Czy ktokolwiek jest zaskoczony przebiegiem 12. etapu Giro d’Italia 2021? Raczej nie. Cieszy jednak fakt, że uciekinierzy poważnie powalczyli o etapowe zwycięstwo. Czas na oceny.
Plusy:
Waleczne serce
Bez wątpienia był to dzień Andrei Vendrame. Włoch przez cały dzień był aktywny – najpierw pomagając Geoffrey’owi Bouchardowi w obronie koszulki najlepszego górala, a potem walcząc o etapowy triumf. Doświadczony już Włoch zrobił dziś wszystko perfekcyjnie i bez wątpienia zasłużył na zwycięstwo.
Atak z zaskoczenia
Kiedy wydawało się, że faworyci dojadą dziś do mety zupełnie spokojnie, Giulio Ciccone postanowił wyskoczyć jak Filip z konopii i powalczyć o kilka cennych sekund w klasyfikacji generalnej. Choć ostatecznie jedynie Vincenzo Nibali zyskał nad rywalami, młodszy kolarz Trek – Segafredo ponownie zrobił na nas dobre wrażenie. Oby był to sygnał, że w kolejnych dniach możemy go zobaczyć ponownie w ścisłej czołówce.
Minusy:
Typowy drugi tydzień
Czy dzisiejszy etap był trudny? Jak najbardziej. Czy pozwalał kolarzom na stworzenie kapitalnego widowiska? Niekoniecznie. Mogliśmy więc oglądać odcinek typowy dla drugiego tygodnia rywalizacji. Uciekinierzy powalczyli w końcówce, a faworyci mieli względny spokój. Było sennie, ale i zgodnie z planem. Trzeba jednak pamiętać, że takie etapy są też potrzebne.
Kolejna utracona szansa
Do tej pory wydawało się, że Marc Soler w końcu ma szansę wykorzystać okazję i udowodnić, że zasługuje na rolę jednego z liderów ekipy Movistar. Ponownie jednak jego błąd wykluczył go z walki o najwyższe cele. Doświadczony już Hiszpan ostatecznie musiał wycofać się z wyścigu wysyłając jasny sygnał włodarzom zespołu. Jest już raczej mało prawdopodobne, że w przyszłości ponownie przyjdzie mu walczyć o wysokie miejsca w klasyfikacji generalnej Wielkiego Touru.