fot. Marek Bala / naszosie.pl

Mistrzostwa świata w Bergen przeszły już do historii. Przyszedł więc czas na podsumowanie wyścigów ze startu wspólnego.

Plusy:
Król jest jeden
Kolarstwo to taki sport, w którym rywalizuje 200 kolarzy, a na koniec i tak wygrywa Sagan. Słowak po raz kolejny udowodnił, że jest więcej niż znakomitym kolarzem. Jest po prostu mistrzem, czempionem, który w kapitalny sposób pisze swoją historię. Bez niego współczesny peleton byłby dużo mniej barwny.

Potęga łososia
Trasa w Bergen miała być łatwa i według wielu taka właśnie była. Mimo to, zupełnie niepozorny podjazd pod Salmon Hill w każdym z wyścigów wniósł bardzo dużo zamieszania. Nawet w elicie mężczyzn, gdzie stawka jest bardzo wyrównana, do mety przyjechała niespełna 30-osobowa grupka, co tylko pokazuje jak solidną rundę przygotowali organizatorzy. Łososiowe wzgórze na pewno pozostanie w naszej pamięci.

Próbowaliśmy
Choć w wyścigach ze startu wspólnego reprezentanci Polski nie zdobyli żadnego medalu, możemy być zadowoleni z ich postawy. Wśród Pań kolejny znakomity wyścig pojechała Kasia Niewiadoma, która zakończyła ściganie w czołówce. Panowie przez zdecydowaną większość wyścigu starali się kontrolować sytuację. Niestety, na koniec nieco zabrakło sił, lecz możemy im to wybaczyć. Było przyzwoicie. Może nie znakomicie, ale na pewno dobrze.

Kolarskie święto
Podobnie jak w przypadku czasówek, kibice nie zawiedli i bardzo tłumnie przybyli na trasę. Szczególnie imponująco wyglądała strefa kibica w okolicach mety, której nie powstydziłby się żaden z największych wyścigów klasycznych. Bergen przez cały tydzień kipiało kolarstwem i jesteśmy pewni, że wiele kolarskich dusz z przyjemnością tam wróci.

Minusy:
Sztuka dla sztuki
Siedmiu liderów, dwóch wielkich faworytów, ogromna siła rażenia i… klops. Co prawda Belgowie starali się porządnie rozruszać wyścig, lecz w najważniejszym momencie żadnemu z nich nie udało się wykonać decydującego ataku. Tym samym, zgodnie z tradycją, jedna z najmocniejszych reprezentacji w stawce wraca do domu z niczym. Może w Innsbrucku będzie inaczej?

Gwiazda bez błysku
Choć całą polską reprezentację należy pochwalić, samemu Michałowi Kwiatkowskiemu dajemy niewielkiego minusa. Nie chodzi tu w żadnym wypadku o jego wynik, a o styl. Niestety, liczyliśmy na jego kolejną kapitalną akcję. Ba, wierzyliśmy, że to on odskoczy z Julianem Alaphilippe i pomknie w kierunku mety. Zabrakło nam tej jednej, karkołomnej próby.

 

Poprzedni artykułDwaj nowi kolarze w Caja Rural -Seguros RGA
Następny artykułElisa Longo Borghini zostaje w drużynie Wiggle – High 5
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments