fot. Bahrain-Victorious

Dzień przed startem Ronde van Vlaanderen w miejscu startu, czyli Brugii, mieliśmy okazję zamienić kilka słów z Michałem Gołasiem, dyrektorem sportowym Bahrain-Victorious. Polak opowiedział nam o bardzo specyficznych przygotowaniach do tego wyścigu, taktyce i emocjach, które towarzyszą temu startowi.

Choć od 1,5 roku oglądamy Michała Gołasia w nowej roli, to on sam przyznaje, że dla niego poziom emocji specjalnie się nie zmienił. Niezależnie od tego czy pojawiał się we Flandrii jako kolarz, czy też teraz jako dyrektor sportowy, ta impreza zawsze wywołuje specyficzne, pozytywne napięcie i rozpala do czerwoności umysł.

Samopoczucie jest dobre, choć oczywiście pojawiła się pewna presja oczekiwań, wewnętrzne ciśnienie. Jestem w Belgii już kilkanaście dni i to czuć, że atmosfera z dnia na dzień jest bardziej napięta, zwłaszcza tutaj go odczuwam. Być może jestem nadal bliski punktu widzenia samych kolarzy, ale czuję to co oni, tak samo chciałbym zwycięstwa zespołu jak niegdyś na rowerze. Na pewno teraz mam więcej pracy do wykonania wieczorami, w przygotowaniu tej operacji, bo to nie jest taka prosta rzecz jak się może wydawać z zewnątrz, ale myślę, że teraz o wiele lepiej znam trasę niż kiedy byłem kolarzem

— zaczął opowiadać w centrum wyścigu w Brugii Michał Gołaś.

Rozmawiając z 38-latkiem nie mogliśmy pominąć wątku tego jak długo trwają przygotowania do takiej imprezy. Te zaczynają się wiele tygodni wcześniej, a ostatnie dni są naprawdę pracowite i napięte.

Tak pod konkretny wyścig to mamy tydzień pracy, rozłożony oczywiście w czasie. Ścigaliśmy się teraz co 2-3 dni, więc dla mnie nocki są krótkie – chłopaki cały czas trenują, a my jeździmy z nimi plus szykujemy plany, logistykę. Jutro dla przykładu mamy w 25 miejscach bidony i koła, kilka zespołów do zgrania, jest dużo pracy do wykonania, której być może nie widać w telewizji, ale my chcemy zapanować nad wszystkimi szczegółami

— kontynuował Michał Gołaś.

Rozmowa wyraźnie zeszła na sam wyścig, toteż zapytaliśmy dyrektora sportowego Bahrain-Victorious o ich plany i liderów. Tymi na papierze zdają się być Matej Mohorič i Fred Wright – ten pierwszy regularny i bardzo solidny w tak długich wyścigach, drugi zaś 7. przed rokiem w Ronde van Vlaanderen.

Na pewno trzech zawodników jest lepszych niż cała reszta stawki, my jesteśmy kroczek za nimi, co było widać na wszystkich wyścigach dotychczasowych. Matej jest bliski by być najlepszym z tych pozostałych zawodników, więc chyba jedyną metodą by ugrać coś więcej niż bycie czwartym, siódmym czy dziewiątym zawodnikiem jest ciągła presja na tych rywali, żeby popełnili błędy, żeby ich zmusić do pracy. Jeśli nie spróbujemy to możemy mieć scenariusz, w którym ci najlepsi odjadą nam na jednym ze wzniesień w końcówce i tyle z tego będziemy mieli. Ważne jest szczęście, ale trzeba mu pomóc

— opowiadał o faworytach dyrektor sportowy Bahrain-Victorious.

W stawce obejrzymy jutro ledwie trzech Polaków, a dwójka z nich będzie jechała właśnie w zespole zarządzanym przez Michała Gołasia. Mowa o Kamilu Gradku i Filipie Maciejuku, dla których to będzie drugie Ronde van Vlaanderen w karierze. Obaj będą mieli wytyczone jasne zadania, z których miejmy nadzieję dobrze się wywiążą.

Z punktu widzenia kibica z pewnością każdy by chciał by to Polacy grali główne role, ale jeśli chcemy walczyć o zwycięstwo to zadania są bardzo precyzyjnie podzielone. Na pewno i od Filipa, i od Kamila oczekujemy, że będą pracować w pierwszej części wyścigu. Są to obecnie bardzo solidni i silni zawodnicy, wierzę, że Kamil jest w stanie ze swoim doświadczeniem odnaleźć się nawet w tej środkowej części wyścigu, żeby jeszcze tam wyprowadzić zespół, bo to jest kluczowa rzecz. Jest kilka takich punktów, o których wszyscy ci zebrani dyrektorzy wiedzą [tu Michał rozgląda się po sali, gdzie widzieliśmy dziesiątki dyrektorów sportowych – przyp. autora] i tutaj nie odkryjemy niczego nowego, ale trzeba chłopakom przekazać wszystkie szczegóły i jedno to być z przodu, a drugie to odnaleźć się właśnie w tych właściwych momentach. To są właśnie te detale, których nie ma na innych wyścigach, a tutaj ma to ogromne znaczenie. Co do Filipa – na pewno jest super mocnym zawodnikiem, co do tego nie trzeba nikogo przekonywać, ale musi zdobyć to doświadczenie. Zrobił ogromny postęp od zeszłego roku jeśli chodzi o belgijskie klasyki, ale to specyficzna dyscyplina, której nie da się porównać do innych wyścigów na świecie – to rządzi się swoimi prawami i potrzeba do tego po prostu czasu, a nie każdy zawodnik będzie potrafił to robić. Ważna jest także głowa, a tu Kamil fajnie przekazuje informacje, zaś Filip jest na dobrej drodze by stać się bardzo dobrym pomocnikiem, a może i pełnić główne role w końcówkach wyścigów

— obszernie powiedział o Polakach Michał Gołaś.

Na koniec poprosiliśmy o krótkie wskazanie tego, jaki jest cel Bahrain-Victorious na Ronde van Vlaanderen, a raczej z jakiego ucieszył by się właśnie 38-latek z Torunia. Ten nie dał nam się podpuścić do mówienia o zwycięstwie i odpowiedział spokojnie i realistycznie.

Podium byłoby dla nas satysfakcjonujące, a jakbyśmy wygrali to zostajemy wszyscy na jeszcze jeden dzień. Mi się już marzy powrót do Polski, jestem tu już ponad 2 tygodnie, chciałbym przed Paryż-Roubaix choć na chwilę wpaść do domu

— zakończył Michał Gołaś.

Rozmawiali Jakub Jarosz i Oskar Sasak

Obszerną zapowiedź Ronde van Vlaanderen przeczytają Państwo w naszym portalu pod tym linkiem.

Poprzedni artykułVolta Limburg Classic 2023: Kaden Groves szybszy od Maxima Van Gilsa
Następny artykułInternationale Cottbuser 2023: Dawid Wika-Czarnowski 5. w jeździe na czas i 7. w „generalce”
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments