Wczorajszy etap Tour of Britain miał dwóch bohaterów- pierwszym był oczywiście zwycięzca- Edoardo Affini, natomiast drugim Mathieu van der Poel, który przejął zieloną koszulkę lidera z rąk Matteo Trentina.

Holender objął prowadzenie w „generalce” dzięki świetnej jeździe na czas. Zajął szóste miejsce, nie tylko pokonując Włocha o 8 sekund, ale też wyprzedzając takich „czasowców” jak Alex Dowsett, Jos Van Emden, czy Chad Haga- zwycięzca czasówki na ostatnim etapie Giro d’Italia.

Być może nie jest to wielka sensacja- w końcu jego wielkiemu rywalowi z przełajów- Woutowi van Aertowi zdarzało się wygrywać tą konkurencję na mistrzostwach Belgii i podczas Criterium Dauphine, a sam Holender pokazywał potencjał w tej dziedzinie choćby podczas swojej niesamowitej gonitwy na Amstel Gold Race, ale…

Jestem trochę zaskoczony tym, co wczoraj zrobiłem. Wydaje mi się, że ostatnią prawdziwą czasówkę pokonywałem jeszcze jako junior bardzo dawno temu

– mówił van der Poel.

Cóż, tu 24-latek z Kapellen trochę się pomylił. Ostatni tego typu etap przejechał w 2014 roku, podczas Wyścigu Dookoła Belgii- rok po wyjściu z wieku juniora. Wtedy rywalizował z elitą i zajął 54. miejsce. Od tego czasu brał udział jedynie w prologach- na przykład podczas Boucles de la Mayenne, gdzie nawet udało mu się zająć drugie miejsce, ale w pełnoprawnej czasówce wziął udział dopiero wczoraj- z bardzo dobrym skutkiem. Po raz kolejny pokazał, że jest w świetnej formie, co pozwala mu podchodzić z optymizmem do kolejnych etapów.

Powiem szczerze, że nie przyglądałem się profilom etapów, ale wydaje mi się, że jutrzejszy etap z metą na niewielkim wzniesieniu powinien mi pasować [Holender wypowiedział te słowa wczoraj, więc chodzi o dzisiejszy odcinek]. Jednak jest kilku kolarzy, którzy mogą odebrać mi koszulkę. Przede wszystkim kolarze Ineosu- Pavel Sivakov i Gianni Moscon, tracący do mnie odpowiednio 24 i 33 sekundy. Na szczęście mam obok siebie kilku bardzo mocnych kolegów z zespołu, którzy zrobią wszystko, by pomóc mi w utrzymaniu zielonego trykotu

– zakończył.

Poprzedni artykułNotatki z pobocza. Krótka ławka.
Następny artykułMiędzy górami – zapowiedź 19. etapu Vuelta a Espana 2019
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments