Słowakowi wreszcie udało się wygrać w tęczowej koszulce po sześciu drugich miejscach.
W tym sezonie mistrz świata kilkukrotnie był blisko wygrania, ale zawsze ktoś okazał się szybszy. W Gent-Wevelgem w końcu dopiął swego.
Jestem bardzo szczęśliwy, ze wreszcie wygrałem w tej koszulce. To dla mnie ważny wyścig – wygrywam drugi raz. Zwycięstwo chcę zadedykować swojemu teściowi, który wczoraj przeżył ciężkie chwile. Jestem zadowolony, że wygrałem tę imprezę dla niego i właściciela naszej drużyny, Olega Tinkova.
Wygrana przyszła po porażce w finale E3 Harelbeke dwa dni wcześniej z Michałem Kwiatkowskim. Tam Sagan żałował, że mocniej pociągnął w końcówce, by nie dać się złapać goniącym kolarzom.
Znajdowaliśmy się w ucieczce i nie miałem zamiaru popełnić tego samego błędu, co wcześniej – mocno ciągnąć do mety. Mieliśmy przewagę, więc zacząłem z trzeciego miejsca i wiedziałem, że muszę złapać koło Kuznetsova. On bardzo dobrze mnie rozprowadził.
Wyścig był ciężki, bo wiał mocny wiatr i wszyscy szli na maksa. Zaatakowaliśmy z Fabianem na ostatnim brukowanym podjeździe, Kemmelbergu i utworzyliśmy ucieczkę. W sprincie prędkość była niska, bo dużo czasu spędziliśmy na czele. Czułem się bardzo dobrze i mam wygraną.
E3 Harelbeke i Gent-Wevelgem to ważne testy przed monumentami – Ronde van Vlaanderen i Paris-Roubaix. Sagan pokazał, że w obecnej formie jest jednym z głównych faworytów do końcowego sukcesu.
Oczywiście bardzo ważne jest, że mam dobrą nogę. W piątek był trochę inny wyścig i dzisiaj wszystko się dla mnie dużo lepiej ułożyło. Jestem zadowolony, że jestem w formie przed Flandrią i Roubaix. E3 było inne, jak widać inne było też zakończenie. Wszyscy wiedzą, że byłem zmęczony, dużo pracowałem w piątek. W życiu są ważniejsze rzeczy niż miejsca – jeżdżę dla pasji, nie dla zaspokajania ambicji.
źródło: tinkoffteam.com