Przyszły sezon będzie kolejnym, przełomowym dla grupy MTN – Qhubeka. Firma telekomunikacyjna MTN wycofuje się z kolarstwa i trwają poszukiwania nowego sponsora tytularnego. Coraz głośniej mówi się o tym, że do południowoafrykańskiej ekipy dołączy Mark Cavendish.

Wiele osób były zainteresowanych działalnością firmy Dimension Data w trakcie Tour de France. Koncern miał dostarczyć wiele nowych nowinek technologicznych do przekazu telewizyjnego z Wielkiej Pętli, w tym tak wyczekiwanego live trackera. Teraz rola Dimension Data może być jeszcze większa w kolarstwie, bo od kilku miesięcy mówi się, że to właśnie ta firma zostanie partnerem fundacji Qhubeka.

Szef afrykańskiej grupy prokontynentalnej Doug Ryder jest w USA, gdzie negocjuje z potencjalnymi sponsorami. Cele rozmów jest nie tylko znalezienie nowego partnera finansowego, ale przede wszystkim takiego, który pozwoli zwiększyć liczebność składu do 26 zawodników, a w tym… sfinansuje kontrakt dla Marka Cavendisha.

„Po prostu nie mamy na razie pieniędzy. Teraz musimy szukać nowego sponsora tytularnego i jesteśmy otwarci na wszystkie możliwości. Lubię Marka [Cavendisha] i myślę, że Mark, podobnie jak Tyler [Farrar] i inni nasi zawodnicy, może walczyć o wygraną na różne sposoby, nie tylko w sprincie. Biorąc pod uwagę nowych sprinterów którzy przebijają się do światowego peletonu Cavendish chyba nie jest już najszybszym kolarzem. Chciałbym spróbować pracy z Markiem i „wymyślić na nowo” jego styl jazdy. Na razie jednak nie wiem czy mamy na to fundusze i nie wiem kto mógłby dołączyć do ekipy wraz z Cavendishem.”

– opowiada o obecnej sytuacji Brian Smith, manager drużyny MTN – Qhubeka.

Gdyby Cavendish dołączył do ekipy Douga Rydera to rozminąłby się z byłym kolegą z grupy Mattem Gossem. Australijczyk opuszcza MTN – Qhubeka z końcem tego sezonu, a to oznacza, że grupa będzie poszukiwać innego kolarza z Antypodów. To otwiera kolejną furtkę dla transferu Cavendisha, bo wydaje się oczywiste, że Mark chciałby zabrać ze sobą ostatni wagonik ze swojego sprinterskiego pociągu, a więc Marka Renshawa. W grupie brakuje także zawodników mogących walczyć w północnych klasykach, a tę lukę miałby zapełnić Bernhard Eisel.

Problem pojawia się również jeśli chodzi o liderów na górskie ściganie. Rewelacyjny w tym roku, a zwłaszcza podczas trwającej Vuelty Louis Meintjes odchodzi po sezonie. Ta luka musi być załatana, a potencjalnymi wzmocnieniami mogą być dwaj Hiszpanie – Omar Freile z Caja Rural oraz zawodnik Sky – Mikel Nieve.

„Przede wszystkim chcemy rozwijać talenty z Afryki. Nie bierzemy do naszej ekipy zawodników tylko ze względu na to jak jeżdżą na rowerze. Chodzi też o to kim oni są. Jeśli ktoś dołącza do naszej grupy to musi pasować do naszej kultury pracy. Musi mówić po angielsku, być fajnym facetem, musi umieć odnaleźć się w PR-owych akcjach, które są dla nas bardzo istotne. Na razie musimy poczekać z domknięciem budżetu. Myślę, że wciąż jest dwóch lub trzech zawodników, którzy są jeszcze do wzięcia z drużyn World Tour.”

 

– kończy Brian Smith.

Źródło: cyclingnews.com

Poprzedni artykułGórskie Mistrzostwa Polski na szosie w Jeleniej Górze
Następny artykułGianni Bugno: „Zatrzymajmy wreszcie tę masakrę!”
Licencjat politologii na UAM, pracuje w sklepie rowerowym, półamatorsko jeździ rowerem. Za gadanie o dwóch kółkach chcą go wyrzucić z domu. Jeśli już nie zajmuje się rowerami, to marnuje czas na graniu w Fifę. W trakcie Tour de Pologne zazwyczaj jest na Woodstocku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments