Vincenzo Nibali (Liquigas)- jeden z faworytów do wygrania 99. edycji Tour de France, z pewnością ma sporo do myślenia podczas pierwszego dnia odpoczynku. Wczoraj podczas jazdy indywidualnej na czas zajął 8. miejsce tracąc do zwycięzcy- Bradleya Wigginsa 2’07”. W klasyfikacji generalnej zajmuje 4 lokatę.
Trudno powiedzieć, czy Włoch powinien być zadowolony z pierwszej części wyścigu. Sporo stracił do kolarzy Sky- Wigginsa i Froome`a. Także Cadel Evans lepiej pojechał czasówkę i wyprzedza go w klasyfikacji generalnej.
Słyszałem w słuchawce, że mam taki sam czas, jak Evans, więc wiedziałem, że jadę dobrze. Jednak z drugiej strony wiedziałem, że tracę do Wigginsa i Froome`a, ale dawałem z siebie wszystko- ocenił wczorajszy etap Włoch.
Wczoraj Nibali bezpośrednio rywalizował z Evansem. Na pierwszym punkcie pomiaru czasu miał 5 sekund przewagi nad Australijczykiem.
W pierwszej części czasówki nie musiałem się przemęczać. Był długi podjazd i czułem się dobrze, zwłaszcza w jego drugiej części. Straciłem coś w końcówce, gdzie było płasko i wiał wiatr- tłumaczył Nibali.
Kolarz „Gazowców” zwraca uwagę na znakomitą jazdę zawodników Sky, których nazywa specjalistami od czasówek. Przyznał, że na razie nie jest w stanie pojechać tak, jak ta dwójka.
Odpoczywając przed drugą częścią Touru, Nibali z pewnością będzie się zastanawiał jak odrobić straty w klasyfikacji generalnej. Drużyna Sky znakomicie pomogła swojemu liderowi podczas podjazdu podjazdu w sobotę. Sycylijczyk wierzy jednak, że podczas prawdziwych, górskich etapów Bradley zostanie osamotniony, wręcz odseparowany od swoich kolegów.
Drużya Sky do tej pory jechała bardzo dobrze, ale nadchodzą trudne, górskie etapy i wszystko może się zdarzyć. Musimy walczyć- powiedział Nibali.
Ciekawe jak na drużynę Sky wpłynie fakt, iż Chris Froome zajmuje 3. miejsce w „generalce”, pojechał znakomicie etap jazdy na czas, wygrywając go i z pewnością ma aspiracje do bycia na podium w Paryżu. Pytanie, czy koliduje to z planami Wigginsa? Ten pokazał się jeszcze z odrobinę lepszej strony wczoraj, ale wyglądał nieco słabiej w sobotę. Co to oznacza dla Vincenzo Nibalego? Może to, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta…
Foto: bettiniphoto.net
Marta Wiśniewska