Mówi o sobie, że nie posiada wielkiego talentu i mentalności zwycięzcy, ale mimo to jego wartość doceniają najlepsze drużyny na świecie. Podczas 12. etapu Giro d’Italia Cesare Benedetti (BORA-hansgrohe) odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w profesjonalnej karierze kolarskiej i oto, jak je skomentował.
– Podczas tegorocznego Giro pracowałem ciężko dla innych, a dzisiaj otrzymałem szansę, aby zabrać się w ucieczkę. Podczas porannego meetingu ustaliliśmy, że jeśli będzie to duża ucieczka, to powinienem się w niej znaleźć. To nie był mój pierwszy raz w odjeździe dnia, ale zostałem w niej do końca i jechałem na sto procent.
Nie jestem utalentowany, nie jestem też typem zwycięzcy. Byłbym szczęśliwy z wysokiego miejsca, a na podjeździe nie pozostałem z najlepszymi, ale wróciłem. Potem to samo powtórzyłem na ostatniej ściance. Wiedziałem, że tych trzech kolarzy z przodu będzie oglądać się wzajemnie na siebie. Dałem z siebie wszystko, co miałem, by do nich dojechać, następnie usiadłem na koło i odniosłem zwycięstwo
– powiedział „Czarek” bezpośrednio na mecie w Pinerolo.
Benedetti jest Włochem, ale ma żonę Polkę i posługuje się językiem polskim, dlatego triumf ten jest poniekąd sukcesem biało-czerwonym, o czym świadczy ogromna radość oficjalnego fanklubu drużyny BORA-hansgrohe.
A tymczasem już niedługo będzie spotkania się z Cesare Benedettim twarzą w twarz – podczas Majka Days w dniach 8-9 czerwca. Portal Naszosie.pl jest patronem medialnym tego wydarzenia.