Michał GołaśOglądając dzisiejsze Milano-Sanremo miałem mieszane uczucia, z jednej strony ogromny szacunek dla wszystkich, którzy ukończyli! Z drugiej: pytałem się dokąd to wszystko zmierza, przecież to jest chore i zagraża zdrowiu, w żadnej innej dyscyplinie człowiek nie idzie w takie ekstrema. Nie mogę zapomnieć o zeszłorocznej Volta a Catalunya, gdzie ścigaliśmy się w podobnych warunkach, do tego mięliśmy kilkadziesiąt kilometrów zjazdów. Nie było relacji w telewizji, nie mówiło się o tym tak wiele, ale tak samo – kolarze krzyczeli z bólu i zimna w autobusach. Trzeba to przeżyć, żeby dziś zrozumieć kolarzy we Włoszech.

Dziś znów jestem na starcie „Katalonii”, podobnie jak rok temu – trenowałem w Calpe i czuję się dobrze. Jest kilka etapów dla mnie, więc nawet nie występując w roli lidera powinienem znaleźć coś dla siebie. Od pierwszego etapu mam nadzieję na dobry wynik, ale najpierw poczekajmy jaka będzie taktyka drużyny. Jest z nami Andy Fenn i z pewnością będziemy chcieli, żeby się przełamał i wygrał… ja mam cały tydzień, żeby się pokazać. Trzymajcie kciuki za orzełka!

 

Foto: bettiniphoto.net

Źródło: michalgolas.blogspot.com

 

Poprzedni artykułGerald Ciolek: „Byliśmy gośćmi, a wyjeżdżamy z głównym trofeum”
Następny artykułCancellara: „Ciolek wygrał, ale dziś każdy jest bohaterem”
W redakcji naszosie.pl praktycznie od samego początku. Obecnie większość czasu poświęca na prowadzenie grupy GVT. Weekendy zazwyczaj spędza na szosach całej Polski. Dla naszosie.pl zdobył trzy medale Mistrzostw Polski dziennikarzy w tym dwa złote. W Mistrzostwach Świata dziennikarzy na Krecie wywalczył czwarte miejsce w jeździe indywidualnej na czas.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments