W latach 70. XX wieku cały kraj żył jego kolarskimi sukcesami. Ryszard Szurkowski był prawdziwym bożyszczem Polaków w trudnych czasach PRL. Od kilkunastu miesięcy toczy trudną walkę na kolejnym etapie swojego życia. Po wypadku podczas wyścigu weteranów na wiele miesięcy został przykuty do łóżka i musiał poddać się rehabilitacji. O wszystkim postanowił opowiedzieć w swojej autobiografii.

Przez wiele lat dawał Polakom radość i nadzieję. Sięgał po największe sukcesy w mistrzostwach świata i w Wyścigu Pokoju, zdobywał też olimpijskie medale. W maju ubiegłego roku doznał poważnych obrażeń na wyścigu weteranów w Kolonii. Tak jak za najlepszych lat swojej kariery postanowił stawić czoła przeciwnościom. Nie poddał się i walczy o powrót do zdrowia.

W pomoc Ryszardowi Szurkowskiemu zaangażowały się również wybitne osobistości świata sportu i showbiznesu: Otylia Jędrzejczak, Maryla Rodowicz, Czesław Lang, Kamil Stoch, Rafał Sonik, Paweł Fajdek, Robert Lewandowski, Zbigniew Boniek, Andrzej Strejlau, Michał Jurecki czy Wojciech Mann.

W swojej autobiografii Szurkowski przedstawił okoliczności dramatycznego wypadku, po raz pierwszy opowiedział też o tragicznej śmierci swojego syna w zamachu na World Trade Center. W książce znalazło się również miejsce na wiele barwnych wspomnień z kolarskiej kariery, która w latach 70. przyniosła mu wielką sławę w całym kraju.

Całość została okraszona wypowiedziami największych gwiazd kolarstwa na temat czterokrotnego zwycięzcy Wyścigu Pokoju oraz fragmentami książki „Być liderem”, wydanej w 1983 roku, którą obecnie trudno znaleźć nawet w bibliotekach.

Książka jest także cegiełką. Kupując autobiografię mistrza wspierasz jego dalszą walkę o powrót do zdrowia.

Zamów książkę w przedsprzedaży na: www.idz.do/szurkowski-naszosie

Fot. Jan Rozmarynowski/naszosie.pl

Fragment książki:

Był też i w naszym kolarstwie okres, kiedy grupa najsilniejszych jeszcze przed zawodami przydzielała mistrzowskie tytuły. Zdobywali je ci, którzy w innych okolicznościach, na innych imprezach, mieli największy wkład w sukces kolegi. Dalekie miejsce na Wyścigu Pokoju, zajęte na skutek jazdy z myślą o sukcesie drużyny czy rodaka będącego na najlepszej pozycji indywidualnej, dawało duże szanse na mistrzostwach Polski. Tam też spłacało się wszelkie długi wdzięczności, jakie pozostawały do uregulowania sprzed kilku nawet lat. Sprawa była honorowa i prestiżowa, niepociągająca żadnych zobowiązań finansowych. Trwało to przez kilka sezonów, ale wkrótce umarło śmiercią naturalną. Nie dawało w gruncie rzeczy nikomu zadowolenia z wywalczonego tytułu mistrza Polski. Za moich czasów ostatnim z takich „robionych” wyścigów o mistrzostwo Polski był wyścig w Zakopanem, w 1974 roku, który miał wygrać Tadek Mytnik, ale… nie wygrał. Przed startem wszyscy byliśmy zgodni, że jemu najbardziej należy się tytuł mistrzowski, i pod tym kątem przebiegały wszystkie akcje. W czołówce jechało pięciu kadrowiczów i nic nie zapowiadało, że należy zmienić wcześniejsze ustalenia. Ale kilkadziesiąt kilometrów przed metą Tadek przebił gumę. Szosa się wspinała, zmienił szybko koło, strata była jednak znaczna, zwłaszcza że Staszek Szozda mocno podkręcił tempo. Zauważyłem to, podjechałem do Staszka i mówię: „Co robisz? Przecież Tadek dochodzi”. Mytnik miał tego dnia wybitnego pecha. Kiedy do czołówki brakowało mu już tylko kilkadziesiąt metrów, przebił po raz drugi dętkę i historia się powtórzyła. Został, a na czoło wyszli ci, którym była na rękę jego nieobecność. Podjechał do mnie Staszek Szozda z propozycją, że jeśli Tadek nie dojedzie, to może on powalczy na finiszu. Kilka tygodni wcześniej zdobyłem tytuł górskiego mistrza Polski, Stach był drugi, pomyślałem sobie: dobrze, tym razem może być odwrotnie, zwłaszcza iż wcześniej, w Bierutowicach, walczyliśmy na finiszu, ustalając wcześniej kolejność na mecie. Zgodziłem się, pod warunkiem że Tadek rzeczywiście nie dojdzie do grupy. Wkrótce jednak spostrzegłem, że Staszek chce mnie wykiwać. Z grupy odjechało dwóch zawodników: Edward Barcik i Józef Kaczmarek. Szybko zdobyli przewagę i nikt ich nie gonił. Pytam więc Szozdę:

– Co jest grane?

– No wiesz – mówi – oni też są z LZS-u.

– W takim razie będę ich gonił – odkrzyknąłem.

Fot. Jan Rozmarynowski/naszosie.pl

I goniłem długo, z Zakopanego aż na Cyrhlę. Potem znów zaczęło się wszystko mieszać. Odskoczył Wojtek Matusiak, chwilę później znów ktoś próbował swej szansy. Ponownie goniłem, Staszek siedział mi na kole. Na ostatnich kilometrach jeszcze raz wszystko się poplątało. Jechałem w środku grupki, na czele Barcik, za nim Szozda. Na ostatnich 300 metrach dali sobie zmianę jak na torze podczas wyścigu amerykańskiego, czyli za rękę. Tego było za wiele. Postanowiłem włączyć się do walki i na ostatnich metrach pogodziłem i Staszka, i innych, mijając jako pierwszy linię mety.

Od tamtych mistrzostw Polski znów powróciło prawdziwe ściganie. Nie było ani układów, ani wcześniejszych ustaleń. Na tych samych mistrzostwach rozpoczęła się też rozdmuchana przez dziennikarzy „wojna” między mną i Staszkiem. Jej początek był tuż za metą wyścigu o mistrzostwo Polski, kiedy Stach, nie bacząc na zebranych wokół kibiców, dziennikarzy, sędziów i organizatorów, nie przebierając zbytnio w słowach, powiedział, co o mnie myśli.

Fot. Jan Rozmarynowski/naszosie.pl

O książce:

Wygrywał wiele ważnych wyścigów. Ten najważniejszy rozpoczął się właśnie teraz.
Wypadek: uderzenie twarzą w asfalt. Połamane wszystkie kości twarzy, uszkodzony rdzeń, połamane kręgi, paraliż wszystkich kończyn. Operacja – pierwsza, druga, trzecia. Wszystko to działo się w mgnieniu oka. Rehabilitacja i powrót do sprawności zajmą nie miesiące, a lata.

Ryszard Szurkowski był jednym z największych sportowców PRL-u. Setki tysięcy Polaków stawały na trasie Wyścigu Pokoju, by zobaczyć mistrza. Tłumy gromadziły się przed telewizorami, by oglądać jego triumfy, a rywalizacja ze Stanisławem Szozdą i innymi kolarzami rozpalała umysły młodych chłopców, do późna grających w kapsle na każdym podwórku.

Po dramatycznym wypadku z czerwca 2018 roku król szos stanął przed największym wyzwaniem w swoim życiu. W tej autobiografii opowiada o okolicznościach wypadku i żmudnej walce o powrót do zdrowia, a gwiazdy sportu wspominają jego wielką karierę. Wszystko po to, by pomóc mistrzowi zwyciężyć raz jeszcze – w najważniejszym z jego wyścigów.

Kupując książkę „Ryszard Szurkowski. Wyścig. Autobiografia”, wspierasz Ryszarda Szurkowskiego w jego walce o powrót do zdrowia. Bezpośrednich wpłat można również dokonywać na konto fundacji Lions Club z dopiskiem „Na leczenie Ryszarda Szurkowskiego”.

Stowarzyszenie Lions Club Poznań 1990
Nr konta: 09 1240 1747 1111 0000 1845 5759

„Ryszard Szurkowski. Wyścig. Autobiografia”
Autor: Ryszard Szurkowski, Krzysztof Wyrzykowski, Kamil Wolnicki
Premiera: 31.07.2019
Cena okładkowa: 39,99 zł
Liczba stron: 384

Poprzedni artykułPojedynek w świątyni – zapowiedź 14. etapu Tour de France 2019
Następny artykułGigant Pirenejów, który miał być dla kolarzy zbyt trudny
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments