fot. Bartek Kozyra

Choć w Tour of the Alps startują takie gwiazdy jak Filippo Ganna, Romain Bardet czy Geraint Thomas, to jednym z tych kolarzy, którzy wzbudzili największe zainteresowanie był… Polak – Cesare Benedetti.

Gdy na scenę we włoskiej Egnie wchodzili kolarze BORA-hansgrohe, prowadzący prezentację ekip konferansjer błyskawicznie podszedł do zwycięzcy etapu Giro d’Italia z 2019 roku, a ten przez kilkadziesiąt sekund, a może i kilka minut mówił coś w nieznanym mi włoskim języku. Dlaczego organizatorzy zwrócili się z prośbą o kilka słów właśnie do mieszkającego w Gliwicach kolarza? Ano dlatego, że pochodzi z Rovereto, oddalonego od miasteczka Egna, w którym odbył się start, o zaledwie 60 kilometrów. A mimo to, tylko delikatnie mijając się z prawdą, można powiedzieć, że dopiero debiutuje w Tour of the Alps.

– Ostatnio byłem tutaj osiem lat temu, gdy wyścig nazywał się jeszcze Giro del Trentino. Później zawsze jeździłem w ardeńskich klasykach, więc już nie miałem okazji się tutaj ścigać. To był wtedy bardzo trudny wyścig, teraz też jest – nawet bardziej, więc zobaczymy, jak mi pójdzie

– mówi nam Benedetti, który dziś wraca na wyścig po wielu latach, ale kiedyś występował w nim wyjątkowo regularnie. Między 2010, a 2016 rokiem wystartował w Giro del Trentino sześciokrotnie i w trzech ostatnich przypadkach miał swój udział w tym, że miejsca w czołowej “10” zajmowali: Tiago Machado, Jose Mendes i Patrick Konrad. Przyjazdów do swojej małej ojczyzny zaprzestał dopiero w 2017 roku, gdy Bora-Argon stała się Borą-Hansgrohe i dołączyła do ekip World Touru.

Teraz wraca, lecz nie wiadomo jeszcze, jak duże są szanse na to, że znów któryś z jego zespołowych kolegów znajdzie się w czołowej „10” klasyfikacji generalnej. Najlepszy z nich – Sergio Higuita, ukończył etap z 34 sekundową stratą do czołowej grupy, co zwiastuje, że może być to trudne zadanie, jednak mój rozmówca już przed startem dość ostrożnie podchodził do występu swojego i kolegów.

– Ostatnio na Katalonii nie miałem najlepszej dyspozycji i dopiero teraz wracam do ścigania tutaj. Trasa jest dla mnie trochę za ciężka, myślę, że będę w stanie pomóc drużynie przed podjazdami – na pewno dam z siebie wszystko, by podołać wyzwaniu. Naszymi liderami będą Palzer i Higuita, którzy mogą sobie dobrze poradzić w górach. Mamy nadzieję, że uda nam się tutaj osiągnąć z nimi dobry wynik, ale nie będzie to łatwe zadanie, bo konkurencja jest mocna.

– przyznaje, a następnie tłumaczył, skąd ten delikatny sceptycyzm:

– INEOS przyjechał tutaj z Thomasem, dla nich to ostatnie przygotowanie przed Giro, a dla nas nie. My mamy przed sobą Romandię, gdzie pokaże się część kolarzy, którzy planują tam swój start, część jest jeszcze na wysokościach… Tak naprawdę przyjechał tu może jeden kolarz, który wystartuje w Giro d’Italia. Tak że to nie jest nasz pierwszy garnitur, ale spróbujemy tu coś zrobić. 

Niezależnie od tego, co Benedettiemu rzeczywiście uda się zrobić, wie już, że sam w Giro d’Italia nie wystartuje – Nie jadę na Giro. Generalnie nie mam żadnego Grand Touru w planach. Nie chcę powiedzieć, że jestem za stary, ale drużyna tak zdecydowała i nie obrażam się na to. Mam dobry kalendarz, nie narzekam. Są inne wyścigi – przekonuje zawodnik, którego niebawem powinniśmy zobaczyć m.in. w Tour de Suisse i Eschborn-Frankfurt.

Alpejska Ankieta 

Klasyczny dzień wyścigowy

Zazwyczaj nie mamy dużo czasu. Po etapie od razu mamy transfer do hotelu. Na tym wyścigu mamy wprawdzie wyjątkowo krótkie transfery, trwające kilka, kilkanaście minut, ale zazwyczaj do hotelu jedzie się jedną albo i półtorej godziny. A jak już mamy trochę wolnego czasu, to oglądam coś na tablecie, zadzwonię do rodziny i tyle.

Który podjazd w Alpach jest twoim ulubionym. A który najtrudniejszym?

Mój ulubiony podjazd to Val di Gresta, niedaleko miejscowości, w której się urodziłem. To jest podjazd, który najwięcej razy przejeżdżałem – zarówno na rowerze, jak i samochodem. Znam właściwie każdy fragment tego podjazdu i tej doliny. Jeśli chodzi o najtrudniejszy podjazd, to kiedyś jechałem Zoncolan. Bardzo trudne jest też Stelvio od strony Prad – jest ciężki, jest długi… no ale to wszystko zależy od formy – jak jest słaba, to wszystkie są bardzo trudne

Ulubione miejsce do jazdy na nartach

Pampeago Obereggen, niedaleko Val di Fiemme

Najpiękniejsze miejsce w Alpach

Okolice Innsbrucka

Tour of the Alps czy Tour de Romandie

Tour of the Alps

Kto będzie najgroźniejszym rywalem Tadeja Pogacara podczas Giro d’Italia?

Nie wiem, kto startuje, ale chyba muszę wskazać Daniego Martineza, bo jest moim zespołowym kolegą!

Ze startu w Egnie Bartek Kozyra

Poprzedni artykułPierwszy triumf mistrza świata. Foss wreszcie może podnieść ręce
Następny artykułLa Flèche Wallonne 2024: Solidny skład Soudal Quick-Step
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Wojciech
Wojciech

Może ktoś wie kiedy i gdzie wystartuje Rafał Majka bo dawno go nie widać w wyścigach ?

Jakub Jarosz
Editor
Jakub Jarosz
Reply to  Wojciech

Rafał szykuje się do pracy podczas Giro d’Italia.