Dwie walczące o zwycięstwo (między sobą) polskie ekipy, na zagranicznym wyścigu 1. kategorii UCI i w dodatku transmitowanym w Eurosporcie – to rzadki, a w zasadzie niespotykany widok. Dziś doczekaliśmy się tej chwili, na mecie pierwszego etapu Tour of Croatia.
Informacja prasowa drużyny CCC Sprandi Polkowice:
Trudno wyobrazić sobie lepszy początek Tour of Croatia dla CCC Sprandi Polkowice. Na 1. etapie wygrał Grega Bole, z tuż za nim finiszował drugi z „pomarańczowych” Maciej Paterski. Słoweniec został oczywiście pierwszym liderem wyścigu.
Dzisiejsze zwycięstwo to w dużej mierze zasługa moich kolegów z drużyny. Kontrolowaliśmy sytuację przez większość wyścigu, a ostatnie 20 kilometrów jechaliśmy całą drużyną na czele peletonu. Dzięki temu przystąpiłem do finałowego sprintu na komfortowej pozycji. Końcowe metry były dosyć groźne, kręte i śliskie. Kilku zawodników upadło, ale dzięki temu, że razem z Maćkiem Paterskim wchodziliśmy w zakręty na pierwszych dwóch pozycjach, udało się uniknąć kraksy i odnieść zwycięstwo. Jest to dla mnie pierwsze zwycięstwo w tym sezonie i na pewno dodaje mi dodatkowej motywacji i pewności siebie – powiedział po wyścigu Grega Bole.
Maciej Paterski, który ukończył etap w wielkim stylu, na 2.miejscu, bardzo efektowanie go także rozpoczął. Ruszył chwilę po starcie, wraz z kilkoma innymi kolarzami uzyskał kilkudziesięciosekundową przewagę i wygrał pierwszą premię górską w wyścigu. Za szczytem został jednak złapany i rozpoczęły się kolejne próby oderwania od peletonu. Do ucieczki załapała się czwórka kolarzy – Łukasz Bodnar (ActiveJet), Michele Gazzara (MG.Kvis Vega), Marco Tizza (Team Idea 2010 ASD), Jordi Simon (Team Ecuador). Gdy ich przewaga przekroczył 5 minut na kontratak zdecydowała się 7-osobowa grupka, z Sylwestrem Szmydem i Branisaluem Samoilauem. Starała się ona dogonić prowadzącą czwórkę, ale im szybciej jechała, tym mocniejsze tempo nadawał peleton. Grupa pościgowa z dwójką „pomarańczowych” została doścignięta, gdy ich strata do czołówki wynosiła 35 sekund, a do mety było 45 kilometrów.
Wtedy w peletonie prędkość nieco spadła, a ucieczka miała okazję powiększyć przewagę. Nie na tyle jednak, by zagrozić grupie zasadniczej, z której wielu kolarzy próbowało się oderwać od stawki. Wśród nich byli m.in. Jarosław Marycz i Marek Rutkiewicz.
Ostatnimi uciekinierami, którzy zostali wchłonięci byli Bodnar i Simon, ok. 25km przed końcem. Potem Michael Gogl próbował solowej akcji, ale „pociąg” CCC Sprandi Polkowice objął rządy w peletonie i skasował odjazd Austriaka. Na finałowych kilometrach „pomarańczowi” nie pozwalali innym ekipom na wiele i doprowadzili grupę do samej mety.
Ostatnim rozprowadzającym dla Gregi Bole był Maciej Paterski. Dwójka ta wjechała na ostatni kilometr na pierwszych dwóch pozycjach i utrzymała je do samej mety. Na ostrych zakrętach i śliskim asfalcie kilku kolarzy jadących za nimi upadło. Duet z polkowickiej ekipy wjechał jednak bezpiecznie na finałową prostą. Bole jako pierwszy przeciął kreskę, a Paterski zameldował się tuż za nim. Bardzo blisko finiszował także Marko Kump (Adria Mobil), który zajął trzecie miejsce.
Dla Gregi Bole był to już szósty w tym roku wyścig, w którym zajął lokatę w pierwszej “5”, ale pierwszy, w którym zwyciężył.
Jutrzejszy etap z Šibenika do Zadara, o długości 180km, jest płaski i także powinien zakończyć się masowym finiszem.
Wyniki 1. etapu Tour of Croatia, Makarska – Split, 160km
1. Grega Bole (CCC Sprandi Polkowice)
2. Maciej Paterski (CCC Sprandi Polkowice)
3. Marko Kump (Adria Mobil)
…
47. Sylwester Szmyd (CCC Sprandi Polkowice)
48. Branislau Samoilau (CCC Sprandi Polkowice)
52. Marek Rutkiewicz (CCC Sprandi Polkowice)
67. Adrian Kurek (CCC Sprandi Polkowice)
97. Bartłomiej Matysiak (CCC Sprandi Polkowice) 0:29
102. Jarosław Marycz (CCC Sprandi Polkowice) 2:10
Informacja prasowa ActiveJet Team
Czwartym miejscem zakończył się pierwszy etap Tour of Croatia dla Pawła Franczaka. Mogło być zdecydowanie lepiej, ale jeden z motocyklistów przeszkodził w samej końcówce w skutecznym finiszu. Zwycięzcą i pierwszym liderem został Słoweniec Grega Bole z CCC Sprandi Polkowice.
Zawodnicy ActiveJet Team byli niezwykle aktywni od samego startu. Atakował m.in. Mario Gonzalez i Jesus Ezquerra, ale przez wiele kilometrów nikomu nie udało się wypracować znacznej przewagi. Skuteczny okazał się dopiero atak Łukasza Bodnara, który odjechał samotnie, a po kilkunastu kilometrach doskoczyło do niego trzech zawodników.
Prowadząca czwórka szybko zyskiwała przewagę, która w pewnym momencie wynosiła ponad 6 minut. Wtedy na jednym z podjazdów zaatakowali kolarze CCC, którzy naciągnęli peleton, a następnie oderwała się 7 kolarzy.
Wśród kontrujących był Michał Podlaski, więc sytuacja ActiveJet Team była idealna, zważywszy na to, że z przodu nadal kręcił Bodnar. Peleton musiał się bardzo mocno natrudzić, aby zlikwidować odjazd siódemki, a gdy w końcu się to udało, nastąpiły kolejne ataki.
W międzyczasie z czołówki zaatakował Bodnar i Jordi Simon z Team Ecuador. W kolejnych kontraktach z peletonu nadal widoczni byli pozostali kolarze ActiveJet Team, którzy mieli wszystko pod kontrolą.
Ostatecznie wszystko zakończyło się finiszem, który był niezwykle niebezpieczny. Piach i inne nieczystości na drodze, do tego sporo zakrętów i mało rozgarnięci motocykliści, to wszystko złożyło się na to, że na ostatnim kilometrze były dwie kraksy, w której leżał m.in. Jesus Ezquerra.
Pech dopadł również Franczaka, który został przyblokowany przez motocyklistę i jedyne o co mógł walczyć to miejsce czwarte. Po dublet sięgnęli kolarze CCC, gdyż tuż za Bole finiszował Maciek Paterski.
– Jestem rozczarowany końcówką etapu. Dużo pomógł mi w końcówce Kamil Gradek, dzięki czemu byłem dobrze ustawiony na 500 metrów do mety, tuż za późniejszym zwycięzcą Grega Bole. Niestety na ostatnich metrach, zbliżyliśmy się do motorów, które spowodowały chaos w czołówce, a w konsekwencji kraksę. Dodatkowo musiałem hamować w zakręcie przez co wytraciłem prędkość i nie byłem w stanie już walczyć o zwycięstwo. Szkoda zmarnowanej szansy, ale przed nami jeszcze cztery etapy i na pewno będziemy walczyć – podsumował Paweł Franczak.
Z dyspozycji swoich kolarzy zadowolony był natomiast dyrektor sportowy Piotr Kosmala. – Przez cały czas mieliśmy wyścig pod kontrolę i swojego przedstawiciela w każdej ważnej akcji. Chcieliśmy się tutaj dobrze zaprezentować i początek jest obiecujący. Szkoda samej końcówki, ale najważniejsze, że jesteśmy na właściwych torach.
Drugi etap wg info z oficjalnej strony ma 204 km