vincenzo Nibalim 57 km wyścigu Mediolan-San Remo. Wydarzenie w wirtualnym świecie kolarstwa zorganizowały firmy Garmin Edge oraz RCS Sport, dokładnie w tym samym dniu, w którym miał odbyć się ten słynny włoski monument.

Dokładnie 4221 zawodników przejechało ze zwycięzcą Mediolan-San Remo z 2018 roku Vincenzo Nibalim ostatnie 57 km tego włoskiego monumentu, który nie mógł się odbyć się w pierwotnie zaplanowanym terminie z powodu rozprzestrzeniającego się w Europie wirusa Covid-19.

Pośród zawodników, którzy za pomocą wirtualnej platformy treningowej zmierzyli się z m.in. słynnymi dla „klasyku klasyków” podjazdami Tre Capi, Cipressa i Poggio, byli między innymi zwycięzca ubiegłorocznego wyścigu Ronde van Vlaanderen Alberto Bettiol (EF Pro Cycling), zwycięzca Mediolan-San Remo z 1993 roku Maurizio Fondriest, selekcjoner włoskiej reprezentacji kolarskiej Davide Casani, mistrz świata z 2008 roku Alessandro Ballan oraz były kolarz i zwycięzca Giro d’Italia Ivan Basso.

– Mediolan-San Remo jest wyścigiem, który zajmuje wyjątkowe miejsce w moim sercu i jest jednym z moich najpiękniejszych zwycięstw. Dzisiaj miałem okazję ścigać się w nim w nowy i jednocześnie bardzo zabawny sposób. To miła inicjatywa, by przejechać ten wyścig wirtualnie, w domu. Chociaż za pośrednictwem komputera, to byłem w stanie ścigać się z moimi kibicami. Chciałbym jednocześnie poprosić ich, aby byli cierpliwi w tej trudnej sytuacji, zostali w domu i jeździli na trenażerach – wkrótce ponownie zobaczymy się na wyścigach

– powiedział Vincenzo Nibali w oficjalnym oświadczeniu wydanym przez drużynę Trek-Segafredo.

Przypomnijmy, że „Rekin z Messyny” wygrał „La Primaverę” dwa lata temu po odważnym i jednocześnie znakomitym ataku na Poggio. Wykorzystując swoje wszechstronne umiejętności, a przede wszystkim świetnie zjeżdżając, Nibali ubiegł peleton ze sprinterami, którzy zazwyczaj zgarniają zwycięstwo. Dzięki temu tamta edycja wzbogaciła i tak przepiękną historię tego wyścigu, jednego z najbardziej przewidywalnych, ale jednocześnie najtrudniejszych do wygrania.

Poprzedni artykułKoronawirus: Bradley Wiggins zachęca do pomocy bezdomnym
Następny artykułAgresja wobec sportowców nie jest nam teraz potrzebna! [felieton]
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments