Choć jakiś czas temu Matti Breschel zakończył karierę, wcale nie zamierza kończyć przygody z kolarstwem. Od przyszłego sezonu będzie pełnił funkcję dyrektora sportowego w swojej ostatniej ekipie – EF Education First.
Duńczyk koniec swojej kolarskiej kariery ogłosił na początku sierpnia. W przeszłości nieźle radził sobie na finiszach etapów wielkich tourów oraz w brukowanych klasykach, dzięki czemu na swoim koncie ma zwycięstwo etapowe na Vuelcie, brązowy medal mistrzostw świata oraz kilka niezłych miejsc w monumentach. Niestety od dłuższego czasu nie był w stanie nawiązywać do tamtych wyników, ponieważ dokuczało mu łuszczycowe zapalenie stawów.
Swój ostatni start zaliczył tydzień temu w Bretagne Classic, którego nie ukończył, podobnie jak trzech wcześniejszych wyścigów, w których miał okazję wziąć udział, ale przyczynił się do zwycięstwa zespołowego kolegi Sepa Vanmarcke. W czwartek natomiast dołączył do sztabu zespołu, by przypatrywać się jego pracy i tym samym płynnie przejść do nowej roli, którą będzie pełnić od początku nowego sezonu.
– To było dla mnie oczywiste. Odkąd skończyłem 30 lat zastanawiałem się, co będę robił, gdy przestanę być sportowcem. Doszedłem do wniosku, że tak naprawdę całe moje życie było podporządkowane kolarstwu, więc pomyślałem, że dobrze byłoby dalej iść w tym kierunku. Dlatego gdy EF zaproponowało mi nową posadę, byłem wniebowzięty
– mówił Duńczyk, który powiedział też, jak wyobraża sobie swoją nową rolę.
– Nie mogę się doczekać szczególnie współpracy z młodymi zawodnikami. Wiem, że często czują się nieswojo na początku przygody z tym ogromnym worldtourowym cyrkiem. Będę starał się im pomóc. Pamiętam też, że często irytowali mnie dyrektorzy, którzy sprawiali wrażenie, jakby nie pamiętali, czasów, gdy sami byli kolarzami. Postaram się tak nie robić, choć wiem, że to nie musi być wcale takie proste. Ta praca jest bardzo wymagająca, musisz używać właściwych słów, pociągać za właściwe sznurki i sprawiać, by twoi zawodnicy zawsze myśleli pozytywnie. To trudne, ale fascynujące zadanie. Mam nadzieję, że mu podołam
– zakończył przyszły dyrektor sportowy.