fot. Deceuninck-Quick Step

Shane Archbold został mistrzem Nowej Zelandii ze startu wspólnego. Zawodnik Deceunincku Quick-Step dokonał tego po fenomenalnej pogoni.

Trasa tegorocznego wyścigu o mistrzostwo Nowej Zelandii ze startu wspólnego dość mocno różniła się od tych z poprzednich edycji. Przede wszystkim dlatego, że w przeciwieństwie do ostatnich edycji walka toczyła się nie w Napier, a oddalonym o niemal 300 kilometrów Cambridge.

Tym razem największe trudności kolarze musieli pokonać w pierwszej części wyścigu. Na pierwszych 100 kilometrach kolarze musieli m.in pokonać Maungakawa Hill – 3-kilometrowy podjazd o średnim nachyleniu przekraczającym 8%. Niedługo później wjeżdżali na stosunkowo płaskie rundy dookoła miasta.

Nic więc dziwnego, że już w pierwszej części trasy rozpoczęły się ataki faworytów. Długo nie przynosiły one skutku, ale w końcu, na około 70 kilometrów przed metą peletonowi zdołała uciec dwójka: George Bennett i Michael Torckler. Ich przewaga szybko rosła i w pewnym momencie osiągnęła pułap 4 minut.

Jednak na około 40 kilometrów przed metą współpraca między tymi dwoma zawodnikami przestała się ugładać. Jak można było się spodziewać, bardziej ucierpiał na tym zawodnik kontynentalnego Team Budget Forklifts, który po kilku mocniejszych pociągnięciach Bennetta szybko został z tyłu.

Rozpoczęła się długa, solowa akcja kolarza Jumbo-Visma. Jego przewaga topniała na tyle wolno, że mógł powoli zacząć myśleć o zwycięstwie. Jednak w pewnym momencie z głównej grupy zaatakował Shane Archbold. Jedyny członek „Watahy” w tym wyścigu doszedł bardziej utytułowanego rywala na 3 kilometry przed metą, a później ograł go na finiszu, dzięki czemu mógł cieszyć się z mistrzostwa Nowej Zelandii.

Poprzedni artykułNairo Quintana: „To zwycięstwo przywołało wspomnienia sprzed lat”
Następny artykułTour de La Provence 2020: Owain Doull najlepszym uciekinierem dnia, „generalka” dla Quintany
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments