Fot. Lotto-Soudal

Chociaż sztab belgijskiej reprezentacji i tak ma twardy orzech do zgryzienia, jeśli idzie o wybór składu na igrzyska olimpijskie w Tokio, to sprawę jeszcze bardziej utrudnił im kolarz drużyny Lotto-Soudal Thomas De Gendt, który za pośrednictwem portalu Sporza.be zgłosił chęć wystartowania w jeździe indywidualnej na czas.

Sprawę selekcji na igrzyska komplikuje fakt, że dwóch kolarzy, którzy wystartują w jeździe indywidualnej na czas muszą być także częścią składu w wyścigu ze startu wspólnego. Pierwsze z dwóch miejsc zapewnił sobie mistrz Europy w tej kolarskiej specjalności Remco Evenepoel, a drugie ma zająć kolarz, który nie dość, że dobrze radzi sobie w samotnej walce z czasem, to jeszcze przyda się na wymagającej górskiej trasie wokół Tokio.

Do tej pory pośród kandydatów wymieniano: rekordzistę świata w jeździe godzinnej Victora Campenaertsa, dochodzącego do siebie po poważnej kontuzji Wouta Van Aerta, Laurensa De Plusa oraz Yvesa Lampaerta. Teraz do tego grona dołącza specjalista od długich ucieczek Thomas De Gendt, który w minionym sezonie zajął dwa trzecie miejsce podczas etapów jazdy na czas w wielkich tourach – Giro d’Italia i Tour de France.

– Myślę, że Victor i Wout znajdują się ode mnie o krok dalej, ale pomimo to chciałbym zgłosić swoją kandydaturę. Być może nie jestem najlepszym specjalistą od jazdy na czas na świecie, ale na tej wymagającej trasie w Tokio mógłbym śmiało celować w pierwszą piątkę. W poprzednim sezonie zrobiłem progres w tej specjalności i teraz zamierzam poczynić jeszcze większy. Mam nadzieję, że odniosę jakieś zwycięstwo

– wyjaśnił Thomas De Gendt.

33-letni Belg był trzeci na ostatnim etapie „różowego wyścigu” do Werony, który padł łupem Chada Hagi z Team Sunweb. Z kolei w Tour de France udało mu się stanąć na najniższym stopniu podium podczas etapu do Pau, wygranego przez ówczesnego lidera wyścigu – Juliana Alaphilippe’a.

Obecnie Thomas De Gendt wraz ze swoim przyjacielem i kolegą z drużyny Timem Wellensen bierze udział w rowerowej wyprawie „The Final Breakaway 2”, zorganizowanej na wzór tej, którą zrealizowali w 2018 roku, po monumencie Il Lombardia, kiedy to na dwóch kółkach postanowili wrócić do Belgii.

Teraz przemieszczają się po bardzo znanej dla bikepackingu, liczącej prawie 700 kilometrów trasie Montañas Vacias w Hiszpanii, gdzie 80 proc. dróg stanowią te nie pokryte asfaltem. Po drodze przejeżdża się m.in. przez wiele parków narodowych, lasów i terenów dzikiej przyrody zamieszkanych przez mniej niż jedną osobę na metr kwadratowy. Do mety, czyli do Walencji, powinni dotrzeć we wtorek wieczorem.

Poprzedni artykułJuan Pedro Lopez opowiada o początkach w Trek – Segafredo
Następny artykułAttila Valter zamyka skład CCC Team na sezon 2020
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments