Bez Passo di Gavia, ale i tak będzie to tappone, czyli piekielnie trudny alpejski etap z Lovere do Ponte di Legno o długości 194 km. Jeśli na tej trasie dopadnie kogoś kryzys, to będzie można mówić o minutowych, a nie jak dotychczas sekundowych stratach czasowych pomiędzy faworytami. 

Ponad tydzień zastanawiano się, czy będzie wreszcie ta Gavia czy nie. Media społecznościowe obiegały zdjęcia przedzierających się przez zaspy śniegu kolarzy amatorów i ostatecznie dyrekcja wyścigu na czele z Mauro Vegnim zdecydowała, że legendarnej Passo di Gavia z powodu ryzyka lawinami śnieżnymi i oblodzeniem drogi zabraknie na trasie tegorocznego Corsa Rosa.

W związku z powyższym, największą atrakcją podczas szesnastego etapu będzie Passo del Mortirolo, i to od tej przełęczy, na którą kolarze będą się wspinać w końcowej fazie etapu, wyjątkowo zacznijmy. Pierwotny dystans etapu miał wynosić 226 kilometrów i mieć 5200 metrów przewyższenia, a teraz kolarze pokonają 190 km i 4800 metrów przewyższenia, co teoretycznie może oznaczać, że górale dojadą do podnóża Mortirolo nieco świeżsi.

Mortirolo ma 11,9 km długości, a średnie nachylenie wynosi 10,9%. Maksymalne, na około piątym kilometrze podjazdu, wynosi aż 18% i zawiera się w najtrudniejszej, środkowej jego części. Po raz pierwszy podjazd ten został wykorzystany w Giro w 1990 roku, ale wówczas „zaatakowano” go od łagodniejszej strony. Dziś podjeżdżany będzie od Mazzo di Valtellina, czyli tej właściwiej jak mówi Vincenzo Nibali i dodaje:

– Na niektórych fragmentach Mortirolo przypomina Zoncolan, chociaż ma mniejsze nachylenie. Ale z drugiej strony góra stwarza wrażenie, jakby nigdy się nie kończyła.

Kolarze będą musieli solidnie rozgrzać się przed startem etapu z Lovere, ponieważ od razu rozpocznie się wspinaczka pod Passo della Presolana.

Po tym czterokilometrowym podjeździe o średnim nachyleniu 7,1% (max. 10%), nastąpi drugi nieoznaczony podjazd na Croce di Salven (dł. 9,1 km; śr. nach. 3,9%), chociaż na dwóch w początkowej fazie nachylenie wynosi prawie 9%.

Kolejne dwie górskie premie trzeciej kategorii – Cevo i Aprica – to podjazdy dodane do trasy wtorkowego odcinka w zastępstwie za Passo di Gavia. Gavia miała zmęczyć kolarzy przed Mortirolo i być Cima Coppi, czyli najwyższym punktem w wyścigu. W nowym rozdaniu taką rolę mają odegrać właśnie dwie wyżej wymienione wspinaczki, zaś nagroda na cześć Fausto Coppiego zostanie przyznana na 20. etapie na szczycie Passo Manghen.

Brak Gavii oznacza, że kolarze nie przekroczą wysokości 2000 m.n.p.m., a zatem unikną mrożących temperatur, ale i tak prognozy pogody na wtorek dla prowincji Bergamo, Brescia i Sondrio zapowiadają deszcz, a na szczycie Mortirolo ma być nie więcej jak 8 stopni Celsjusza.

Spośród kolarzy zajmujących miejsca w pierwszej trójce klasyfikacji generalnej, tylko Vincenzo Nibali ścigał się w Giro na Mortirolo. Było to w 2008 i w 2010 roku. Za pierwszym razem było daleko z tyłu, a za drugim uciekł w towarzystwie Ivana Basso i śp. Michele Scarponiego.

Pełną zapowiedź wyścigu Giro d’Italia 2019 można przeczytać tutaj.

Plan transmisji telewizyjnych można zobaczyć tutaj.

Poprzedni artykułPavel Sivakov: „Movistar nie pojechał fair”
Następny artykułRoad Tour w Nałęczowie – jubileusz 40-lecia Cisowianki
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments