Miałem sporo emocji w drodze na lotnisko, co kilkanaście sekund odświeżałem twittera, żeby zobaczyć czy Dario Cataldo wygrał dzisiejszy etap, udało się! Z opisu wynikało, że finałowa góra była nieludzka, więc tym bardziej cieszę się, że wybrałem inną końcówkę sezonu, gdzie więcej szans dla zawodników takich jak ja.

Po pechowej Danii, gdzie złapałem cztery gumy, w tym dwie w końcówkach etapów pojechałem prosto do Karpacza na kilka dobrych treningów. Jak zawsze, nawet taki krótki okres przygotowań daje więcej motywacji na następne wyścigi.

Przez kilka dni dobrze trenowałem, jadłem i spałem, na efekty będę czekał w Kanadzie. Po drodze, 21 godzin z rodziną, przepakowanie walizek i ruszam za Atlantyk. Pierwszy raz będę w Ameryce Północnej, klasyki w Quebecu i Montrealu widziałem tylko w telewizji – zapowiada się wyścig zbliżony do MŚ, więc będzie można sprawdzić gdzie jestem na tle „WT-owego” peletonu.

Źródło: www.michalgolas.blogspot.com

Poprzedni artykułDrugi tydzień Vuelta a Espana za nami…
Następny artykułJoaquim Rodriguez: „Zyskałem kilka sekund, które dały mi więcej pewności”
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments